Kuba Strzyczkowski, powołany w poniedziałek na funkcję dyrektora Trójki, zapowiada: nie będzie audytu Listy Przebojów, a „reprezentanci tygodników” nie będą już prowadzili audycji, a jedynie będą zapraszani jako goście. – Nowy dyrektor stacji ma ogromnie trudne zadanie przed sobą. Pozwoliłbym sobie powiedzieć nawet, że może być to zadanie niemożliwe – komentuje medioznawca Maciej Myśliwiec.
Po ponad tygodniowym kryzysie w Trójce, w poniedziałek Tomasz Kowalczewski zrezygnował ze stanowiska dyrektora rozgłośni, a zarządzanie nią powierzono długoletniemu dziennikarzowi i prezenterowi tej stacji Kubie Strzyczkowskiemu.
– Jestem już „po słowie” z większością dziennikarzy, którzy odeszli w ostatnich dniach. Wracają na antenę zespoły „Zapraszamy do Trójki”. Zaprosiłem też do powrotu Marka Niedźwieckiego – mówił nowy szef Trójki portalowi Wirtualnemedia.pl krótko po powołaniu na to stanowisko.
„Trójka w głębokim kryzysie, pobojowisko”
Strzyczkowski powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl, że Trójka jest w stanie głębokiego kryzysu, z którego ma nadzieję ją wyprowadzić. – Nie wiem jeszcze, jakie są straty w ludziach. Wiem, że jest potworne pobojowisko, że doprowadzono do kryzysu, którego nie znam w ogóle w historii radiofonii. Muszę mieć chociaż chwilę na zorientowanie się – dodał.
– Przez całe życie bardzo nie chciałem być czyimkolwiek szefem, a tym bardziej dyrektorem, bo z natury jestem sybarytą, który kocha radio i święty spokój, a jednak wpakowałem się w sam środek największego kryzysu radiowo-politycznego w naszej historii. Pomyślałem, że sytuacja jest tak beznadziejna, że stanowi prawdziwe wyzwanie i może warto podjąć trud – tłumaczył.
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl dziennikarze Trójki, którzy w minionym tygodniu odeszli ze stacji, mówią, że Kuba Strzyczkowski ma na pewno ich kredyt zaufania, lecz są też pełni obaw co do przyszłości anteny. – Nie odeszła osoba, której Trójka „zawdzięcza” ten kryzys: prezes Agnieszka Kamińska. Kuba to znakomity dziennikarz, świetny kolega, ale i Tomasz Kowalczewski był jeszcze niedawno naszym świetnym (jak się wydawało) kolega, a pod naciskami prezes Kamińskiej zmienił się niemalże w grabarza anteny. Rozmawiałem z kolegami, dajemy Kubie kredyt zaufania, będziemy się przyglądali – analizuje jeden z nich.
Inny zaznacza, że stało się jeszcze zbyt mało, by wracać na antenę. – Powinna powstać Akademia Trójki, miejsce, gdzie starsi dziennikarze szkoliliby swoich następców. Jeśli to zostanie spełnione, wrócę – zapowiada.
Dziennikarze powoli wracają
Medioznawca Wiesław Godzic w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl jeszcze w niedzielę podkreślał, że po zwolnieniu Kowalczewskiego odchodzący i przebywający na zwolnieniach dziennikarze mogą wracać do Trójki. – Pamiętajmy, że dla nich ta antena jest tak wielką wartością, że przy sprzyjających okolicznościach – jestem przekonany – wróciliby – mówił. I rzeczywiście: w poniedziałek wielu reporterów, wydawców, prezenterów pasm i dziennikarzy zadeklarowała, że chce wrócić. O ich powrocie mówił nam Kuba Strzyczkowski: – Wracają Krystian Hanke, Patrycjusz Wyżga, Marcin Łukawski, Tomasz Rożek, to wiem już na pewno. Zaproszeni są wszyscy, mam nadzieję, że wrócą.
Nowy szef Trójki zajmuje też jasne stanowisko w sprawie kontynuacji Listy Przebojów. – To naturalne, że musi wrócić. Najlepiej z Markiem Niedźwieckim, którego też już zaprosiłem z powrotem na antenę. Chwilę odpocznie, mam nadzieję, że wróci – mówi nam.
– Niepotrzebny jest żaden audyt. Potrzebny jest odporny na boty i inicjatywy hakerskie sprawny program komputerowy. To dotyczy wszystkich nadawców, tylko się tym nie chwalą. I tyle na ten temat, to jest cała tajemnica tak zwanych manipulacji – nie ma programów odpornych na ataki hakerskie. Spróbujemy stworzyć system, który będzie trudny do złamania – dodaje.
Publicyści z tygodników tylko jako komentatorzy
Kuba Strzyczkowski po tym, jak powołano go na dyrektora anteny, nie zrezygnował ze swoich audycji. Nadal będzie prowadził „Za a nawet przeciw” oraz piątkowe popołudniowe „Zapraszamy do Trójki”. – Potwierdzam, że utrzymuję swoje audycje – powiedział nam.
Na antenę zaprosił też wszystkich obecnych dziennikarzy, oprócz prowadzących audycje publicystów z tygodników opinii. Jak twierdzi, zapewnienie możliwości powrotu byłym dziennikarzom – „którzy ostatnio odeszli, ale wszystkich, którzy z różnych powodów – bo czuli się niekomfortowo, bo byli wyrzucani, bo byli źle traktowani i de facto zmuszani do odejścia” – było podstawowym warunkiem, od spełnienia którego uzależniał decyzję o objęciu fotelu dyrektora. –
Natomiast wszystkich reprezentujących różne tygodniki z przyjemnością zaproszę do komentowania wydarzeń na antenie. Będą naszymi stałymi komentatorami. Wydaje mi się, że cenna poznawczo i intelektualnie jest sytuacja, kiedy z jednej strony mamy komentatora z „Newsweeka”, a z drugiej strony z tygodnika „Sieci”. Ja tak lubię, na pewno bardziej niż układ, gdy mamy dwóch komentatorów z „Sieci”, a z tamtej stronie nikogo – skomentował w rozmowie z PAP. To stwierdzenie najmocniej odnosi się do Pawła Lisickiego: redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” prowadził na antenie rozmowy w ramach „Salonu politycznego Trójki”. W drugiej połowie marca, po wprowadzeniu częściowo zdalnego trybu pracy, zniknął z anteny.
Chrabota: niepewna posada prezes Polskiego Radia
Czy zmiana dyrektora i powrót dziennikarzy zwróci słuchaczom ich „starą, dobrą Trójkę”? Redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” i prezes Izby Wydawców Prasy Bogusław Chrabota jest sceptyczny.
– Myślę, że do „starej” Trójki nie ma powrotu przy tym kierownictwie radia publicznego. Problemem nie był dyrektor Kowalczewski, a jego niekompetentni – zarówno w kwestiach radiowych jak i zarządzania – mocodawcy. Popełnili wszystkie możliwe błędy, ale tak to jest, kiedy na stanowiska prezesowskie nominuje się ludzi bez doświadczenia – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl.
Chrabota podkreśla też, że materia medialna jest bardzo delikatna, a zarządzanie zmianą musi zajmować czas i być procesem doskonale przemyślanym i wyreżyserowanym. – Nie wyobrażam sobie, by przy tym kierownictwie wrócili wszyscy dziennikarze, którzy pożegnali się z Trójką. Ich gest był tak naprawdę wotum nieufności wobec pani prezes i dotyczy jej osobiście. A kiedy już będzie odwołana, do czego pewnie dojdzie w najbliższych dniach, nowe kierownictwo radia będzie musiało się z nimi porozumieć, wynegocjować powrót. Oczywiście, jeśli komukolwiek w kręgu tej władzy na Trójce zależy, a to wcale nie jest pewne – prognozuje szef „Rzeczpospolitej”.
Myśliwiec: tożsamość marki „Trójka” nie istnieje
Z kolei medioznawca Maciej Myśliwiec nie jest zaskoczony poniedziałkową zmianą na stanowisku dyrektora Programu Trzeciego. Jego wątpliwość budzi jedynie to, że stało się to tak późno.
– Kuba Strzyczkowski, jako nowy dyrektor stacji ma ogromnie trudne zadanie przed sobą. Pozwoliłbym sobie powiedzieć nawet, że może być to zadanie niemożliwe. Po odejściu z Trójki tak znamienitych dziennikarzy, jak chociażby Wojciech Mann, Marek Niedźwiecki, Hirek Wrona (a także wielu innych) tożsamość marki „Trójka” właściwie nie istnieje – uważa Myśliwiec.
Obecną sytuację Programu Trzeciego Polskiego Radia woli rozpatrywać jako budowanie nowej rozgłośni. – Dotychczasowi słuchacze nie powrócą do słuchania swojego radia bez swoich dziennikarzy. Pytanie tylko czy Trójka, Której udział w rynku zmniejszał się że ostatnie lata ma w ogóle szansę podnieść się z kryzysu w jakim się znalazła. Szczególnie w sytuacji, w której niebawem wystartuje nowe radio internetowe Nowy Świat, które stworzą właśnie byli dziennikarze Trójki. Gdybyśmy mieli do czynienia z radiem komercyjnym, moim zdaniem jego koniec byłby przesądzony. Jednak, jako że jest to rozgłośnia publiczna, myślę że ma szansę jeszcze przez jakiś czas utrzymać się na rynku – prognozuje medioznawca.
Wydawca „Gazety Wyborczej” Jerzy Wójcik nie dowierza, że dziennikarze wrócą i mówi, że „robienie Trójki bez legendarnych
– Trudno mi uwierzyć, że dziennikarze wrócą do stacji, po tym wszystkim jak zostali potraktowani. A słuchacze, dlaczego mieliby wracać? Chyba dla wszystkich którzy się łudzili jest już jasne, że w Polsce jest jeden prezes, czy to w firmach państwowych, czy mediach publicznych, a nazywa się Jarosław Kaczyński. I to on decyduje co czytamy, słuchamy i oglądamy w mediach publicznych. Zamiast słynnego „Zapraszamy do Trójki”, które znają pokolenia Polaków – jako synonim klasy, otwartości, kultury, i wolności, dzisiaj stacja może zmienić nazwę na „Zapraszamy na Nowogrodzką”, gdzie rezyduje pierwszy didżej RP – komentuje Wójcik.
Strzyczkowski związany jest z Trójką od 1990. Poza swoimi dwoma audycjami prowadzi też na antenie coroczne charytatywne aukcje przed świętami Bożego Narodzenia. Jak zaznaczają nasi rozmówcy – ma teraz przed sobą trudne zadanie: odbudować zaufanie słuchaczy, które ma przełożyć się na słuchalność Trójki. A ta regularnie od kilku lat spada. Z ostatniego badania Radio Track Kantar Polska wynika, że w okresie od lutego do kwietnia br. udział stacji w rynku słuchalności wyniósł 4,7 proc.
Którzy dziennikarze odeszli z Trójki?
W sobotę 16 maja po unieważnieniu wydania Listy Przebojów wyemitowanego dzień wcześniej Marek Niedźwiecki ogłosił, że odchodzi z Trójki. W kolejnych dniach z rozgłośnią rozstały się kolejne osob. – Dziś postanowiłem pożegnać się z Trójką. Napisałem w tej sprawie do Dyrektora Programu III. Być może spotkamy się jeszcze we wtorek i w środę. Taki był plan. Jednak nie mam tej pewności – napisał w niedzielę na Facebooku Hirek Wrona. – Trójka była dla mnie najwspanialszą przygodą mojego życia. Nie będę kalał własnego gniazda – zaznaczył. Tym samym nie stwierdził wprost, że odchodzi po tym, jak w sobotę wieczorem władze Trójki poinformowały o unieważnieniu ostatniego wydania Listy Przebojów.
Natomiast Marcin Kydryński na początku swojej niedzielnej audycji „Siesta” poinformował, że to jej ostatnie wydanie. – Przyszedłem z Wami się pożegnać. Mieliśmy nie najgorsze party – trwało 31 lat… Przed nami ostatnia „Siesta” – stwierdził. – Branie się na bary ze złoczyńcami zostawimy tym, którzy się po prostu na tym znają, na przykład Kazikowi – zaznaczył.
– Radio, które miałem zaszczyt i szczęście współtworzyć przez całe pokolenie, od dnia przełomu roku 1989, w ostatnich latach zmieniło swoją twarz. Dziś już jej nie poznaję. I nie jest to znajomość, którą chciałbym kontynuować – stwierdził Kydryński na swoim fanpage’u facebookowym. – W Trójce zostaje wciąż kilka bliskich mi osób. Prosiłbym, by ich nie osądzać, bo każdy z nas jest w innej życiowej sytuacji. Dla mnie decyzja o odejściu – choć w świetle wydarzeń ostatnich miesięcy oczywista – jest trudna. Dla nich może być niemożliwa – zastrzegł.
W poniedziałek wypowiedzenie złożyła Agnieszka Szydłowska. – W ostatnich latach podpisałam wiele listów w obronie kształtu Trójki i przeciwko jej dewastacji. To, że Trójka nadal działa to w wielu miejscach zasługa wyłącznie samego zespołu, który łata profesjonalizmem dziury nieumiejętnego zarządzania – stwierdziła na Facebooku.
– Ostatni akord – ta „pandemiczna” ramówka. Tak naprawdę zaorała naszą antenę pozbawiając słuchaczy ulubionych programów. I – nad czym bardzo ubolewam – dostępu do informacji kulturalnych i wymiany myśli. Co było dalej – wiecie. Marek, Hirek, Marcin. Kontynuacja niechlubnej wyliczanki – zaznaczyła.
Z Trójką w poniedziałek pożegnała się też Agnieszka Obszańska. – Nie jestem smutna, przygnębiona, jestem wkurzona. W Trójce wciąż pracuje wielu wspaniałych ludzi, nie zapominajcie o nich, bo tylko dzięki nim to radio wciąż działa! Teraz szczególnie o Bartku Gilu – moim kumplu i towarzyszu wielu przygód – zaznaczyła dziennikarka.
– W tej sytuacji na pewno nie wrócę na antenę – przekazał portalowi Wirtualnemedia.pl we wtorek Michał Olszański. Skrytykował władze stacji za unieważnienie ostatniego notowania Listy Przebojów i obciążenie odpowiedzialnością Marka Niedźwieckiego i Bartosza Gila. W ostatnich latach dziennikarz prowadził w Trójce audycje „Godzina prawdy” i „Trzecia strona medalu”.
Bartosz Gil, który został zawieszony w sobotę, po tym jak nie zgodził się podpisać oświadczenia o manipulacji przy ostatnim wydaniu Listy Przebojów, w poniedziałek w mailu do szefa Trójki przedstawił swoją wersję wydarzeń. Stwierdził, że Tomasz Kowalczewski w piątek późnym wieczorem prosił szefa muzycznego stacji Piotra Metza o „zrobienie czegoś z tym Kazikiem”. Jego wersję potwierdził we wtorek wieczorem Piotr Metz, informując, że złożył wypowiedzenie.
We wtorek późnym wieczorem odejście z Trójki ogłosił dziennikarz muzyczny Piotr Kaczkowski, związany ze stacją przez 57 lat. – Decyzja dojrzewała we mnie od dawna. Miałem piękne życie radiowe – stwierdził.
W środę odejście z radiowej Trójki po ponad 20 latach pracy ogłosili dziennikarz muzyczny Piotr Stelmach i prowadzący poranne „Zapraszamy do Trójki” Marcin Łukawski (obaj pracowali w stacji ponad 20 lat), a także Filip Jaślar, Krzysztof Szubzda i Łukasz Błąd, którzy przygotowywali poranne „Urywki z kalendarza”, oraz dziennikarz naukowy dr Tomasz Rożek.
W piątek ze słuchaczami Trójki pożegnała się językoznawczyni prof. Katarzyna Kłosińska, która współpracowała ze stacją przez 16 lat, przede wszystkim przygotowując cykl „Co w mowie piszczy”.
Natomiast w zeszły weekend ze stacją pożegnała się Katarzyna Stoparczyk, autorka audycji dziecięcych, a w poniedziałek wypowiedzenie złożyła Katarzyna Borowiecka, dziennikarka zajmująca się tematyką kulturalną.
Dlaczego unieważniono wydanie listy Trójki, w którym wygrała piosenka Kazika?
Zamieszanie wokół Trójki zaczęło się w sobotę, kiedy z portalu Polskiego Radia usunięto treści o ostatnim wydaniu Listy Przebojów. Na pierwszym miejscu listy znalazła się piosenka Kazika Staszewskiego „Twój ból jest lepszy niż mój” krytykująca wizytę Jarosława Kaczyńskiego na Powązkach 10 kwietnia, gdy zdecydowana większość cmentarzy w całym kraju była zamknięta. Kierownictwo Trójki w sobotę wieczorem poinformowało, że unieważniło notowanie, bo przy głosowaniu mogło dość do manipulacji.
W niedzielę szef rozgłośni Tomasz Kowalczewski stwierdził, że to prowadzący listę Marek Niedźwiecki zmanipulował wyniki, przesuwając piosenkę Kazika z czwartego na pierwsze miejsce. Władze rozgłośni zablokowały sekcję portalu Polskiego Radia z Listą Przebojów, a głosowanie zostało unieważnione. Dyrektor Trójki Tomasz Kowalczewski podał, że podczas głosowania został złamany regulamin i do głosowania wprowadzono piosenkę spoza listy. Taką opinię przedstawiła też prezes Polskiego Radia Agnieszka Kamińska, oświadczając, że unieważnienie piątkowej Listy Przebojów Trójki nie ma nic wspólnego z cenzurą.
W niedzielę Kowalczewski przekazał, że w radiu prowadzone są „intensywne prace nad wyjaśnieniem nieprawidłowego głosowania”. Według niego, z ustaleń informatyków wynika iż to „prowadzący tego dnia audycję zdecydował o przestawieniu piosenki” Kazika na miejsce pierwsze, a piosenka wybrana przez słuchaczy z największą liczbą głosów spadła na miejsce szóste.
W poniedziałek w zeszłym tygodniu władze Trójki i prezes Agnieszka Kamińska na konferencji prasowej podały szczegółowe wyniki ostatniego wydania Listy Przebojów Trójki: liczbę wszystkich oddanych głosów na piosenki z czołówki i tych unieważnionych za naruszenie zasad (np. wielokrotne głosowanie z tego samego komputera). Stwierdzili, że w przypadku piosenki Kazika unieważniono tylko kilkadziesiąt głosów, a w przypadku dwóch innych – po kilkaset. W konsekwencji utwór Kazika powinien był zająć czwarte miejsce.
Władze Polskiego Radia zapowiedziały też audyt pod tym kątem wcześniejszych notowań listy Trójki.
Tymczasem Kazik Staszewski wysłał do Polskiego Radia maila z żądaniem wycofania jego piosenki „Twój ból jest lepszy niż mój” z Listy Przebojów Trójki. – W związku z zaistniałą sytuacją żądam wycofania piosenki Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój” z notowania Listy Przebojów Programu Trzeciego – napisał Kazik Staszewski w mailu na skrzynkę elektroniczną Polskiego Radia służącą do kontaktu w sprawie listy przebojów.
Zakończenie współpracy z Trójką zapowiedzieli też artyści, m.in. Tomasz Organek, Muniek Staszczyk, Katarzyna Nosowska i Daria Zawiałow. Z kolei Dawid Podsiadło nie chce, aby Trójka grała jego utwory, podobnie jak wytwórnia Mystic, która wydaje w Polsce m.in. Deep Purple i Nicka Cave’a.
Wcześniej z Trójki odeszli Mann, Bugalski, Waglewscy, …
Od stycznia do kwietnia br. z radiową Trójką pożegnało się już kilkoro jej wieloletnich dziennikarzy. W styczniu nie przedłużono umowy z Dariuszem Rosiakiem, który przygotowywał cotygodniowy „Raport o stanie świata”. Rosiak szybko zorganizował zbiórkę na platformie Patronite i zaczął realizować „Raport o stanie świata” w formie podcastu internetowego, z dodatkowymi cyklami.
9 marca z anteną rozstała się dziennikarka muzyczna Anna Gacek, nie przyjmując nowej propozycji współpracy. Kilka dni później po 55 latach współpracy z Trójki odszedł Wojciech Mann, który w ostatnim czasie prowadził kilka audycji, m.in. „W tonacji Trójki” razem z Gacek. Później z rozgłośnią pożegnali się również Gaba Kulka i Jan Młynarski, a po nich Jan Chojnacki, a także Wojciech Waglewski z synem Bartoszem („Fisz”).
Z kolei pod koniec kwietnia z Trójki odeszli dziennikarze Dariusz Bugalski i Paweł Drozd. Zapowiedzieli, że będą tworzyć autorskie podcasty, na platformie Patronite rozpoczęli zbiórki w tym celu. Ponadto przygotowują razem 7-odcinkowy serialu audio dla Audioteki.
Według sprawozdania abonamentowego ub.r. Polskie Radio zanotowało spadek przychodów o 6,07 proc. do 336,53 mln zł. Nadawca miał 219,32 mln zł z abonamentu rtv i rekompensaty abonamentowej (5,8 proc. mniej niż rok wcześniej), a jego Agencja Reklamy osiągnęła 62,72 mln zł wpływów (po spadku o 7,4 proc.). Zanotował stratę, nie podaje jej wysokości.