Możemy każdego dnia smarować sążniste teksty o tym, jak ważne jest zachowywanie dystansu społecznego i stosowanie się do zaleceń sanitarnych, może też powstać milion reklam społecznych w tej sprawie. Ale wszystko w piach, gdy pół Polski widzi zdjęcie z Gliwic. Premier powinien przeprosić, wygrałby na tym jako polityk, a co najważniejsze – wygralibyśmy wszyscy, którym leży na sercu walka z pandemią – pisze Marek Twaróg, redaktor naczelny DZ.
Możemy każdego dnia smarować sążniste teksty o tym, jak ważne jest zachowywanie dystansu społecznego i stosowanie się do zaleceń sanitarnych, może powstać milion reklam społecznych w tej sprawie, możemy cytować mądrych profesorów, którzy ostrzegają przez ryzykiem, mogą o tym grzmieć z ambony mądrzy księża. Ale wszystko w piach, gdy pół Polski widzi takie zdjęcie.
Oto z gospodarską wizytą w Gliwicach premier Morawiecki. Obok wojewoda Wieczorek, jak zawsze przy szefie wesoły, jeśli akurat nie musi robić groźnych min do dziennikarzy. I Bogu ducha winni, jak sadzę, właściciele jednego z gliwickich lokali gastronomicznych, które premier odwiedził. Zdjęcie z cyklu „wracamy do normalności”, bo „tarcza antykryzysowa działa” i jak widać, małe firmy na umęczonym Śląsku „już mają się lepiej”.
Klasyka politycznego PR-u. I klasyka PR-owego blamażu, który – niestety – konsekwencje ma znacznie poważniejsze, niż tylko zwolnienie z pracy jednego czy drugiego współpracownika premiera, organizującego mu życie w dziedzinie wizerunku.
Sytuacja w zdjęciu stoi w sprzeczności z „Wytycznymi przeciwepidemicznymi Głównego Inspektora Sanitarnego z dnia 13 maja 2020 r. dla funkcjonowania gastronomii w trakcie epidemii SARS-CoV-2”, gdzie w dziale „Zapewnienie bezpieczeństwa klientom”, w punkcie 1, podpunkcie 7, stoi: „Należy zwrócić szczególną uwagę na zasadę, że przy jednym stoliku może przebywać rodzina lub osoby pozostające we wspólnym gospodarstwie domowym. W innym przypadku przy stoliku powinny siedzieć pojedyncze osoby, chyba, że odległości między nimi wynoszą min 1,5 m i nie siedzą oni naprzeciw siebie. Wyjątkiem są stoliki, w których zamontowano przegrody, np. z pleksi, pomiędzy osobami.”
Jeśli przyjąć, że gospodarzem województwa w czasie takich wizyt jest wojewoda, to właśnie on ponosi odpowiedzialność za tę skandaliczną sytuację. Rozumiem, że gdy jest się krótko w polityce, to niekiedy traci się głowę, a do tego gorący okres i szef u boku, ale ten błąd jest niewybaczalny z punktu widzenia przeciwdziałania zagrożeniu epidemicznemu. Jak i z punktu widzenia PR-u politycznego zresztą.
Wojewoda tradycyjnie nic poza oficjałkami nie mówi, nie spodziewałbym się niczego więcej.
Można był jednak więcej spodziewać się od szefa rządu, który w ostatnich tygodniach wcale nieźle radził sobie z komunikacją kryzysową. Zaskoczony nieco słuszną wrzawą wokół tego zdjęcia bronił się jedynie, że zalecenia to tylko zalecenia, a nie twarde prawo: „Pewne odległości są zalecane, ale nie nakazywane. W ten sposób do tego podeszliśmy” – mówił.
Problem w tym, że w ustawie o Państwowej Inspekcji Sanitarnej jest art. 8a ust.8, gdzie czytamy: „Osoby przebywające na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej są obowiązane do stosowania się do zaleceń i wytycznych organów Państwowej Inspekcji Sanitarnej, o których mowa w ust. 5 pkt 2.” Stosować powinien się każdy. Kropka.
To nie jest tylko PR-owa wpadka. To sygnał do wszystkich, którzy będą teraz siedzieli w restauracjach i kawiarniach, w tym do wielu młodych ludzi, w stylu: „prawo jest prawem, ale dla wybranych” albo „zalecenie? Bez przesady…”.
W czasie, gdy koronawirus na Śląsku szaleje, jest to wybitnie niebezpiecznie. Wierzę, że jeden z dwóch polityków siedzących przy stole w gliwickim bistro – premier – wie, co powinien zrobić. Wygrałby na tym jako polityk, wygralibyśmy my wszyscy na Śląsku, którzy szczególnie powinniśmy przestrzegać zasad sanitarnych.
Bo to w naszym regionie wykonuje się każdego dnia nawet kilka tysięcy testów, to u nas każdej doby ujawnia się kilkadziesiąt, a niekiedy kilkaset przypadków chorych, niemal każdego dnia także ktoś umiera. Śląsk świeci na czerwono w koronawirusowych statystykach. To czas odważnych decyzji, nie troski o PR.