W środę na stronie internetowej organizacji Reporterzy bez granic (ang. Reporters Without Borders, RWB) ukazał się tekst pt. „Niezależne media w Polsce nękane przed wyborami prezydenckimi”. RWB piszą, że przed wyborami prezydenckimi rośnie intensywność ataków na niezależne polskie media. Komunikat Reporterów bez Granic został też wysłany do dziennikarzy wielu krajów Unii Europejskiej.
Jako przykład Reporterzy bez Granic podają Jakuba Atysa, fotografa z „Gazety Wyborczej”, który zostanie postawiony przed sądem za robienie zdjęć w czasie protestu przed domem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego 10 kwietnia br. Jak piszą RWB, grozi mu grzywna w wysokości do 60 tys. zł za „rzekome nieprzestrzeganie zasad dystansu społecznego poprzez gromadzenie się w miejscu publicznym z innymi osobami”. Te same zarzuty usłyszał reporter wideo portalu OKO.press. Jako trzeci przykład podano Włodzimierza Ciejkę, niezależnego reportera, który został zatrzymany za filmowanie antyrządowego protestu 28 marca br. z powodu naruszenia zakazu publicznych zgromadzeń.
„TVN, komercyjny kanał telewizyjny należący do amerykańskiej grupy medialnej Discovery, jest przedmiotem agresywnej kampanii mediów publicznych. TVP, znana ze swojej bliskiej relacji z rządem, atakowała ‚Fakty’ TVN codziennie od 14 do 18 kwietnia, oskarżając je o brak profesjonalizmu lub o powiązania se służbami PRL. Ataki zostały tak zorganizowane, aby podważyć wiarygodność TVN, co jest ważne dla rządu, który stara się, aby jego prezydent uzyskał reelekcję” – czytamy w komunikacie.
„Naciski na media są niedopuszczalne”
– Nieuzasadnione naciski na niezależne media pod pretekstem zwalczania pandemii koronawirusa lub domniemanych powiązań z byłym reżimem komunistycznym są niedopuszczalne. Ataki są tym bardziej naganne, że mają miejsce w okresie przedwyborczym, kiedy obywatele potrzebują wiarygodnych informacji, aby zdecydować, jak głosować – powiedział Pavol Szalai, szef Unii Europejskiej i Biura ds. Bałkanów RWB.
Reporterzy bez Granic zwrócili się z apelem do polskich władz, aby „nie nadużywały pandemii koronawirusa do sabotowania pracy niezależnych mediów podczas relacjonowania kampanii wyborczej”
Nie spodobało się to Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (CMWP SDP), które wydało w piątek oświadczenie w tej sprawie.
Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP pisze, że Reporterzy bez Granic jako przykład „sabotowania” pracy niezależnych mediów podali tylko „epizodyczne przypadki dwóch dziennikarzy z Polski oraz ‚ataki’ na prywatną telewizję TVN”.
„Dziennikarze pracują w nieskrępowany sposób”
„CMWP SDP stanowczo oświadcza, że w Polsce media i dziennikarze pracują w wolny i nie skrępowany sposób, a system prasowy jest taki sam, jak w każdym demokratycznym kraju. Oceny, które na podstawie epizodycznych, odosobnionych zdarzeń przedstawia RWB są zbyt daleko idące i nieuzasadnione. W Polsce, mimo obiektywnych trudności związanych z zagrożeniem bezpieczeństwa wywołanym pandemią koronawirusa (przede wszystkim o charakterze ekonomicznym), środki masowego komunikowania funkcjonują bez przeszkód, a zmiany w organizacji ich pracy są czasowe i wynikają z ogólnie przyjętych przepisów bezpieczeństwa [pisownia oryginalna] – pisze Jolanta Hajdasz.
Dyrektor CMWP SDP dodaje, że skierowanie do sądu spraw przeciwko dwóm fotoreporterom jest „skutkiem nadzwyczajnej sytuacji spowodowanej rygorystycznym przestrzeganiem przepisów dotyczących bezpieczeństwa w czasie epidemii, do których przestrzegania zobowiązany jest obecnie każdy obywatel”.
„Na etapie postępowania sądowego, które toczy się w tej sprawie, możliwe będzie wyjaśnienie i udowodnienie, iż dziennikarze znajdowali się w miejscu zgromadzenia, bo byli w pracy i dlatego nie powinni podlegać karze” – podkreśla Hajdasz. Jak dodaje, CMWP SDP zaoferowała fotoreporterom bezpłatną pomoc prawną.
Zdaniem Jolanty Hajdasz, ataki publicznego nadawcy na „Fakty” TVN to „publikacje materiałów dziennikarskich w telewizji publicznej na temat konkurencyjnej stacji telewizyjnej”.
„Kontrowersyjne publikacje są obrazem dyskursu”
„Wszelkie, nieraz kontrowersyjne publikacje w Polsce, także w mediach publicznych, są obrazem intensywnego dyskursu, jaki ma miejsce w przestrzeni publicznej w Polsce i są efektem silnej polaryzacji politycznej całego społeczeństwa. Dyskusja ta toczy się na gruncie medialnym, bo do tego służą środki masowego komunikowania i jest świadectwem nieskrępowanego korzystania przez dziennikarzy i obywateli z prawa do wolności słowa i wolności dostępu do informacji, które gwarantuje polska” – zaznacza dyrektor CMWP SDP.
Hajdasz dodaje, że każdy podmiot ma prawo do obrony swojego dobrego imienia, „jeżeli uważa, iż jego dobra osobiste zostały naruszone, a telewizja TVN tego nie zrobiła”. Na koniec dyrektor centrum apeluje do Reporterów bez Granic o obiektywizm przy opisywaniu poszczególnych wydarzeń dotyczących mediów i dziennikarzy w Polsce”.
„Bez tego organizacja ta, być może nieświadomie, staje się narzędziem w konfrontacji opcji politycznych w naszej części Europy, opowiadając się jednoznacznie po jednej stronie sporu politycznego, w Polsce – po stronie przeciwników aktualnie rządzącego obozu politycznego, co w przypadku organizacji zajmującej się oceną poziomu wolności prasy w krajach całego świata nie powinno mieć miejsca” – podsumowuje Jolanta Hajdasz.
Polska spadła w rankingu wolności prasy 2020
Nasz kraj w światowym indeksie wolności prasy 2020 zajął 62. miejsce na 180 ocenianych państw i w zestawieniu spadł o 3 pozycje. Wyprzedziły nas m.in. takie kraje jak: Armenia, Gruzja, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Niger, Mauritius, Madagaskar, Tonga, Senegal Czechy, Słowacja, Litwa, Łotwa. W regionie Europy Wschodniej gorzej wypadły tylko Węgry, Mołdawia, Ukraina, Bułgaria, Rosja i Białoruś.
W komentarzu do rankingu organizacji Reporterzy bez Granic stwierdzono m.in., że „podejmowane przez obecny rząd próby kontroli systemu wymiaru sprawiedliwości zaczynają mieć wpływ na wolność wypowiedzi w niezależnych mediach”.
– Jesteśmy świadkami rosnących sankcji wobec prasy w sprawach o zniesławienie. Niektóre sądy stosują obecnie art. 212 Kodeksu karnego, który zezwala na zastosowanie wobec dziennikarzy kary za zniesławienie do jednego roku więzienia, podczas gdy kodeks cywilny posiada wszelkie niezbędne środki do ochrony obywateli przed sprawami potencjalnego, publicznego zniesławienia. Nawet jeśli w przeważającej części sprawiedliwe jest ukaranie grzywną dziennikarza, stosowanie art. 212 Kodeksu karnego zachęca do autocenzury w niezależnych mediach – stwierdza organizacja. Jednym z argumentów za tak niską pozycją Polski w rankingu wolności prasy miał być także fakt, że „’Gazeta Wyborcza’ pozostaje głównym celem ataków rządowych i sądowych”. Dodatkowo stwierdzono, że „rządowe przemówienia i wiadomości pełne nienawiści stały się powszechne w mediach publicznych, teraz przekształconych w rzecznika propagandy rządowej”.
– Ich nowi przywódcy nie tolerują ani sprzeciwu, ani neutralności i zwalniają pracowników, którzy się opierają. W lutym 2019 roku, po jednej z wielu demonstracji przed siedzibą telewizji publicznej TVP, program informacyjny „Wiadomości” podał dane i zdjęcia dziesięciu demonstrantów. TVP pozwała również Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, który określił sposób, w jaki telewizja publiczna mówiła o prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu jako mowę nienawiści i który sugerował, że mogło to sprzyjać jego zabójstwu w styczniu 2019 roku – napisała w uzasadnieniu organizacja.