Marek Jakubiak zapowiedział pozwanie „Gazety Wyborczej” w trybie wyborczym za tekst Wojciecha Czuchnowskiego o fałszowaniu list poparcia na urząd prezydenta. – Z zainteresowaniem przeczytałem informację, że pozywa nas w trybie wyborczym, tylko bardzo chciałbym wiedzieć za co. Nie mówi za co. To jego nowa strategia, bo jeszcze wczoraj bardzo chętnie wymieniał się SMS-ami, na szczęście mam wszystko udokumentowane – komentuje dziennikarz w rozmowie z nami.
Były poseł (w Sejmie najpierw z Kukiz’15, a pod koniec kadencji minionego Sejmu niezrzeszony) oraz biznesman Marek Jakubiak 23 marca ogłosił, że udało mu się zebrać 140 tys. podpisów na listach poparcia w wyborach prezydenckich. Miał złożyć je do Państwowej Komisji Wyborczej. Jednak od początku procedura zbierania podpisów wzbudzała wiele wątpliwości, choćby z racji trwania epidemii koronawirusa.
W artykule „Wybory prezydenckie 2020. Jak fałszowano listy poparcia Marka Jakubiaka, zwanego >>słupem dla Dudy<<”, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej” 14 kwietnia dziennikarz Wojciech Czuchnowski opisał, że do przepisywania list poparcia Marka Jakubiaka miano zatrudnić cudzoziemców z Rosji, Białorusi i Ukrainy. W ten sposób jednego dnia miano sfałszować karty z prawie 18 tysiącami nazwisk. Sam Jakubiak miał skomentować, że nic o tym nie wiedział i zawiadomi w tej sprawie prokuraturę.
Z kolei we wtorek po południu w portalu wPolityce.pl opublikowano rozmowę z Markiem Jakubiakiem, który stwierdza m.in., że Wojciech Czuchnowski w „sprawie pomija pewne nazwiska” – Na przykład Jacek Wilk jest wskazany jako organizator, który podobno im długopisy donosił. Gdyby nawet pan Czuchnowski miał bardzo złą wolę, to przecież musiał pomyśleć, że nie jestem w Konfederacji i jestem w kontrze do niej. Red. Czuchnowski sprytnie ominął sprawę, że pan Wilk jest współorganizatorem tego wszystkiego – mówi Jakubiak.
Zapowiedział też, że pozwie dziennik w trybie wyborczym (na podstawie art. 111. Kodeksu wyborczego, mówiącego o ochronie prawnej kandydata przed nieprawdziwymi informacjami – przyp.red.).
Jakubiak przywołuje także w rozmowie fakt, że Wojciech Czuchnowski miał zapytać go o to, czy dobrze rozumie, że „nie miał z tym nic wspólnego”, a ten miał mu odpowiedzieć, że „Dobrze rozumie”. Natomiast na tej podstawie redaktor „GW” stwierdził, że Marek Jakubiak nie zaprzecza istnieniu procederu fałszowania podpisów na jego listach poparcia. „Zaprzeczyłem w ogóle jakiejkolwiek wiedzy na ten temat, a Czuchnowski napisał, że nie wykluczam, iż dochodziło do fałszerstw. Ręce opadają. Poziom dziennikarstwa „Gazety Wyborczej” jest poniżej wszelkiej krytyki. To jest bruk, tam nie ma z kim rozmawiać” – komentował były poseł.
„Wszystko udokumentowane”
Sam dziennikarz w rozmowie z nami, stwierdził, że „ręce mu opadają”. – Z zainteresowaniem przeczytałem informację, że pozywa nas w trybie wyborczym, tylko bardzo chciałbym wiedzieć za co. Nie mówi za co. To jego nowa strategia, bo jeszcze wczoraj bardzo chętnie wymieniał się SMS-ami, na szczęście mam wszystko udokumentowane. Obiecywał nawet, że przekaże mi zawiadomienie o przestępstwie, które składa do prokuratury w związku z fałszowaniem swoich list. Potem powiedział, że jednak musi się skonsultować z prawnikiem, a później, że to zawiadomienie dotyczy czegoś innego. To, że nas pozywa w trybie wyborczym jest bardzo interesujące, tylko nie wiem za co. Poczekamy, aż pozew się pojawi, wtedy może się dowiemy – komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl Wojciech Czuchnowski.
Według danych ZKDP „Gazeta Wyborcza” w lutym br. zanotowała 80 661 egz. średniej sprzedaży ogółem, o 12,57 proc. mniej niż rok wcześniej.
Natomiast portal Wyborcza.pl w styczniu br. zanotował 8,03 mln użytkowników i 83,73 mln odsłon oraz 11 minut średniego czasu korzystania przez odwiedzającego (według badania Gemius/PBI). Na koniec ub.r. z prenumeraty cyfrowej „Gazety Wyborczej” (Agora) korzystało 218 tys. użytkowników, o 47,5 tys. więcej niż rok wcześniej. Przeciętny przychód miesięczny od subskrybenta, który kupił ofertę bezpośrednio na Wyborcza.pl, wynosił 14 zł.