Stan zagrożenia epidemicznego nie zmienia z prawnego punktu widzenia sytuacji dziennikarzy i mediów. Ograniczenia mogłyby zostać wprowadzone dopiero przy okazji ewentualnego ogłoszenia stanu wyjątkowego, dla uzasadnienia przesunięcia wyborów prezydenckich. A do tego wystarczy ogłoszenie stanu klęski żywiołowej.
Obecnie obowiązujący stan zagrożenia epidemicznego wprowadzony został zgodnie z Ustawą o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Jej przepisy regulują także wprowadzenie stanu epidemii, ale obie sytuacje nie uwzględniają ograniczeń lub nowych obowiązków w pracy mediów.
Takie ograniczenia mogłyby się pojawić dopiero w przypadku ogłoszenia stanu wyjątkowego – o czym spekulują media w kontekście możliwego przesunięcia terminu wyborów prezydenckich. Zdaniem konstytucjonalisty dr. hab. Ryszarda Piotrowskiego wynika to w pewnym sensie z niezrozumienia wagi tego mechanizmu. – W takiej sytuacji istniałaby bowiem możliwość wprowadzenia cenzury prewencyjnej, a także emisji sygnałów uniemożliwiających nadawanie lub odbiór niektórych przekazów radiowych i telewizyjnych – wyjaśnia.
Prezes Towarzystwa Dziennikarskiego Seweryn Blumsztajn stwierdza: – Potrzebne jest wybranie takiej formuły prawnej, która pozwoli przenieść wybory na jesień, bez możliwego wprowadzenia ograniczeń dla mediów. W sytuacji epidemicznej konieczna jest bowiem informacja publiczna i władzy trzeba patrzeć na ręce – mówi.
– Przeniesienie terminu wyborów byłoby możliwe przez wprowadzenie innego stanu nadzwyczajnego przewidzianego w Konstytucji RP – klęski żywiołowej. Ten stan jest przewidziany na podobne sytuacje, a oznacza mniejsze ryzyko dla praw i wolności jednostki – wyjaśnia Ryszard Piotrowski.