Dziennikarze wspierają Izę Koprowiak po jej historii o molestowaniu przez kolegę z „PS”

Po wyznaniu dziennikarki sportowej Izy Koprowiak, że była molestowana przez kolegę z „Przeglądu Sportowego” dziennikarki i dziennikarze gratulują jej odwagi. Koprowiak nie zdradziła nazwiska mężczyzny, który miał się tego dopuścić. Krzysztof Stanowski z Weszlo.com sprawę tłumaczy wpływem alkoholu.

Dziennikarka sportowa Iza Koprowiak w okładkowym wywiadzie w magazynie „Press” (3/4 2020) opowiedziała m.in. że w 2016 roku była molestowana przez kolegę z redakcji „Przeglądu Sportowego”. Po jej wyznaniu w sieci pojawiły się wyrazy poparcia od dziennikarek i dziennikarzy, nie tylko zajmujących się sportem.

„Iza, gratuluję odwagi… Pracujemy w takim, a nie innym środowisku, ale o przekroczeniu niektórych granic trzeba mówić głośno, choć to trudniejsze niż cisza” – napisała na Twitterze Justyna Kostyra z Polsat Sport.

Iza, gratuluję odwagi.. pracujemy w takim a nie innym środowisku, ale o przekroczeniu niektórych granic trzeba mówić głośno, choć to trudniejsze niż cisza.. a fakt ze od wczoraj właśnie cisza jest na tt mówi sam za siebie. Pzdr.

— Justyna Kostyra (@jkostyra) March 3, 2020

„Powiedzieć to publicznie wymagało od Izy całego mnóstwa odwagi” – skomentował Piotr Żelazny, były wiceszef działu sportowego „Rzeczpospolitej”.

Powiedzieć to publicznie wymagało od Izy całego mnóstwa odwagi https://t.co/L3revVJGHb

— Piotr Żelazny (@ZelaznyPiotr) March 2, 2020

W środę do sprawy w serwisie Wysokieobcasy.pl odniosła się Joanna Wiśniowska. „Opowieść Izy Koprowiak to pierwszy przypadek molestowania ujawniony przez dziennikarkę sportową w Polsce (…). Dziwi, że w erze #MeToo ktoś używa argumentów, że to cztery lata temu było, że pijani byli, a jak facet facetowi… Zabrakło jeszcze słów, że po co w ogóle tam jechała, a nawet, że przecież od tego się nie umiera (…). W naszym kraju to, że ktoś był pijany, to ciągle argument, który usprawiedliwia nawet najgorsze zachowania” – napisała.

Pozwoliłam sobie dodać coś od siebie.@WysokieObcasyplhttps://t.co/ityY2lH8l7

— Joanna Wiśniowska (@Sruubka) March 4, 2020

Wiśniowska zareagowała tak na tekst Krzysztofa Stanowskiego. Opisał on na stronie Weszlo.com swoją rozmowę z kierowcą, który był obecny przy sytuacji z 2016 roku. „Jedzie dwójka młodych ludzi samochodem – on pod wpływem alkoholu i ona pod wpływem alkoholu. Padają chamskie słowa. I tyle? Może tyle. Może wcale nie tyle, może było coś więcej?” – napisał Stanowski. „Dzisiaj słowo kobiety ma siłę strzału z pistoletu. Zabija zawodowo. Ale egzekucję powinien poprzedzić proces (…) Jestem za tym, by zarzuty skazujące na śmierć zawodową należało uprawdopodobnić. I na to czekam” – napisał.

Zapraszam na tekst jak co wtorek… Już na nowej stronie Weszło. O kilku tematach, w tym o aferze obyczajowej (molestowanie), o której tak głośno na Twitterze. https://t.co/GvQLRA3O7m

— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) March 3, 2020

„Nie wierzę, serio nie wierzę, co to za argumenty: ona pijana, pięć lat temu, a jak facet faceta zwyzywa to nie molestowanie. Ta nasza branża jest toksyczna, różne rzeczy widziałam, różne i mnie spotykały, ale że w 2020 ktoś tak broni” – skomentowała tekst Sylwia Czubkowska z „Gazety Wyborczej”.

O MÓJ BOŻE.
Nie wierzę, serio nie wierzę, co to za argumenty: ona pijana, pięć lat temu, a jak facet faceta zwyzywa to nie molestowanie.
Ta nasza branża jest toksyczna, różne rzeczy widziałam, różne i mnie spotykały ale, że w 2020 ktoś tak broni. https://t.co/yHy9PgsizQ

— Sylwia Czubkowska (@sylvcz) March 3, 2020

W „Press” Iza Koprowiak ujawniła, że jeden z dziennikarzy „Przeglądu Sportowego”, jej ówczesny przełożony, w 2016 roku podczas jazdy samochodem zaczął łapać ją za udo. – Kiedy bardzo dosadnie powiedziałam mu, by zabierał ręce, nazwał mnie kurwą i swoim paziem – mówiła Szymonowi Jadczakowi. Jak dodała, nie zgłosiła tego oficjalnie, wspomniała o tym jednemu z przełożonych, potem nie wracała do sprawy.

Po dwóch latach redaktor naczelny „PS” Przemysław Rudzki dopytywał ją o sytuację. Wtedy dziennikarz stracił funkcję. – Podobno również z tego powodu – dodała Koprowiak. Z Rudzkim nie udało nam się w środę skontaktować.

Na Twitterze szybko też pojawiły się sugestie, że molestować mógł dziennikarz obecnie zatrudniony w serwisie Sport.pl (Agora). Paweł Wilkowicz, redaktor naczelny Sport.pl, nie chciał udzielić nam komentarza, ale we wtorek napisał na Twitterze: „Absolutnie nie umywamy rąk. Zajmujemy się tą sprawą, od kiedy się o niej dowiedzieliśmy. Natomiast pełne wyjaśnienie tej sprawy jest możliwe tylko w redakcji, w której ta sprawa miała miejsce”.

Sądząc po odpowiedziach, oświadczenie niespecjalnie ujęło to co chciałem przekazać: absolutnie nie umywamy rąk. Zajmujemy się tą sprawą, od kiedy się o niej dowiedzieliśmy. Natomiast pełne wyjaśnienie tej sprawy jest możliwe tylko w redakcji, w której ta sprawa miała miejsce https://t.co/D6a7FgpwVe

— Paweł Wilkowicz (@wilkowicz) March 3, 2020

Agnieszka Skrzypek-Makowska, communications manager Ringer Axel Springer Polska, wydawcy „PS” oświadczyła: „Sprawa nie była nam znana w 2016 roku, nie była zgłoszona, a ówczesny przełożony p. Koprowiak już nie pracuje w naszej firmie”.

W 2016 roku naczelnym „PS” był Michał Pol. – Nic o tym nie wiedziałem, dowiedziałem się z „Press” – mówi „Presserwisowi” Pol. „Michał nie ma co wyjaśniać. Jemu wtedy o niczym nie mówiłam. To nie o niego chodzi” – napisała na Twitterze Koprowiak.

O komentarz poprosiliśmy też biuro prasowe Agory. Dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej spółki Nina Graboś w środę wieczorem wysłała nam oświadczenie. „Sprawa (…) nie miała miejsca w żadnym z zespołów Agory. (…) W związku z brakiem formalnych możliwości wyjaśnienia sytuacji, która miała miejsce kilka lat temu u całkiem innego pracodawcy, zwróciliśmy się z prośbą o odniesienie się do opisywanej w mediach sytuacji do redakcji, która zatrudniała w tamtym czasie obie osoby” – napisała Graboś „Presserwisowi”.