Autorami słynnych zdjęć członkini Rady Mediów Narodowych i posłanki Joanny Lichockiej są Maciej Jaźwiecki z Gazety Wyborczej i Tomasz Jastrzębowski z Reportera. Niektórzy politycy, gwiazdy, a nawet dziennikarze udostępniali fotografie, nie podpisując ich. Zaprotestowało Stowarzyszenie Fotoreporterów.
Stowarzyszenie Fotoreporterów opublikowało w piątek post na Facebooku, w którym oburza się na udostępnianie zdjęć Joanny Lichockiej bez podania nazwisk ich autorów. Chodzi o czwartkowe obrady Sejmu, w czasie których posłanka PiS i członkini Rady Mediów Narodowych Joanna Lichocka pokazała na sali plenarnej wyprostowany środkowy palec.
Posłanka zrobiła to zaraz po odrzuceniu przez posłów sprzeciwu Senatu wobec nowelizacji ustawy abonamentowej dającej Telewizji Polskiej i Polskiemu Radiu 1,95 mld zł rekompensaty abonamentowej z budżetu państwa. Fotografie pokazujące gest Lichockiej natychmiast pojawiły się w mediach społecznościowych.
Autorami zdjęć są Maciej Jaźwiecki z Gazety Wyborczej i Tomasz Jastrzębowski z Reportera.
„Panie i Panowie dziennikarze (to boli najbardziej), Panie i Panowie politycy, gwiazdy social mediów. Patrzymy na to, co robicie ze zdjęciami przedstawiającymi poseł Lichocką autorstwa Maćka Jaźwieckiego z Gazety Wyborczej i Tomka Jastrzębowskiego z Reportera i własnym oczom nie wierzymy. Co za ignorancja! Artykuł 16 Ustawy prawo autorskie i prawa pokrewne jasno mówi o obowiązku podpisywania autora. Podpisanie autora fotografii jest obowiązkiem, nie łaską. Mamy się z Wami procesować, naprawdę?” – napisało Stowarzyszenie Fotoreporterów na Facebooku.
„To problem niszczący nasz zawód”
Pod postem stowarzyszenia rozgorzał spór. Administratorzy popularnych grup i fanpejdżów na Facebooku zwracają uwagę, że prawo nie nadąża za rozwojem mediów, a powinien być ścigany za nadużycie ten, kto pierwszy udostępnił zdjęcie bez podania autora.
Z kolei stowarzyszenie zwraca uwagę na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 8 września 2016 r., który mówi o tym, że umieszczenie linku do zdjęcia lub zdjęć bez zezwolenia autora również narusza jego prawa.
– Wszystkie zdjęcia, które wczoraj zrobiłem, powinny być podpisane „fot. Maciek Jaźwiecki/Agencja Gazeta”. Agencja mnie reprezentuje i to ona zazwyczaj reaguje w takich sytuacjach i jeśli jest taka potrzeba,wchodzi na drogę prawną – powiedział fotoreporter Maciej Jaźwiecki portalowi Wirtualnemedia.pl.
Fotoreporter dodał, że jest oburzony, gdy widzi zdjęcia publikowane bez zgody autora i podania źródła.
– To zdarza się, niestety regularnie, i jest olbrzymim problemem niszczącym nasz zawód – podkreślił.
FAKultety posłanki Lichockiej. Do tego nieskrywana radość i poczucie samozayebistości #lLichaKultura #FuckTyOwładzy #ArogancjaPiS pic.twitter.com/dpkdjxgw1y
— Tom XLVI 📕 (@tomwu74) February 13, 2020
„Ludzie z branży medialnej pożyczają zdjęcia”
Podobne doświadczenia ma drugi fotograf, Tomasz Jastrzębowski. –
W tracie wydarzeń, takich jak wczoraj, wysyłamy zdjęcia na żywo z aparatów prosto do agencji. Tam są opisywane i trafiają do sprzedaży. To jest jedyne legalne źródło ich pozyskania – mówi nam Jastrzębowski. Dodaje, że ten sam problem ma we własnej agencji Foto Olimpik.
– I tu też się zdarza, że widzę opublikowane nasze zdjęcia, których nie mam na liście pobrań. Zwykle piszę wtedy do właściciela strony lub profilu z prośbą o podanie danych do wystawienia faktury – dodaje.
– Zdarzają się sytuacje, że ludzie z branży medialnej naruszają prawa autorskie „pożyczając” zdjęcia i nie podpisując ich. Kiedy dociera do nas taki sygnał, staramy się przekonać „pożyczkobiorcę” do zakupienia licencji i zastosowania się do jej warunków (m.in. podpisania autora zdjęcia). Zazwyczaj osiągamy porozumienie – powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl Maciej Chmiel, redaktor naczelny East News.
– Nie mamy wrażenia, by było to zjawisko masowe. Współpracujemy z wieloma gwiazdami mediów, które pozyskują (m.in. na swoje media społecznościowe) zdjęcia fotografów East News i innych agencji, które reprezentujemy, w sposób w pełni zgodny ze sztuką. O ile dobrze wiem, nie doszło do złożenia pozwu o naruszanie praw autorskich przeciwko dziennikarzowi czy gwieździe – dodał Chmiel.
Fotografie Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta z #Sejm – w roli głównej @JoannaLichocka. Posłanka „przesuwała dwukrotnie palcem pod okiem energicznie”. Już wiem, skąd czasami mam „śpiochy” o poranku – dotychczas błędnie przesuwałem energicznie palcem pod okiem 😉 https://t.co/G3HdD4h4aY pic.twitter.com/m86EQdR78D
— Kacper Świsłowski (@k_swislowski) February 13, 2020
SDRP potępia gest Joanny Lichockiej w Sejmie
Gest posłanki potępiło w specjalnym oświadczeniu Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczpospolitej, zwracając uwagę, że Joanna Lichocka jest dziennikarką, zasiada w Radzie Mediów Narodowych a przez jakiś czas była też we władzach Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
– Pokazując środkowy palec zachowała się ordynarnie w stosunku do opozycji, która przegrała głosowanie w sprawie przekazania ekwiwalentu dla TVP w postaci prawie dwóch miliardów zł z kieszeni podatników. Lichocka swym chamskim zachowaniem obraziła także tysiące chorych na raka oczekujących skutecznej poprawy opieki onkologicznej. Apogeum bezczelności i hipokryzji osiągnęła Lichocka zdobywając się, po 24 godzinach, na gest przeprosin „za nic” – czytamy w oświadczeniu.
– Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej potępia zachowanie Lichockiej jako przedstawiciela środowiska dziennikarskiego. Uważamy, że osoba, która nie jeden raz na posiedzeniach komisji sejmowych demonstrowała arogancki i chamski sposób bycia, nie powinna zasiadać w gremiach decydujących o kształcie mediów polskich – brzmi konkluzja. SDRP zaproponowało także, aby Rada Etyki Mediów oceniła gest Joanny Lichockiej jako dziennikarki.
Lichocka tłumaczyła, że nie wykonała obraźliwego gestu. – Przesuwałam dwukrotnie palcem pod okiem, energicznie bo byłam zdenerwowana. Nic więcej , a politycy PO sądzą po sobie. To ich styl – stwierdziła. W piątek przeprosiła osoby, które poczuły się tym obrażone.
– Chciałam wyrazić ubolewanie, jeżeli ktoś poczuł się tym urażony czy rozczarowany – stwierdziła. – Natomiast mi samej jest przykro, że mój ruch został wykorzystany do ataku na Prawo i Sprawiedliwość. Chciałam powiedzieć wyborcom, tym wszystkim, do których dotarła ta zmanipulowana wersja wydarzeń – jeśli poczuli się rozczarowani lub urażeni moim zachowaniem i postawą – że nie miałam złych intencji – powiedziała Lichocka.
Joanna Lichocka zdobyła mandat poselski po raz pierwszy jesienią 2015 roku w okręgu kaliskim, otrzymując 24,1 tys. głosów. Od połowy 2016 roku jest członkinią utworzonej wtedy Rady Mediów Narodowych, która odpowiada za powoływanie i odwoływanie władz mediów publicznych.
NEWS https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/joanna-lichocka-media-publiczne-zostaly-wyjete-spod-obozu-postkomunistycznego ##
W wyborach 2019 roku ponownie dostała się do Sejmu. Wcześniej przez wiele lat pracowała jako dziennikarka, m.in. w „Tygodniku Solidarność”, „Newsweeku”, „Życiu”, „Rzeczpospolitej”, TV Puls, Telewizji Polskiej, w „Gazecie Polskiej” i Telewizji Republika. Z „GP” i TV Republika współpracuje także po przejściu do polityki.