– Nie można być pokornym, ale trzeba mieć w sobie pokorę. Cechą dziennikarza powinna być pewność siebie, ale nie nadmierna – wtedy zamienia się w pychę. Jeśli dziennikarz nie ma w sobie pokory i nie dopuszcza, że może popełnić błąd, jego kariera źle się potoczy. Będzie krzywdzić ludzi, choć na to nie zasługują. Będzie uznawać, że jego mądrość jest jedyną, objawioną prawdą. Jaki jest obowiązek ludzi myślących, inteligentnych? Podawanie w wątpliwość. Wszystkiego, każdej informacji, jaka do dziennikarza dotrze – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Krzysztof Berenda, reporter RMF FM.
W ramach cyklu „7 grzechów głównych dziennikarstwa” pytamy wybranych dziennikarzy, co według nich jest największym przewinieniem tego środowiska. Pytamy o to, co im się nie podoba, co należałoby zmienić i wreszcie – czy sami przyznają się do jakiegoś „grzechu”.
Pierwszym rozmówcą był dziennikarz i reportażysta, autor wielu książek, obecnie zatrudniony w tygodniu „Polityka” – Paweł Reszka. Według niego największym grzechem dziennikarzy jest lenistwo.
Kolejny grzech – myślenie stadne – wskazał Michał Szułdrzyński, dziennikarz i publicysta, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”.
O trzecim – uległości – rozmawiała z nami Anna Gielewska, dziennikarka „Wprost”, wiceprezes Fundacji Reporterów oraz stypendystka JSK Knight Fellowship na Uniwersytecie Stanforda.
O czwartym – pośpiechu – dyskutował z nami Mariusz Gierszewski, dziennikarz Radia Zet (obecnie udał się na półroczny bezpłatny urlop).
Grzech piąty: pycha [KRZYSZTOF BERENDA]
O kolejnym opowiada nam Krzysztof Berenda, reporter RMF FM. – Pycha jest jednym z najważniejszych grzechów dziennikarskich, choć jest cechą, która jest bardzo naturalna u ludzi i powszechna wśród dziennikarzy – wskazuje.
Według naszego rozmówcy nie można wykonywać tego zawodu, jeżeli boi się lub wstydzi czegokolwiek. – Jeżeli boi się zadać pytanie, bo kogoś się urazi, będzie się niegrzecznym lub nie wie się czy można o coś spytać, bo przykładowo ktoś uzna to za bzdurę. Nie wolno się bać ostro dopytywać czy to prezesa, czy ministra – kogokolwiek. Ktoś by to nazwał przebojowością, ale na tym polega nasza praca, mamy uzyskiwać pewne informacje, pokazywać, że coś jest nie tak – stwierdza Berenda.
Dodaje, że problemem jest fakt, że wielu z nas – dziennikarzy – zaczynało wykonywać zawód w bardzo młodym wieku.
– Jako dwudziestokilkulatkowie wielu z nas już bywało niezłymi reporterami, mogliśmy bardzo ostro rozmawiać z premierami, bo przecież bardzo często asystenci czy młodzi reporterzy są wysyłani na konferencje najważniejszych ludzi w państwie. Fakt, że młody człowiek może bardzo solidnie „dociskać” szefa rządu powoduje, że często zaczyna czuć się mistrzem świata. To oczywiście naturalne zjawisko. Problemem może być to, co dzieje się później w głowie tego reportera. Jeśli ktoś uznaje, że jest „kozakiem” i może „jechać” po premierze czy ministrze powoduje, że z czasem czuje się zbyt pewny siebie, a jeśli czuje się zbyt pewnie, to pojawia się ryzyko popełnienia błędów. Czasem w człowieku ginie wtedy pokora, zaczyna uważać, że wie wszystko, nie musi sprawdzać informacji dwa razy w dwóch lub trzech źródłach, że nie musi doczytać czy douczyć się. Zaczyna w nim rosnąć przekonanie, że dostał od kogoś newsa, bo jest fantastycznym reporterem, więc nie trzeba go dodatkowo weryfikować. To niestety powoduje, że ludzie popełniają błędy. To z kolei prowadzi do pychy, która może być zgubna – ocenia.
Pycha powoduje, że popełniamy błędy
Jego zdaniem pycha powoduje też inne problemy w przyszłym życiu zawodowym.
– Nie oszukujmy się. Nic nie trwa wieczne. Kiedyś możemy stracić pracę, zachorować, zostać zdegradowanymi, albo opuścić zawód i zostać rzecznikiem. I wtedy u wielu dziennikarzy pojawia się szok. Zwłaszcza po przejściu do biznesu. Kiedyś to dziennikarz – co wynika ze specyfiki zawodu – ostro przepytywał i „dręczył” polityków oraz biznesmenów. Dziennikarz ma do tego prawo, bo stoją za nim słuchacze i czytelnicy. Oni wymagają prawdy. Gdy taki dziennikarz przechodzi do biznesu, to nagle ludzie, którzy się go „bali” już bać się przestają. Po drugie: pojawia się uczucie – kiedyś to my przepytywaliśmy ludzi – teraz to my jesteśmy przepytywani. Obserwuję, że wiele osób ma z tym problem, przechodząc na „drugą stronę”. Kiedyś niektórzy byli pysznymi mistrzami świata, przed którymi tłumaczył się premier, czy prezydent, a teraz dzwoni do mnie młody człowiek i to ja muszę się tłumaczyć – mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Berenda.
Dziennikarz wskazuje również, że pycha powoduje popełnianie błędów. – Czujemy się zbyt pewnie i uznajemy, że sprawdzanie dwa razy faktów nie jest potrzebne. Pewność siebie gubi i prowadzi do błędów, według mnie jest największym grzechem tego zawodu – podkreśla.
Nie można być pokornym, ale trzeba mieć w sobie pokorę
Cechą dziennikarza powinna być pewność siebie, ale nie nadmierna – wtedy zamienia się w pychę.
– Nie można być pokornym, ale trzeba mieć w sobie pokorę. Jeśli dziennikarz nie ma w sobie pokory i nie dopuszcza, że może popełnić błąd, to jego kariera źle się potoczy. Będzie krzywdzić ludzi, choć na to nie zasługują. Będzie uznawać, że jego mądrość jest jedyną, objawioną prawdą. Jaki jest obowiązek ludzi myślących, inteligentnych? Podawanie w wątpliwość. Wszystkiego, każdej informacji, jaka do dziennikarza dotrze. Rozwój polega na obalaniu istniejących mitów lub sprawdzaniu czy są dobrze zbudowane. Dlatego w naszym zawodzie trzeba nieustannie zastanawiać się czy dobrze się myśli, czy nie popełnia się błędu – stwierdza reporter RMF FM.
Według niego problemem wielu dziennikarzy jest też fakt, że mają swoje poglądy.- Nie potrafią zostawić ich przed wejściem do redakcji, co powoduje bardzo silny spór polityczny. Wiele osób uznało, że musi opowiedzieć się po którejś ze stron: „w lewo albo w prawo”. Nie chce stać po środku. Przez ten pryzmat opisują sprawy, które pojawiają się w przestrzeni publicznej. Ktoś uznaje swoją „prawdę” za jedyną możliwą i nie przyjmuje żadnej innej. Zamiast usiąść i zastanowić się nad istotą problemu. Nie da się tego zrobić, kiedy ma się klapki na oczach – zaznacza.
Innym problemem, który równie często się pojawia – nie u wszystkich oczywiście – ma być przekonanie o swojej nieomylności i przez to nieuzupełnianie wiedzy.
– Widzę wielu dziennikarzy, którzy przestali przygotowywać się do swoich rozmów, zamknęli się na wiedzę. Kiedyś – owszem – ją posiadali, ale jeżeli nie uzupełniają braków z dziedziny, w której teoretycznie się specjalizują, to jasno pokazuje, że przestali się rozwijać. To, co wydaje się im być oczywiste, nie zawsze jest prawdziwe. Przekonanie o własnej wartości może się przydać, ale musi być kontrolowane, szczególnie jeśli jest się reporterem. Trzeba zawsze pytać się: czy nie popełniam błędu? Czy ktoś nie wpuszcza mnie w maliny? – komentuje dla nas tę kwestię Krzysztof Berenda.
Jak kontrolować pychę?
– Cały czas podawać w wątpliwość. Sprawdzać. Musimy się nauczyć, aby nieustannie sprawdzać czy nie popełniliśmy błędu. Puszczanie artykułu bez sprawdzenia wszystkiego – co obserwujemy jako czytelnicy – czasem się zdarza, ale to jest niedopuszczalne. Musimy zadawać sobie pytanie: czy na pewno mam rację? Czy mam klapki na oczach? Współczuję redakcjom, które są skrajnie określone politycznie i przez to rzadziej zadają pytanie czy postępują właściwie – mówi nam dziennikarz.
Według niego lepiej, kiedy w redakcji są ludzie o różnych światopoglądach. – Jak u nas – wtedy już na etapie wewnątrzredakcyjnych rozmów można weryfikować wiedzę, dyskutować. Przekonując się wzajemnie do swoich racji, nakreślamy właściwy obraz sytuacji. Kontrolujemy się wzajemnie. Tego powinniśmy pilnować. Dobrze jest, jeżeli w redakcji są zróżnicowane poglądy. Oczywiście one nie powinny być czytelne dla odbiorcy. Chyba, że jesteśmy publicystami, ale nie u reporterów – podkreśla. – Taka szczera i otwarta wewnątrzredakcyjna rozmowa o każdym temacie daje niemal gwarancję, że temat jest realizowany obiektywnie. Przede wszystkim chodzi o to, by był jak najbardziej zbliżony do prawdy. Wersja najbliższa prawdzie to cel, który powinniśmy osiągnąć – uważa.
Jednocześnie stwierdza, że nie wyobraża sobie puszczenia newsa bez jego sprawdzenia. – Czasem chodzi nawet o jego interpretację. Dopóki nie ma się pewności – nie można go puścić. Dla własnego bezpieczeństwa trzeba ciągle podważać swoje własne „poczucie wielkości”. Nie jesteśmy również nieomylni. Problemem nie jest przyznanie się do niewiedzy, a do już popełnionego błędu. Nie jest łatwo pójść później do szefa i powiedzieć, że się zawaliło. Trzeba się jednak przyznać i trzeba przeprosić. Tak jest uczciwie – przekonuje nasz rozmówca.
Rekomendacja: Pielęgnować w sobie młodzieńczy sceptycyzm
Na pytanie, jaka jest jego rekomendacja dla przyszłych, dziennikarskich pokoleń ocenia: – Nie wolno być pokornym, ale trzeba zachować pokorę. Jak to osiągnąć, jak nauczyć młodych dziennikarzy? To zadanie dla uczelni, systemu kształcenia. Trzeba też uczyć, aby nie wierzyć ślepo autorytetom. Owszem, powinno się ich słuchać, ale też zastanawiać się czy mają rację. Młodzi ludzie z zasady są rewolucjonistami, chcą obalić świat, bo uważają, że jest źle skonstruowany. Warto zachować w sobie ten sceptycyzm. Dziennikarz nigdy nie może myśleć, że jego „ukochany” polityk jest nieomylny. Trzeba pielęgnować tę młodzieńczą cechę sceptycyzmu, braku wiary, próby zmiany porządku świata. To lekarstwo na pychę – ocenia.
Berenda przypomina, że większość z nas nie wykonuje zawodu dziennikarza dla pieniędzy, a „dla różnie definiowanego pojęcia misji”. – Chcemy, aby ten świat był lepszy; chcemy wykonywać ciekawą pracę. Młodzi często spodziewają się dużych pieniędzy. Może się tak zdarzyć, że będą sporo zarabiać, ale częściej – szczególnie na początku – pensja jest znacznie mniejsza. Jeżeli chcą być dobrymi dziennikarzami muszą mieć w sobie pokorę – na początku przygotować się na mniejsze pieniądze, ale zahaczyć się w dobrej redakcji, gdzie będą się cały czas uczyć. Wiedza i umiejętności to kapitał, który może pozwolić na lepsze zarobki. Jeżeli chce się być dobrym dziennikarzem, trzeba mieć w sobie pokorę, aby to przetrwać – wymienia.
Błędem środowiska ma być także fakt, że zbyt wiele redakcji nie tworzy zespołów, albo są bardzo małe. – Najlepsze redakcje to te, które pracują zespołowo. Jeżeli ktoś ma w sobie za dużo pychy i gra tylko na siebie to będzie miał problem. Jeżeli natomiast tworzymy zespół i mamy jako redakcja poczucie, że za siebie odpowiadamy, to koledzy z biurka obok mogą nas ratować przed popełnieniem błędu, mogą podać dam pomocną dłoń, zwrócić uwagę, że się mylimy, a czasem sprowadzić na ziemię. Indywidualiści szybko się wypalają, wypadają z zawodu. Najpierw odnoszą gigantyczny sukces, a później giną gdzieś po drodze. Jest wielu takich dziennikarzy, którzy gdzieś się pogubili i teraz zaczynają znikać z mapy tego zawodu. Głównie dlatego, że pycha nie pozwoliła im zagrać z kolegami zespołowo – ocenia.
Gdzie będziemy za pięć – dziesięć lat? – pytamy. – Dokładnie w tym samym miejscu – odpowiada Berenda.
– Problem pychy pozostanie z nami na zawsze. Zawsze gdzieś z tyłu głowy pojawi się przekonanie o własnej wielkości, które jest prostą drogą do popełnienia błędu. Musimy to u siebie kontrolować, bo inaczej będziemy popełniać błędy i źle wypełniać swoje zobowiązanie wobec odbiorców. Jak się uchronić przed pychą? Własną pokorą. Trzeba nieustannie zadawać sobie pytanie: „czy na pewno mam rację?”. To podstawa naszego zawodu – podsumowuje. ________________________________________________
Krzysztof Berenda pracuje w RMF FM od sierpnia 2009 roku, zajmuje się tematyką ekonomiczno-gospodarczą. Poprzednio pracował w redakcji ekonomicznej TVN24, gdzie był m.in. reporterem, kierownikiem produkcji, producentem „Fakty, Ludzie, Pieniądze” oraz „Bilans”. Współtworzył także powstający kanał telewizyjny TVN CNBC Biznes (obecnie TVN BiS). Jeszcze w liceum rozpoczął pracę dziennikarską, swoją karierę zaczynał w Telewizji Polskiej, potem w portalu Filmweb oraz w „Życiu”.
Studiował na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, na holenderskim Universiteit van Amsterdam i paryskim Université Pierre et Marie Curie.
Jest laureatem studenckiej nagrody Mediatory w kategorii TORpeda oraz nagrody im. Władysława Grabskiego Narodowego Banku Polskiego.