– Wszelkie tego typu zabiegi prawne stanowią próbę wprowadzenia cenzury, a już ściganie satyry poprzez składanie prywatnego aktu oskarżenia, czyli na podstawie kodeksu karnego, oznacza chęć uczynienia z satyryków zwykłych przestępców – stwierdza Barbara Piela, komentując dla Wirtualnemedia.pl fakt złożenia przez WOŚP prywatnego aktu oskarżenia za animację w „Minęła 20”.
Twórca i szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy podczas konferencji prasowej podsumowującej tegoroczny finał zdradził, że podał do sądu sprawę animacji autorstwa Barbary Pieli, która ukazała się w programie „Minęła 20” w ubiegłym roku, a która przedstawiała go w towarzystwie byłej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. W wideo „No to siema” pokazano ją jako lalkę, która odkłada do worka część pieniędzy, które powinny trafić na WOŚP. W filmiku Owsiak był nakręcaną figurką, która powtarzała: „hej, siema”.
Jako pierwsi poinformowaliśmy potem, że WOŚP zdecydowała się wystosować prywatny akt oskarżenia przeciwko Barbarze Pieli, Michałowi Rachoniowi i Krystianowi Krawielowi z artykułu 212. Sprawą zajmuje się Sąd Rejonowy w Warszawie. Rzecznik organizacji zapowiedział również, że podejmowane będą także działania na drodze cywilnoprawnej.
Na prośbę o komentarz do sprawy nie odpowiedział wtedy ani Michał Rachoń, ani Krystian Krawiel. Barbara Piela zastrzegła, że musi skonsultować się z prawnikiem, który zajmuje się pozwem. Ostatecznie po kilku dniach zdecydowała się odpowiedzieć na nasze pytania.
Piela: Próba wprowadzenia cenzury
Jej zdaniem trudno mówić o uzasadnionym działaniu, „gdy satyrykom i osobom rozpowszechniającym treści satyryczne i to takie tworzone jedynie hobbistycznie, nie zamawiane i nie opłacane grozi się konsekwencjami prawnymi”. – Wszelkie tego typu zabiegi prawne stanowią próbę wprowadzenia cenzury, a już ściganie satyry poprzez składanie prywatnego aktu oskarżenia, czyli na podstawie kodeksu karnego, oznacza chęć uczynienia z satyryków zwykłych przestępców – stwierdza Barbara Piela.
Dodaje, że „to, że w historii systemów totalitarnych znane są przypadki prześladowań satyry nie dziwi, ale dziwi natomiast to, że takie działania podejmowane są obecnie, gdy tyle głosów na temat wolności słowa i swobody wypowiedzi artystycznej pojawia się ze wszystkich stron”. – Gdzie się teraz podziali ci obrońcy sztuki? Czy może odezwą się dopiero, gdy, tylko teoretycznie i przez analogię, sąd skaże na dożywocie Roberta Górskiego, autora „Ucha Prezesa”. Jego „przestępstwa” mogą być uznane przez rządzący „reżim” za nieporównywalnie cięższe niż moje przez „opozycję”. Czy nadchodzi znowu epoka totalitaryzmu, zamordyzmu sądowego wymierzonego w satyrę? Czy satyrę polityczną będziemy uznawać za satyrę tylko na podstawie tego, kogo dotyczy? Czy satyrycy, którzy krytykują jedną ze stron sceny politycznej wedle swoich przekonań nie tworzą satyry, a jedynie uprawiają propagandę i to nazistowską, którą należy na wszelkie sposoby ścigać? Powoływanie się na uznaniowy „eksces satyry”? A cóż to takiego? – pyta retorycznie, komentując kwestię aktu oskarżenia dla portalu Wirtualnemedia.pl.
Zdaniem Barbary Pieli zrozumiałe jest, że „pewnych tematów nie wyśmiewamy, czy też nie używamy w satyrze, bo jest to usankcjonowane polskim prawem, jak w przypadku świętości religijnych, i polskim obyczajem, jak w przypadku chorób, starości, śmierci, czy treści obscenicznych”. – Wydaje się, że niektóre osoby czy tematy również do tego zastrzeżonego zbioru chciałyby dołączyć – ocenia.
„Brak podstaw do wszczynania postępowania”
Zdaniem mecenasa Artura Wdowczyka, który reprezentuje pozwanych „nie ma podstaw prawnych do wszczynania tego typu postępowania”. – Sprawa animacji była już rozpatrywana przez prokuraturę z doniesień obywatelskich, gdzie Jerzy Owsiak i Hanna Gronkiewicz-Waltz wystąpili o status pokrzywdzonych. Sprawa została umorzona z powodu małej szkodliwości społecznej. Kolejną negatywną przesłanką procesową jest to, że oskarżyciel nie jest uprawnioną do skarg osobą. WOŚP nie występuje w animacji będącej przedmiotem sporu sądowego. Nie występuje w niej nawet żadna żywa osoba, tylko praktycznie nic niemówiące plastelinowe figurki, które jednym wydają się podobne do pewnych osób, a innym do innych osób, a jeszcze innym do żadnych osób – przekazano portalowi Wirtulnemedia.pl. Scenka to komentarz satyryczny autorki do sytuacji.
Na koniec Barbara Piela podkreśla: – Już na poważnie, słowo do osób będących przedmiotem satyry i ich przedstawiciela prawnego: prawdziwa cnota krytyki się nie boi. To po pierwsze. Po drugie, jak widać niektóre osoby publiczne, pomijając to, że powinny być gruboskórne, prawdopodobnie z powodu swojego nadętego ego nie potrafią zachować dystansu do samych siebie i przez to stają się jeszcze łatwiejszym łupem dla satyryków. A ich przedstawiciel prawny, no cóż, również naraża się na śmieszność zastraszając twórców satyry na poziomie straszności Misia Coralgola. W przypadku podjęcia postępowania sądowego, prawdopodobnie będzie musiał drogą prawną udowodnić także istnienie lub nieistnienie supermenów czy ufoludków, które bardzo często w tej serii satyrycznych animacji występują – stwierdza twórczyni „Plastusiów”.
W ubiegłorocznej animacji autorstwa Barbary Pieli było widać w jednym z ujęć na banknocie, pochodzącym ze zbiórki gwiazdę Dawida i wizerunek Lecha Kaczyńskiego. Dyrekcja Telewizyjnej Agencji Informacyjnej przyznała wtedy, że nastąpiło „powielanie antysemickich stereotypów” i zawiesiła wydawcę „Minęła 20”. Kierownictwo Telewizyjnej Agencji Informacyjnej zdecydowało także chwilę później o zawieszeniu Michała Rachonia w prowadzeniu programów „Minęła 20” i „Woronicza 17”.