Według aktu oskarżenia zabójstwo Kuciaka zlecił zasiadający na ławie oskarżonych przedsiębiorca Marian Koczner. Miała być to zemsta za artykuły dziennikarza o jego niejasnych interesach. Zlecenie, a także wynagrodzenie za zabójstwo, miała przekazać znajoma Kocznera, również oskarżona Alena Zsuzsova. Odbiorcą pieniędzy i informacji o Kuciaku miał być odbywający już karę 15 lat więzienia Zoltan Andrusko. W śledztwie współpracował z policją i zawarł umowę z prokuraturą.
Według aktu oskarżenia Andrusko wynajął byłego policjanta Tomasza Szabo, który już wcześniej współpracował z byłym wojskowym Marczekiem; kilkakrotnie obejrzeli dom, w którym później zginęli Kuciak i jego narzeczona Martina Kušnírova. Według prokuratury Marczek i Szabo ćwiczyli także sposób ucieczki. 21 lutego 2018 r. wieczorem pojechali do miejsca zamieszkania Kuciaka i czekali na dogodny moment. Około godz. 20.21 Marczek miał wejść do domu i zastrzelić dziennikarza, dwukrotnie trafiając go w klatkę piersiową z pistoletu FEG kaliber 9 mm, wyposażonego w tłumik domowej roboty. Pojedynczym strzałem w głowę miał zabić Kušnírovą.
Po morderstwie Marczek wsiadł do samochodu, którym kierował Szabo, i wspólnie pojechali na spotkanie z Andruską. Według aktu oskarżenia mieli mu powiedzieć: „Załatwione”, co dzień później Andrusko powtórzył Zsuzsovej, która następnie od Kocznera miała dostać 50 tys. euro i przekazać je Andrusko.
Po odczytaniu aktu oskarżenia Marczek przyznał się do zabójstwa Kuciaka i Kušnírovej. Do udziału w zabójstwie dziennikarza nie przyznał się Koczner, który przyjął jedynie zarzut o nielegalnym posiadaniu broni. Szabo nie ustosunkował się do kwestii winy, a Zsuzsova powiedziała, że jest niewinna.