Dorota Gawryluk: skręt w prawo Polsatu to tylko „łatka dyscyplinująca”, TVP zawsze była telewizją rządową

Dorota Gawryluk

Według Doroty Gawryluk, szefowej informacji i publicystyki w Telewizji Polsat, opinie, że nadawca stał się przychylniejszy wobec środowisk prawicowych to jedynie „łatka przyklejana tym, którzy nie opowiadają się po żadnej ze stron i chcą robić rzetelne dziennikarstwo”. Dziennikarki nie dziwi to jak przedstawiane są obecnie treści informacyjne i publicystyczne w Telewizji Polskiej. – To zawsze była telewizja rządowa. Gdyby porównać paski w TVP i innych telewizjach komercyjnych, wyszłoby na to, że niczym się nie różnią – stwierdziła.

Dorota Gawryluk w rozmowie z „Wprost” oceniła, że sugestie, że po objęciu przez nią funkcji szefowej informacji i publicystyki Telewizja Polska „skręca w prawo”, to nie tylko próba przyklejenia nadawcy łatki. – To też próba dyscyplinowania. Jedne środowiska próbują dyscyplinować inne, stawiać pod ścianą. Jakby mówili: „Uważajcie, bo jeśli nie będziecie myśleć jak my, to was napiętnujemy, przylepimy łatkę” – powiedziała.

– Nie ma sensu się tym przejmować. Trzeba robić swoje. To jest ważne, a nie środowiskowe bijatyki, wojenki i podchody tych wszystkich chłopców i dziewczynek, czasem niedowartościowanych, czasem przewartościowanych. Ich opinia mnie nie interesuje. Najważniejsza jest opinia naszych widzów – podkreśliła.

Dorota Gawryluk szefową informacji i publicystyki w Polsacie została wiosną ub.r., zastąpiła na tym stanowisku Henryka Sobierajskiego, który rok później przejął obowiązki prezesa Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin tak jak Cyfrowy Polsat należącego do grupy kapitałowej Zygmunta Solorza.

W kolejnych miesiącach doszło do dalszych roszad personalnych w pionie informacyjno-publicystycznym Polsatu. Z nadawcą rozstali się m.in. Beata Lubecka (przeszła do Radia ZET), Dominika Długosz (dołączyła do redakcji Newsweek.pl) i Beata Grabarczyk, a przyszli m.in. Bogdan Rymanowski (z Grupy TVN) i Wojciech Dąbrowski (z Polskiego Radia).

Zdaniem Doroty Gawryluk pogłoski o skręcie Polsatu w prawo pojawiły się z uwagi na jej konserwatywny światopogląd. – To dlatego, że mam odwagę mówić, że jestem wierząca. Z tym wielu „kolegów” miało największy problem. Dlaczego? Jeśli ktoś wierzy w Boga i o tym mówi, to według nich nie powinien piastować żadnych funkcji publicznych. Taki był zarzut. Zawsze będzie niezgoda na to, że stanowisko dostał ktoś spoza „ich” środowiska. Ktoś o innym sposobie myślenia. To stygmatyzowanie – uważa.

Podkreśliła, że Polsat to normalna telewizja, która „nie uczestniczy w żadnej grze”. – Tylko tyle i aż tyle. Nie zależy nam ani na obaleniu obecnego rządu, ani na utrzymywaniu go. Chodzi o to, żeby pokazywać świat takim, jakim jest, bo rzeczywistość jest wieloaspektowa, dużo bardziej skomplikowana, niż wydaje się to zwolennikom jednej czy drugiej strony. Podstawą jest rzetelna informacja. To do widza należy wyciąganie wniosków – wyjaśniła Gawryluk.

„Paski w TVP i innych telewizjach komercyjnych nie różnią się”

W wywiadzie Dorota Gawryluk została zapytana, czy obserwuje konkurentów, na przykład Telewizję Polską. Zwróciła uwagę, że nie zapytano ją o TVN.

– Śmieszy mnie ta „wojna paskowa”. Gdyby porównać paski w TVP i innych telewizjach komercyjnych, wyszłoby na to, że niczym się nie różnią. Są tak samo zaangażowane emocjonalnie i politycznie. Atakowanie jednych przez drugich jest naprawdę zabawne – skomentowała szefowa informacji i publicystyki w Polsacie. Nie zgodziła się z sugestią, że w ostatnich latach w Telewizji Polskiej zaszły nadzwyczajne zmiany. – W TVP jest to, co zwykle. Może z jedną różnicą – dziś to wszystko stało się może nieco mniej finezyjne, ale to zawsze była telewizja rządowa. Zawsze zależna od tego, kto był aktualnie przy władzy. Zdarzały się wprawdzie chwile pluralizmu, ale naprawdę krótkie – oceniła.

– Nie dziwi mnie to, co dziś jest w TVP. Raczej dziwi to, że są tacy, którzy twierdzą, że to coś wyjątkowego, mimo iż wiedzą, jak to działa; więcej – swego czasu mocno z tego korzystali – dodała.

Polemizowała też z opinią, że zęby bolą widzów tylko podczas oglądania TVP. – Wiele osób ogląda inne stacje i też ich zęby bolą. Ból zębów towarzyszy zwolennikom różnych opcji politycznych i zależy od tego, kto co ogląda. Jednych zęby bolą, inni się cieszą. Na szczęście można zmienić stację. Polecam Polsat News – stwierdziła Dorota Gawryluk.

Zwróciła uwagę, że Polsat jest sondażach uznawany za najbardziej bezstronnego nadawcę telewizyjnego w tematyce informacyjno-publicystycznej. W badaniu CBOS z wiosny br. programy informacyjne i publicystyczne TVP za niewiarygodne uznało 38 proc. Polaków, te pokazywane w TVN – 29 proc., a w przypadku Polsatu ten odsetek wyniósł 19 proc.

Według danych Nielsen Audience Measurement w listopadzie br. średnia oglądalność minutowa Polsat News wynosiła 85 231 widzów, a udział w rynku oglądalności – 1,26 proc., wobec 1 proc. rok wcześniej. W wrześniu stacja w ramach testów pojawiła się na czwartym multipleksie naziemnej telewizji cyfrowej w Warszawie, Katowicach, Poznaniu oraz Trójmieście.

Natomiast główne wydanie „Wydarzeń” w listopadzie miało przeciętnie 2,25 mln widzów, z czego 2,02 mln w Polsacie, a 234,3 tys. w Polsat News. Od pierwszej połowy listopada krótsze wydanie serwisu jest emitowane w Polsat News także o godz. 12:50.

Dorota Gawryluk jest związana z Telewizją Polsat od pierwszej połowy lat 90., z przerwą od końcówki 2004 roku do wiosny 2007 roku, kiedy pracowała w TVP (prowadziła tam „Wiadomości” i „Forum”). W Polsacie była gospodynią najważniejszych programów informacyjnych i publicystycznych, a od lutego do grudnia 2016 roku była szefową „Wydarzeń” (zrezygnowała z tej funkcji, żeby skupić się na autorskim programie publicystycznym „Dorota Gawryluk zaprasza”).