Media publiczne w 2020 roku mają dostać 1,95 mld zł rekompensaty

"Dozwolona pomoc publiczna"

Jacek Kurski

TVP i Polskie Radio mają otrzymać w przyszłym roku do 1,95 mld zł rekompensaty abonamentowej za utracone wpływy – projekt w tej sprawie złożyli posłowie PiS. – Kwota nie narusza zasad konkurencji, w związku z czym jest to dozwolona pomoc publiczna – zaznacza wiceminister kultury Paweł Lewandowski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Z nowelizacji ustawy o opłatach abonamentowych, złożonej przez posłów PiS wynika, że środki miałyby zostać przekazane mediom publicznym w postaci „skarbowych papierów wartościowych dla poszczególnych jednostek publicznej radiofonii i telewizji z przeznaczeniem na realizację misji publicznej”.

Minister kultury i dziedzictwa narodowego w ciągu 14 dni od wejścia ustawy w życie miałby złożyć wniosek do ministra właściwego ds. budżetu o przekazanie jednostkom publicznej radiofonii i telewizji skarbowych papierów wartościowych. Minister finansów miałby natomiast ustalić szczegóły emisji tych papierów (datę, jednostkową wartość nominalną oraz stopę procentową lub sposób jej obliczania, a także sposób i terminy wypłaty należności głównej oraz należności ubocznych).

Ministerstwo ma przekazać zatem skarbowe papiery wartościowe o wartości do 1,95 mld zł mediom publicznym, a następnie w wyznaczonym terminie mają zostać wykupione przez Skarb Państwa.

Dokładną kwotę rekompensaty miałaby ustalić do końca stycznia Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, uwzględniając średnioroczną liczbę osób zwolnionych z płacenia abonamentu rtv (na podstawie danych za rok poprzedni) oraz szacunkową liczbę osób zwolnionych z tej daniny, które jednak nie zarejestrowały swoich telewizorów i odbiorników radiowych (na podstawie danych GUS).

Z wyliczeń posłów wynika także, że media publiczne straciły 1,02 mld zł na tym, że z płacenia abonamentu rtv jest zwolnionych 3,77 mln Polaków, a skoro abonament telewizyjny wynosi 22,7 zł, a radiowy 7 zł, to roczna strata z tego tytułu wynosi 1,02 mld zł (uwzględniono, że część osób płaci tylko za radio).

Kolejno – według danych KRRiT – odbiorników nie zarejestrowało 7,97 mln osób, z czego 4,58 mln jest zwolnionych z abonamentu rtv (według statystyk GUS 3,6 proc. Polaków nie ma telewizorów), więc roczny ubytek oszacowano na 1,22 mld zł.

Według posłów nie cały ubytek wynikający ze zwolnień za lata 2018 i 2019 został zrekompensowany – wynosił on 1,91 mld zł, a mediom publicznym przyznano w ubiegłym roku kwotę 1,26 mld zł. W projekcie zaproponowano zatem, aby TVP i Polskie Radio otrzymały niewypłaconą część rekompensaty w wysokości 653 306 888 zł.

Suma kwoty: 1,02 mld zł, 1,22 mld zł i 653,3 mln zł daje łącznie 2,89 mld zł, ale w projekcie podano, że rekompensata w 2020 roku miałaby wynieść maksymalnie 1,95 mld zł.

Braun: wiele wątpliwości prawnych

Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski nie zaakceptował kart powinności mediów publicznych na lata 2020-2024, na co miał czas do 30 listopada br. Powodem według niego był „brak stabilnego finansowania”.

– Uważamy, że karty powinności planowane na pięć lat w przód bez wyjaśnienia kwestii finansowych, które byłyby podpisywane, byłyby nierozsądne. Skorzystaliśmy z możliwości, jaką daje sama ustawa, czyli na rok możemy jeszcze ten termin odroczyć. W tym czasie obowiązuje limit z planów finansowo-programowych roku poprzedniego, czyli z 2019 roku – powiedział portalowi Wirtulanemedia.pl Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W takiej sytuacji nadawcy przedstawiają i konsultują swoje plany finansowo-programowe w takich limitach i parametrach, jak było to rok wcześniej.

Juliusz Braun, były prezes TVP i członek Rady Mediów Narodowych przekazał nam swoje uwagi w związku ze złożonym w Sejmie poselskim projektem kolejnej ustawy o rekompensacie dla mediów publicznych. Podkreśla, że zgodnie z obowiązującą ustawą o radiofonii i telewizji, w 2020 roku podstawą działania mediów publicznych powinna być tzw. karta powinności, przypomina też, że KRRiT odmówiła zaakceptowania projektów przedłożonych przez publiczne radio i TVP.

– Sytuacja prawna jest więc niejasna, bo ustawa nie przewiduje takiej sytuacji, że już pierwsza karta nie jest przyjęta – zaznacza. – Gdyby przyjąć, że ma tutaj zastosowanie na zasadzie analogii przepis art. 21d ustawy o RTV (jeśli nie ma porozumienia ws. karty powinności, to obowiązuje poprzednia karta powinności do czasu zawarcia porozumienia – przyp.red.) i gdyby przyjąć, że rekompensata jest tożsama z abonamentem (oba założenia nie są wcale oczywiste), przychody ze środków publicznych nie mogą być wyższe niż środki przyjęte w planie finansowo-programowym na 2019 rok – dodaje Juliusz Braun.

Władze publicznej telewizji spodziewały się, że w tym okresie wydatki na realizację zadań w ramach misji publicznej zwiększą się z 2,62 mld zł w 2020 roku do 2,97 mld zł w 2024 roku. Zdecydowaną większość tych kosztów miałyby pokryć środki publiczne, których wartość ma wzrosnąć z 1,84 mld zł w 2020 roku do 2,14 mld zł cztery lata później. Te środki publiczne to przede wszystkim wpływy z abonamentu radiowo-telewizyjnego.

Z kolei zarząd Polskiego Radia prognozował, że w kolejnych latach jego koszty znacząco wzrosną – z 385,43 w 2020 roku do 438,24 mln zł w 2024 roku. Założono, że proporcjonalnie będą rosły wpływy, tak żeby w każdym z tych lat wynik netto wyniósł zero. W tym celu przede wszystkim podano duże wzrosty przychodów abonamentowych – ze 159,32 mln zł prognozowanych w br. do 337,76 mln zł pięć lat później.

Według Brauna „wątpliwa prawnie jest też interpretacja, że tzw. rekompensata (stanowiąca de facto dotację z budżetu) może być uznana za „środki określone z opłat abonamentowych, odsetek za zwłokę i kar itd.”.

W rozmowie z nami wskazuje, że „wyliczenia posłów potwierdzają, że za każdym razem przyznanie rekompensaty jest to czysto uznaniowa decyzja”. – Najpierw wyliczają jakąś kwotę, a potem stwierdzają, że dadzą inną. To budżet państwa i albo coś wynika z przepisów, albo nie. W tym przypadku z przepisów – nawet zdaniem posłów PiS – wynika jedno, a Sejm ma uchwalić coś innego – ocenia.

Według niego drugą kwestią jest fakt, że przepisy dotyczące karty powinności w tym fragmencie nie są jednoznaczne. – Jedno jest pewne: rekompensata nie może wynosić więcej, niż w zeszłym roku, to w ustawie jest wyraźnie zaznaczone. Po trzecie: nie jestem przekonany, że rekompensata to środki abonamentowe, o których mówi przepis. Ale nawet gdyby uznać, że są to tożsame pojęcia – i tak nie można przyznać więcej, niż w ubiegłym roku. Poza tym, przepisy dotyczące karty powinności będą obowiązywać od 1 stycznia 2020 roku, wobec czego powinien być inny sposób planowania i rozliczania wydatków mediów publicznych. Nie może być to swobodna decyzja posłów – podkreśla.

– Nadal nie ma stabilnego systemu, więc karty powinności KRRiT wciąż nie może podpisać. Czy w tej sytuacji media publiczne można swobodnie finansować przez kolejny rok? To ewidentnie sprzeczne z tym, co mówią przepisy unijne, które stwierdzają, że finansowanie ma być stabilne i niezależne. Nie jest stabilne, bo jest incydentalne i nie jest niezależne, bo jest swobodnie ustalane przez parlament na krótki czas. Moim zdaniem to jest pomoc publiczna, jeżeli Sejm uchwala przekazanie pieniędzy – podsumowuje Juliusz Braun.

Kołodziejski: Rekompensata to spotkanie w pół drogi

Z Braunem nie zgadza się Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. – Zapewne argument o niedozwolonej pomocy publicznej może się pojawiać w dyskusji politycznej. Przypominam jednak, że to już trzeci raz, kiedy taka praktyka jest stosowana i dotychczas takich zastrzeżeń ze strony Komisji Europejskiej nie było. Rekompensata broni się tym, że nie jest to nowe źródło finansowania, a jedynie uzupełnienie straty powstałej w funkcjonującym obecnie systemie, w wyniku wprowadzenia zwolnień z opłat wybranych grup abonentów – mówi Wirtualnemedia.pl przewodniczący KRRiT.

Sam pojawienie się projektu nowelizacji ocenia pozytywnie, zaznaczając, że wolałby, aby pojawił się stały system finansowania mediów publicznych. – Czekaliśmy na tę ustawę, co prawda wolałbym, aby ten mechanizm był wpisany na stałe w system finansowania mediów publicznych, tak by rekompensata była naliczana co roku. Oczywiście można było to zrobić z zastrzeżeniem możliwości budżetowych, tak by minister finansów nie był „na sztywno” związany konkretną kwotą. Dzisiaj mamy rozwiązanie incydentalne, ale każde, które naprawia system abonamentowy i jest bardzo potrzebne – ocenia Kołodziejski.

Według niego „rekompensata jest spotkaniem w pół drogi”. – Czy obecna propozycja wystarczyłaby do uzgodnienia kart powinności, gdyby nowelizacja pojawiłby się kilka miesięcy wcześniej? Trudno powiedzieć. Otwiera to nowe możliwości, ale musimy ten projekt najpierw dokładnie przeanalizować pod względem prawnym i ekonomicznym – zaznacza.

Lewandowski: brak decyzji politycznej ws. stabilnego systemu

Wiceminister kultury Paweł Lewandowski tłumaczy nam natomiast, dlaczego posłowie mieli zaproponować taką, a nie inną ostateczną kwotę dofinansowania. – Kwota zaproponowana przez posłów mniej więcej odpowiada projekcjom planowanych kart powinności – objaśnia. – Trochę więcej zaproponowano w rekompensacie, bo istnieje prawdopodobieństwo, że karty powinności będą jeszcze negocjowane. Formalnie suma dofinansowania nie może być większa, ale karta powinności zostanie zakontraktowana na większą kwotę – stwierdza w rozmowie z nami wiceminister.

Dodaje, że obecnie nie ma decyzji politycznej dotyczącej jakiegokolwiek systemowego rozwiązania finansowania mediów publicznych. – W tym momencie takie są możliwości i w ramach tych możliwości realizowane jest finansowanie dla mediów publicznych – podkreśla Paweł Lewandowski.

Sam zastrzega, że jego zdaniem powinno zostać wprowadzone systemowe rozwiązanie finansowania mediów publicznych. – Jestem tego zwolennikiem. Jeżeli nie jest to możliwe, a media pełnią misję publiczną, to powinny być finansowane ze środków publicznych. Dlatego proponowane obecnie rozwiązanie jest w tym momencie najbardziej optymalne – uważa wiceminister.

Podkreśla także, że jest pewien, iż rekompensata nie będzie w ocenie Komisji Europejskiej niedozwoloną pomocą publiczną – takie argumenty pojawiały się już zanim przyznano tegoroczną kwotę w wysokości 1,26 mld zł, sugerowało to m.in. Biuro Analiz Sejmowych przy ocenie projektu nowelizacji ustawy o opłatach abonamentowych.

– W mojej ocenie i tego jestem pewien: nie jest to niedozwolona pomoc publiczna. Komisję Europejską nie interesuje, skąd mamy pieniądze na finansowanie mediów, tylko jaka to jest kwota, czy wpływa na rynek i nie przekracza ustaleń. Kwota, która jest proponowana przez posłów nie narusza zasad konkurencji, w związku z czym jest to dozwolona pomoc publiczna – zaznacza wiceminister kultury Paweł Lewandowski w rozmowie z nami.

Posłanka PiS, członkini Komisji Kultury oraz Rady Mediów Narodowych Joanna Lichocka zaznacza, że jest to dobre tymczasowe rozwiązanie problemu finansowania mediów publicznych. – To cały czas trwanie w „tymczasowości”, ale póki nie mamy rozwiązań ustawowych, to bardzo dobre rozwiązanie. Mimo braku rozwiązań systemowych, gwarantuje co roku stabilne finansowanie mediów publicznych na dobrym poziomie – uważa.

Podobnego zdania jest Krzysztof Czabański, były poseł PiS i przewodniczący Rady Mediów Narodowych: – W mojej ocenie ważniejsze są pieniądze, niż cokolwiek innego. Jeśli są pieniądze na działanie mediów publicznych, to już połowa sukcesu. Powinno być wprowadzone systemowe rozwiązanie – im szybciej, tym lepiej – ale spokojniej czeka się na nie, kiedy są pieniądze – mówi nam.

Kurski liczył na finansowanie

Pisaliśmy o tym, że Telewizja Polska zanotowała 159,4 mln zł zysku netto po III kwartałach br. Przychody spółki wyniosły 1,8 mld złotych, głównie dzięki dotacji z budżetu państwa, oraz 159,4 mln zł zysku netto.

Pytaliśmy nie tak dawno – podczas konferencji ramówkowej Telewizji Polskiej – o ocenę systemu finansowania i o to, czy liczy na dofinansowanie prezesa TVP Jacka Kurskiego. – Najlepiej dużo wyższą ze względu na przepisy unijne – które weszły – uznają one 2019 rok za referencyjny w tzw. karcie powinności. W związku z tym absolutnie nie powinniśmy mieć finansowania w jakikolwiek sposób zagrożonego. Czwarty rok z rzędu liczę, że świat polityki w ostatniej chwili załatwi tę sprawę systemowo – podkreślił Jacek Kurski, prezes Telewizji Polskiej – komentował w rozmowie z nami Jacek Kurski, prezes TVP.

Jeszcze w lipcu br. mówiło się o tym, że jeśli Prawo i Sprawiedliwość wygra jesienne wybory parlamentarne, niemal pewne jest wprowadzenie finansowania mediów publicznych z budżetu państwa. Obiecywano, że rozwiązanie miałoby obowiązywać już od 2020 roku i jednocześnie oznaczałoby to likwidację abonamentu. Na razie żadne nie toczą się żadne prace wskazujące na ostateczną likwidację abonamentu.

Wyniki finansowe mediów publicznych

W ub.r. Telewizja Polska osiągnęła wzrost przychodów o 24 proc. do 2,2 mld zł, głównie dzięki 359 mln zł więcej z abonamentu rtv. Wzrosły też wpływy nadawcy z reklam, sponsoringu, sprzedaży programów i licencji. W ub.r. zatrudnienie w firmie wynosiło prawie 2,7 tys. etatów.

W ub.r. dyrektorzy i ich zastępcy w Telewizji Polskiej zarabiali średnio 21,8 tys. zł miesięcznie brutto, doradcy zarządu – 20,8 tys. zł, dziennikarze motywacyjni – 7,5 tys. zł, a ci honoraryjni – 12,2 tys. zł. Członkowie zarządu Jacek Kurski i Maciej Stanecki zainkasowali łącznie 811,8 tys. zł. Publiczny nadawca zatrudnia na etacie prawie 2,8 tys. osób. Wiosną br. z zarządu spółki odwołano Macieja Staneckiego, a powołano Marzenę Paczuską i Mateusza Matyszkowicza.

Polskie Radio w ub.r. osiągnęło wzrost wpływów sprzedażowych o 12,96 proc. do 336,53 mln zł oraz 15,3 mln zł zysku netto (wobec 2,79 mln zł rok wcześniej). 69 proc. przychodów spółki pochodziło z abonamentu i związanej z nim rekompensaty, na koniec ub.r. nadawca zatrudniał 1 285 pracowników etatowych, o 30 więcej niż przed rokiem. W br. planuje 62,05 mln zł straty.

W ub.r. w Polskim Radiu dyrektor – redaktor naczelny zarabiał przeciętnie 16 148 zł miesięcznie, kierownik redakcji – 12 036 zł, rzecznik prasowy – 12 132 zł, redaktor wydawca – 10 545 zł, a spiker-lektor – 3 978 zł (wszystkie kwoty brutto). Członkowie zarządu mieli podpisane kontrakty menedżerskie, a odwołanemu w sierpniu ub.r. prezesowi Jackowi Sobali wypłacono odszkodowanie za konkurencyjność.