Szymon Hołownia kandydatem w wyborach prezydenckich

Na konwencji zabrakło charyzmy i konkretów programowych

Szymon Hołownia

Szymon Hołownia na niedzielnej konwencji pokazał zbyt mało charyzmy, aby mu uwierzyć, a pomysł finansowania kampanii prezydenckiej z mikrowpłat internautów wydaje się nierealny – tak specjaliści od marketingu politycznego i mediów komentują dla Wirtualnemedia.pl ogłoszenie przez Hołownię startu w wyborach prezydenckich.

Szymon Hołownia najpierw dość długo trzymał wszystkich w niepewności co do swojego startu w przyszłorocznych wyborach na prezydenta Polski, aby w niedzielne popołudnie ogłosić jednak swój start w kampanii. Zrobił to na konwencji w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku, prowadzonej przez Michała Kobosko i transmitowanej na żywo w sieci.

Wielokrotnie podkreślał, że jest bezpartyjny i na bezpartyjności oraz na łączeniu Polaków chce budować swój start w wyborach. Mówił też, że nie stoją za nim pieniądze żadnego biznesu i nie ma też poparcia politycznego żadnej partii. Kampanię chciałby sfinansować z mikrowpłat swoich zwolenników. – Chcę u was ubiegać się o pracę i pokornie proszę, żebyście powierzyli mi funkcję stróża narodowej wspólnoty – powiedział w czasie konwencji kandydat.

– System się zawiesił. Żeby się odwiesił, w maju 2020 roku musimy zamontować w nim bezpartyjny bezpiecznik – stwierdził. – Musimy mieć arbitra, który nie będzie grał w jednej z drużyn. Czas na człowieka z dołu, który naprawi to, co zostało zepsute na górze – podkreślił.

„Powiem to wprost, po raz pierwszy publicznie. Chcę kandydować, chcę ubiegać się u was o tę pracę” – tak Hołownia wkroczył do walki o fotel prezydenta. Więcej ==>https://t.co/1mRK5KkyZZ pic.twitter.com/N4vosFBHja

— PolsatNews.pl (@PolsatNewsPL) December 8, 2019

Hołownia zaznaczył, że w jego sztabie pracuje od dwóch miesięcy kilkaset wolontariuszy. Zapowiedział, że przez najbliższe pół roku na spotkania w całym kraju będzie przedstawiał szczegóły swojego programu. – My naprawdę idziemy wygrać te wybory – zapewnił.

Kampania z finansowaniem społecznościowym

W rozmowie zaraz po wystąpieniu Szymon Hołownia zapewnił, że nie stoją za nim pieniądze wielkiego biznesu ani struktur kościelnych. – Nie ma Dominiki Kulczyk, Jerzego Staraka, Leszka Czarneckiego. Nie ma jezuitów – wyliczył.

Szymon Hołownia chce oprzeć swoją kampanię w tym zakresie na finansowaniu społecznościowym. Zawrócił uwagę, że w ten sposób udawało mu się pozyskiwać pieniądze dla jego dwóch fundacji.

Hołownia nie zgodził się z zarzutem, że w wyborach może odbierać głosy kandydatom partii opozycyjnych. Stwierdził, że jego zdaniem w pierwszej turze wyborcy powinni mieć możliwie jak największy wybór.

Dziennikarz przyznał, że nie ma doświadczenia w administracji publicznej, zaznaczył natomiast, że tworzy zespół ekspertów posiadających takie kompetencje.

Przed wystąpieniem Hołowni pokazano krótkie nagranie zakończone hasłem „My – łączy nas znacznie więcej”. Jednocześnie ruszył serwis internetowy Szymonholownia.pl, w którym użytkownicy oprócz przeczytania podstawowych informacji o kandydacie mogą zapisać się do zespołu jego wolontariuszy.

Jacek Wasilewski: Hołownia głosem rozsądku

Zdaniem medioznawczy Jacka Wasilewskiego niedzielna konwencja kandydata była próbą specyficznego zaistnienia na scenie politycznej. – Chodzi o zaistnienie na takiej zasadzie, na jakiej zaistniał Gabriel Narutowicz, który został wybrany na prezydenta dzięki temu, że na tle innych kandydatów wyglądał nieźle. W przypadku Hołowni rysuje nam się taka oto gra: mamy do czynienia z katolikiem, który może być akceptowany katolików, a jednak jest to katolik dialogujący, w którym nie widać ciśnienia na naginanie kogoś do swoich zasad. Powstaje zatem pole do połączenia PiS i PO. Hołownia jest kandydatem, który chce Polski rozmawiającej – analizuje.

Wasilewski podkreśla też ton, w jakim wypowiadał się dziennikarz, zapowiadając swój start w wyborach. – Szymon Hołownia mówił bez podnoszenia głosu, bez krzyków. Jest sygnał, że przyjmuje pozycję racjonalną, mającą trafiać do Polski racjonalnej. Niedzielna konwencja była trochę jak jakiś kongres, na którym równie dobrze mógłby przemawiać np. jakiś filozof. Główną wartością, jaką nam tam zaprezentowano, jest racjonalność, więc pewien rodzaj emocjonalności byłby niewskazany. Hołownia na pewno przyjmuje rozsądną strategię, taką, jaką przyjęli kiedyś np. Andrzej Lepper czy Paweł Kukiz. Można ją streścić słowami: „przychodzę do was z dołu, z ludu i nikt z polityków za mną nie stoi, przyjmijcie mnie i pomóżcie”. Proszę zauważyć, że on w niedzielę nie krytykował nikogo, nie wskazywał wroga. To bardzo racjonalna postawa.

Sergiusz Trzeciak: zbyt miękki przekaz

Ekspert do spraw komunikacji strategicznej dr Sergiusz Trzeciak mówi nam, że co prawda Szymon Hołownia pokazał w niedzielę, że dysponuje warsztatem mówcy, jednak było to zdecydowanie za mało.

– Trudno mu było wejść w rolę polityka. Za dużo w tej konwencji było kazania, a za mało politycznego przemówienia lidera, które mogłoby porwać tłumy. Ta ugrzeczniona konwencja może być zbyt elitarna, aby trafić do tych, którzy go znają i lubią. Zabrakło w tym spektaklu politycznego, tego pokazania, że kandydat ma za sobą poparcie tysięcy ludzi i że na tym buduje swój start – recenzuje nasz rozmówca.

Zwraca uwagę, że Hołownia mocno „poszedł w przekaz antysystemowy”, ale był to „miękki przekaz”. – Miękki przekaz to zbyt mało, aby porwać ludzi i aby zmobilizować ich do poparcia w wyborach. Hołownia wykonał w niedzielę zbyt małą robotę, żeby pociągnąć za sobą ludzi. Nie przekonał ich – moim zdaniem – że warto za nim pójść, nie powiedział im jasno, co będą z tego mieli, że zagłosują akurat na Hołownię. Obyło się zarówno bez obietnic, jak i bez programu. Przedstawił ogólną wizję państwa, lecz zupełnie odarł ją z konkretów. Na tym etapie wielu wyborców mogło się z tym utożsamiać, ale pytanie, czy uznają oni w maju, że Hołownia jest gwarantem tego, o czym opowiadał? Nie wiem – przyznaje Trzeciak.

Hołownia podkreślał niedzielę, że nie stoi za nim ani wielki biznes, ani politycy, a kampanię chce finansować z niewielkich od wyborców. – Jeśli przyjąć to za dobrą monetę, byłoby to ewenementem na skalę nie tylko Polski, ale na skalę europejską. Nie ma w Polsce modelu takiego finansowania kampanii. Jeżeli chce on walczyć z zawodnikami wagi ciężkiej, którzy mają i pieniądze i polityczne zaplecze, to trzeba przyznać, że jest to bardzo ambitne założenie. Wydaje mi się, że w polskich realiach jest to raczej nie do zrobienia – kończy dr Sergiusz Trzeciak.

Jakub Bierzyński: Hołownia kandydatem ludowym

Jakub Bierzyński, socjolog i publicysta, prezes domu mediowego OMD, mówi nam, że nic nie zaskoczyło go w konwencji Szymona Hołowni. – To było zaledwie poprawne widowisko, a spodziewałem się znacznie więcej niż poprawności. Hołownia powiedział, że chce łączyć Polaków, chce być ponadpartyjny – więc pokazał nam swój dystans w stosunku do politycznych partii i do Kościoła. Brakowało jednak przekazu o wartościach i o głównej motywacji kandydata. Szymon Hołownia chciał pokazać, że jest najlepszy pośród kandydatów, lecz moim zdaniem to nie był ten etap, aby to podkreślać. Na tym etapie należało wyraźnie pokazać wartości i siłę kandydata.

Bierzyński mówi, że wierzy co prawda kandydatowi, ze nie stoją za nim wielkie pieniądze, lecz to wcale nie jest optymistyczny wariant. – Z doświadczenia wiem, że trudno jest zebrać fundusze na finansowanie kampanii wśród wyborców. Nie da się sfinansować kampanii z mikrowpłat. Co prawda jakieś pieniądze z tego będą, jednak zbyt małe, aby się mierzyć z innymi kandydatami.

Dobrym wyborem zdaniem szefa OMD była transmisja konwencji w internecie. – W ten sposób chce z siebie Hołownia zrobić kandydata ludowego. Kiedyś taki kandydat wychodził na rynek i głosił tam swoje poglądy. Dzisiaj rolę rynku pełni właśnie internet, więc nic dziwnego, że Hołownia chce tam zbudować bezpośrednie połączenie z wyborcami. To bardzo fajny pomysł, zobaczymy jednak, jaki ma zasięg – analizuje Bierzyński.

Dawid Szczepaniak: Luz i humor – level Tusk

Partner w agencji VMLY&R Poland Dawid Szczepaniak opowiada nam, że znalazł w sieci trafne (jego zdaniem) podsumowanie tego, co zrobił w niedzielę Hołownia: „Charyzma – level prawie Zandberg. Luz i humor – level Tusk. Przygotowanie – level PiS”.

– Moim zdaniem kandydat zdecydowanie dał radę. Myślę, że nie ma wśród kontrkandydatów nikogo, kto mógłby się z nim zmierzyć, jeśli chodzi o autoprezentację czy umiejętność budowania wizerunku. Ma świetnie wybrane słowa kluczowe, na których będzie budował konsekwentnie swoją narrację. Co więcej: sprawia wrażenie, że jego narracja wynika z głębokich przekonań, prezentuje się jak idealista. Ale cholera wie, na ile procent to wystarczy – podsumowuje Szczepaniak w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.

Wieczorem Hołownia uruchomił stronę internetową swojej kampanii, za pośrednictwem której można zgłaszać się i pomagać aktywnie w kampanii. – Wiem, jak ważne dla Polaków jest robienie dobra. Wiem, że często trudno nam uwierzyć w to, że dobro, które robimy w skali mikro, może naprawdę coś zmienić. Chcę tworzyć dobrą politykę. Wierzę w politykę, która powstaje we wspólnej rozmowie, a nie w oparciu o przekaz dnia. W której moglibyśmy wspólnie działać na rzecz dobra i powoli – ale skutecznie – odkrywać to, co nas łączy, a nie ciągle podkreślać to, co nas dzieli – napisał na niej kandydat.

Hołownia zawiesza współpracę z „Tygodnikiem Powszechnym”

Krótko po konferencji Szymona Hołowni redakcja „Tygodnika Powszechnego” zapowiedziała, że w nowym numerze pisma zamieszczony zostanie wywiad z Hołownią. – Oprócz wizji prezydentury („z życia publicznego wymontowano bezpiecznik. A może nim być tylko ktoś spoza systemu”) oraz planów odpartyjnienia instytucji publicznych, mediów, a także Kościoła, Szymon Hołownia odnosi się w rozmowie z „Tygodnikiem” do kwestii światopoglądowych – zaznaczono.

Dodano, że na czas udziału w kampanii wyborczej Szymon Hołownia w porozumieniu z redakcją „TP” zawiesza współpracę z tygodnikiem jako felietonista. – Chciałbym – dziękując – prosić o chwilę cierpliwości na czas, w którym muszę zwolnić moją stałą stronę, moje „Tygodnikowe” miejsce – pisze w pożegnalnym artykule. – Uznaliśmy wraz z redakcją, że byłoby bardzo niezręcznie, gdybym nadal pisał, narażając „Tygodnik” na zarzut, że udostępniając mi łamy, bierze udział w mojej „prekampanii” – argumentuje.

Zaraz nowa książka Hołowni

Wydawnictwo Znak zapowiedziało, że 16 grudnia ukaże się nowa książka Szymona Hołowni „Teraz albo nigdy”. To zbiór jego najciekawszych felietonów zamieszczonych w „Tygodniku Powszechnym” w latach 2017-2019.

– Co zrobić, żeby było dobrze? Co najmniej tyle czasu, ile poświęcamy na walkę ze złem, poświęcić na wspieranie dobra. Ile pomyj wylewamy na złych polityków, tyle miodu wylać na polityków (czy kandydatów) dobrych. Ile psioczenia na niemądrych hierarchów, tyle lajków (na różne sposoby wyrażanych) dla tych, którzy robią rzeczy dobre. Ile energii wydanej na krytykowanie wstrętnych mediów, tyle wspierania tych uczciwych i mądrych – stwierdzono w notce promującej książkę.

Hołownia pisze książki i felietony, szeroko znany z TVN

Szymon Hołownia z mediami jest związany od ponad 20 lat. W latach 1997-2000 był dziennikarze działu kultury „Gazety Wyborczej”, w latach 2001–2004 pracował w dziale społecznym „Newsweek Polska”[6], w 2005 roku był zastępcą redaktora naczelnego tygodnika „Ozon”, a w latach 2005-2006 był redaktorem dodatku „Plus Minus” w „Rzeczpospolitej”.

W latach 2006-2012 współpracował z „Newsweek Polska”, potem przez niecały rok był felietonistą „Wprost”, a w 2015 roku zaczął współpracę z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Prowadził audycje w kilku stacjach radiowych (m.in. Radiu Białystok i VOX FM), w 2006 był gospodarzem programu „Po prostu pytam” w TVP1. W latach 2007–2012 był dyrektorem programowym Religia.tv, prowadził w tej stacji programy „Między sklepami”, „Bóg w wielkim mieście” i „Ludzie na walizkach”.

Największą popularność zyskał od 2008 roku jako współprowadzący „Mam talent!” w TVN. W 2015 roku razem z Marcinem Prokopem prowadził też w TVN program „Mamy Cię!”.

Napisał ok. 20 książek, przede wszystkim o tematyce religijnej i duchowości. Otrzymał kilka nagród dziennikarskich, m.in. Ostre Pióro od Business Centre Club (w 2004 roku), Nagrodę „Ślad” im. bp. Jana Chrapka (w 2007 roku), Wiktora w kategorii Wiktor publiczności za 2010 rok, MediaTor w kategorii NawigaTOR w 2008 roku, a w 2010 roku był nominowany do Nagrody im. Andrzeja Woyciechowskiego.

Hołownia od lat jest zaangażowany w działalność charytatywną, głównie na rzecz dzieci w Afryce. Założył fundacje Kasisi i Dobra Fabryka, w 2016 roku otrzymał od Rzecznika Praw Dziecka Odznaką Honorową za Zasługi dla Ochrony Praw Dziecka.

Studiował psychologię w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej. Dwukrotnie przebywał w nowicjacie zakonu dominikanów.

wyborców – prognozuje Michał Kolanko z „Rzeczpospolitej”. – Owszem z tym Hołownią to się w pierwszej chwili wydaje zabawne. Ale skoro centroprawica (Platforma) odpuszcza w ogóle te wybory… Gdyby teraz dobrze zaczął, to ma ponad miesiąc całkowitej pustki – stwierdził Witold Głowacki z „Polska The Times”.

– Doskonała zagrywka, bo Hołownia może odebrać część wyborców Andrzeja Dudy – ocenił Jan Piński z „Gazety Finansowej”.

Duda i Kosiniak-Kamysz „naturalnymi kandydatami”, w PO prawybory

Wybory prezydenckie odbędą się w kwietniu lub maju przyszłego roku. Na razie żaden z potencjalnych kandydatów nie potwierdził swojego startu. Obecny prezydent Andrzej Duda w jednej z wypowiedzi zaznaczył, że czuje się na tyle młodo, że nie wybiera się na polityczną emeryturę, natomiast czołowi politycy PiS podkreślili, że jest on naturalnym kandydatem tej partii.

Bardzo prawdopodobny jest też start szefa Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysława Kosiniaka-Kamysza, po tym jak ludowcy wspólnie z Kukiz ’15 osiągnęli bardzo dobry wynik w wyborach parlamentarnych. W pierwszej połowie listopada Rada Naczelna PSL podjęła uchwałę, że Kosiniak-Kamysz jest naturalnym kandydatem partii na prezydenta.

Natomiast władze Platformy Obywatelskiej zdecydowały, że partia zorganizuje prawybory prezydenckie. Startują w nich Małgorzata Kidawa-Błońska i Jacek Jaśkowiak.

W 2015 roku kandydowała Magdalena Ogórek

Na początku 2015 roku władze Sojuszu Lewicy Demokratycznej nieoczekiwanie ogłosiły, że kandydatką partii w wyborach prezydenckich jest Magdalena Ogórek, wcześniej współpracująca jako publicystka m.in. z TVN24 BiS. Ogórek przez dużą część kampanii nie udzielała wywiadów.

W pierwszej turze na Ogórek oddano 353,9 tys. głosów (2,38 proc. ogółu). Był to piąty wynik, zdecydowanie najwięcej głosów dostali Andrzej Duda i Bronisław Komorowski (po ok. 5 mln) oraz Paweł Kukiz (3,1 mln), a nieco lepszy – Janusz Korwin-Mikke (486 tys.). Kandydatka SLD wyprzedziła natomiast m.in. kandydata PSL Adama Jarubasa i Janusza Palikota.

Jesienią 2015 roku Magdalena Ogórek wróciła do dziennikarstwa, współpracowała m.in. z „Rzeczpospolitą”. Od jesieni 2016 roku jest związana z TVP Info, prowadzi niektóre wydania „W tyle wizji” i „W tyle wizji extra” oraz „O co chodzi”, a także razem z Jackiem Łęskim „Studio Polska”. Współpracuje również z Polskim Radiem.