Radio Gdańsk grozi procesami za sugestie o zakazie informowania nt. protestu przed kurią

„Próba zastraszenia”

Szefostwo Radia Gdańsk zagroziło procesami sądowymi swojej byłej dziennikarce Agnieszce Michajłow i organizatorowi protestu przed kurią biskupią Zygmuntowi Zmudzie-Trzebiatowskiemu za to, że skomentowali na Facebooku brak informacji w rozgłośni o tej manifestacji. – To próba zastraszenia mnie. Zdania nie zmienię – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Agnieszka Michajłow.

Na początku listopada pod siedzibą biskupa Sławoja Leszka Głodzia odbył się protest mieszkańców Trójmiasta, spowodowany reportażem wyemitowanym na antenie TVN24. W materiale zarzucony biskupowi, że poniża swoich współpracowników. Protest relacjonowały trójmiejskie media, jednak informacja o nim nie pojawiła się na antenie Radia Gdańsk.

Wówczas współorganizator protestu, Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski napisał na swoim Facebooku: „Radio Gdańsk S.A., całkowicie wydarzenie przemilczało. Dlatego, że nie pasowało do linii programowej, do przekazu i było krytyczne w stosunku do postawy arcybiskupa metropolity gdańskiego, pozostającego w dobrych relacjach z władzami rozgłośni. Zdecydowano się całkowicie ocenzurować informację”.

Komentując ten wpis, była dziennikarka Radia Gdańsk Agnieszka Michajłow napisała: – Nie pierwszy to temat, który Radio Gdańsk przemilcza. Linia jest jedna: chwalić rząd i PiS, przypodobać się Płażyńskiemu i Horale, ale już nie Śniadkowi. Walić w opozycję, Dulkiewicz i Karnowskiego, nie ruszać Szczurka, wykończyć dziennikarzy, którzy byli wcześniej i na pewno są z PO, odbierać im programy, a dać tym, którzy będą wdzięczni, zatrudnić psy gończe z zewnątrz, żeby kąsały, innych zastraszyć naganami. Dla mnie to czysta UBECJA, tak to nazywam i nie zmieniam zdania.

W środę zarząd Radia Gdańsk wydał dwa oświadczenia w tej sprawie. W pierwszym odniósł się do tego, co napisał Zmuda-Trzebiatowski. Informację o zakazie informowania o proteście uznano w komunikacie za nieprawdziwą, a jej rozpowszechniania za bezprawne naruszanie dobrego imienia Radia Gdańsk. Dodatkowo wskazano w oświadczeniu, że autor wpisu miał naruszyć też dobre imię prezesa radia Adama Chmieleckiego, pisząc o nim, że „po miesiącu rządów doprowadził do sytuacji, gdy nasza publiczna, lokalna rozgłośnia sprzeniewierzyła się swemu powołaniu i sensowi istnienia mediów i najprawdopodobniej pierwszy raz w swojej historii zakazała swoim dziennikarzom informować”. W oświadczeniu wezwano mężczyznę do zaprzestania naruszeń dobrego imienia rozgłośni i wycofania się z przytaczanych sformułowań – pod rygorem wystąpienia na drogę sądową.

Drugie oświadczenie dotyczy komentarza Agnieszki Michajłow, która w marcu br. po 25 latach odeszła z Radia Gdańsk. Także jej zarząd rozgłośni zarzucił naruszanie dobrego imienia, wezwał do wycofania się ze słów oraz zagroził podjęciem kroków prawnych.

Michajłow: to próba zastraszenia mnie

– Traktuję to jako próbę zastraszenia mnie i ograniczenia mojego prawa do oceniania i komentowania rzeczywistości i wpisów w mediach społecznościowych na prywatnych profilach moich znajomych. Napisałam co sądzę. To moja prywatna opinia osoby, która zna firmę i ludzi – stwierdza Agnieszka Michajłow w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.

Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski odpowiedział zarządowi radia na swoim Facebooku. – Niektórzy twierdzą, że to próba zastraszenia mnie. Niezbyt w to wierzę, nie mam powodów zakładać, by doświadczony dziennikarz chciał zastraszać ludzi. Gdyby jednak ktoś taką strategię podpowiadał szanownemu zarządowi, to chciałbym tylko poinformować, że ja z tych niebojących – napisał.

Według badania Radio Track w pierwszej połowie br. Radio Gdańsk miało 7,9 proc. udziału w rynku słuchalności, o 1,3 pkt. proc. więcej niż rok wcześniej.