Jak u wojewody potraktowano rodziny z niepełnosprawnymi intelektualnie

Stanowisko urzędu i odpowiedź DZ

Protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów przed Urzędem Wojewódzkim w Katowicach w dniu 30 września b.r.

Śląski Urząd Wojewódzki oficjalnie zarzucił nam napisanie nieprawdy. Przypominamy więc, co działo się w czasie pikiety rodzin z niepełnosprawnymi pod urzędem.

Śląski Urząd Wojewódzki oficjalnie zarzucił nam napisanie nieprawdy. Na swojej stronie na Facebooku autorytatywnie ogłosił, że „Dziennik Zachodni znów wprowadza w błąd swoich Czytelników”. Po czym rozpisał się na temat naszej rzekomej niesolidności. Pod tym quasi-sprostowaniem podpisała się rzecznik wojewody śląskiego Alina Kucharzewska (ściślej p. Kucharzewska jest p.o. kierownika Oddziału ds. Komunikacji Społecznej – rzecznikiem prasowym).

Pomijamy fakt złamania dobrego obyczaju – w takich sytuacjach po prostu oficjalnie wnosi się o opublikowanie sprostowania, a nie ogłasza, godzące w nasze dobre imię, stanowisko na Facebooku – i przechodzimy do rzeczy.

Sprawa dotyczy protestu społeczności rodzin z dorosłymi niepełnosprawnymi, niezdolnymi do samodzielnego życia, jaki odbył się pod Urzędem Wojewódzkim w poniedziałek, 30 września. Rzeczniczka wojewody twierdzi, że „Nieprawdą jest (…), iż ani wojewoda, ani jego reprezentant nie przyjęli wczoraj petycji z rąk protestujących. Do osób zebranych przed Urzędem zeszła dyrektor biura wojewody i odebrała z rąk Pani Prezes Stowarzyszenia OGA pismo, skierowane do Prezesa Rady Ministrów”.

Jaka jest zatem prawda? Prawda jest taka, że pikieta rozpoczęła się o godz. 14, zakończyła się ok. 14.40 z powodu padającego deszczu i silnego wiatru. W tym czasie nie pojawił się tam żaden reprezentant Urzędu Wojewódzkiego. Prawda jest również taka, jak wyświetla ją Aleksandra Chromik, jedna z organizatorek pikiety: „Po pikiecie, gdy reszta protestujących już się rozeszła, schroniłyśmy się na chwilę w gmachu Urzędu. Tam dopiero podeszły do mnie dwie panie z Urzędu, im przekazałam petycję. Jestem wdzięczna, że ktoś się nami zainteresował, jednak gdybyśmy nie weszły do Urzędu, a nie planowałyśmy tego, to nie byłoby komu przekazać naszej petycji”.

Według Aliny Kucharzewskiej sprawy nie ma, bo pismo z rąk protestujących ktoś odebrał. Według nas, sprawa jest. Kto ma rację i czy urzędnicy wojewody Jarosława Wieczorka odpowiednio potraktowali środowisko osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji, środowisko ludzi, którym należy się najwyższa troska i szacunek – pozostawiamy Państwa osądowi.

W imieniu kolegium redakcyjnego DZ

– Marek Twaróg, redaktor naczelny