Mikroświaty naznaczone przez ich mieszkańców
Zwierzęta domowe i kwiaty na klombach, niekiedy dość osobliwych (jak opony czy nawet… porcelanowe klozety). Drewniane stoły i plastikowe krzesła, grille i markizy z brezentu, suszące się pranie i pilnie pielone grządki. Ale i garaże z blachy, auta, kosze na śmieci, zaplecza sklepów i ogródki piwne. Oto co skrywają śląskie place wciśnięte między ceglane mury familoków i szare, betonowe bloki.
Raczej nie są zbyt urodziwe. Niektórzy powiedzą nawet, że są brzydkie – mimo starań kobiet, które je na swój sposób upiększają. Ale dla tych, którzy codziennie na nie spoglądają z okien swoich mieszkań i urzędują na nich letnimi wieczorami, podwórka te są drugim – po swoim domu – najbliższym im miejscem.
Trafnie zauważa Marek Twaróg w swoich rozważaniach w albumie, że te podwórka to mikroświaty naznaczone przez ich mieszkańców przedmiotami, do których jesteśmy w stanie wpuścić na chwilę kogoś obcego. Dla młodych są miejscem, z którego wyruszają w nieznany świat. Jak młodzi dorastają, plac ten zawsze już jest dla nich szczególny, idylliczny, piękny.
Tytuł albumu z napisu na murze
Dlaczego Arkadiusz Gola postanowił zrobić kilkaset zdjęć śląskim placom? Kilka lat temu Jacek Siebiel, dyrektor MHK, poprosił fotografa o zdjęcia familoków w Kolonii Alfreda. – Dyrektorowi spodobały się zwłaszcza podwórka. Zachęcił mnie, bym wykonał ich więcej. No to zacząłem fotografować place między Zabrzem a Mysłowicami. Tak powstała wystawa oraz publikacja – opowiada Arek Gola.
Tytuł albumu zaczerpnął z napisu na murze. – To było „dzieło” kibiców jednej z drużyn. Zainspirowało mnie, choć nie ma dla mnie to hasło nic wspólnego z futbolem. Nie chciałem, by album miał łopatologiczny tytuł, ale taki, który skłaniałby do refleksji. To opowieść o tym, że podwórka nie są zwyczajnymi przestrzeniami, ale miejscami naznaczonymi, uświęconymi emocjami i prywatnymi historiami. Jest w nich coś ze sfery sacrum – dodaje.
Ja też miałam swoje podwórko, choć trochę inne niż to na zdjęciach, bo rozciągnięte między osiedlowymi blokami w jednej z górniczych dzielnic Śląska. Zawierałam tam przyjaźnie, toczyłam personalne wojny, uczyłam się pleść wianki i kopać piłkę. Na pewno była to – i na pewno wciąż jest – przestrzeń istotna dla naszego rozwoju.
Szkoda, że współczesne podwórka, które też przecież powstają na nowych osiedlach – i które też znalazły się w obiektywie aparatu Goli – są takie puste, pozbawione rzeczy i ludzi. Pewnie ciężko pracują, a ich dzieci siedzą przy komputerach lub uczą się na płatnych zajęciach nowych umiejętności… Oby były równie przydatne jak te, które mogłyby zdobyć za darmo, bawiąc się na podwórkach!
„Królestwo niebieskie/Heavenly kingdom”, Arkadiusz Gola, Marek Twaróg; Wydawca: Muzeum Historii Katowic, Katowice 2019