Nowa wizja zmian w mediach publicznych

"PO miała osiem lat na zmiany"

Juliusz Braun

W lipcu na swojej konwencji programowej PO ma przedstawić m.in. własną wizję mediów publicznych i zmiany, jakie chciałaby przeprowadzić po odejściu PiS od władzy. To m.in. stworzenie holdingu radiowo-telewizyjnego, likwidacja abonamentu RTV i Rady Mediów Narodowych oraz finansowanie TVP i Polskiego Radia z budżetu państwa. – PO miała osiem lat na zmiany – komentuje Paweł Lewandowski, wiceminister kultury w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

W czwartek „Gazeta Wyborcza” opisała szczegóły koncepcji PO przygotowywanej – jak podaje dziennik – m.in. przez byłego prezesa TVP Juliusza Brauna (obecnie członka Rady Mediów Narodowych), byłego szefa KRRiT Jana Dworaka, wicemarszałek Sejmu Małgorzatę Kidawę-Błońską i posła PO Tomasza Siemoniaka.

Koncepcja (nie jest to projekt ustawy) zakłada m.in. likwidację obecnej struktury: podziału na TVP i Polskie Radio oraz rozgłośnie regionalne, a powołanie holdingu radiowo-telewizyjnego, który miałby składać się z kilku centralnych spółek TVP i PR oraz 16 regionalnych z jednoosobowymi zarządami. Istotną zmianą miałby być również sposób powoływania władz mediów publicznych.

Nowe, 15-osobowe rady medialne miałaby wybierać Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji spośród przedstawicieli sejmików wojewódzkich, lokalnych organizacji artystycznych i społecznych. Z kolei rady wyłaniałyby zarządy regionalne spółek radiowo-telewizyjnych. Nad całością czuwałaby 30-osobowa rada centralna, złożona z przedstawicieli 16 rad regionalnych oraz reprezentantów ogólnopolskich organizacji artystycznych, wyższych uczelni i NGO-sów.

Kolejną rewolucja miałaby być likwidacja abonamentu w związku z jego niską ściągalnością (obecnie w Polsce płaci go ok. milion osób). System finansowania mediów publicznych miałby być oparty o dotację z budżetu państwa w wysokości od 1 mld do 2 mld zł rocznie.

Przerwano by również kadencję obecnego składu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (zaplanowanej do połowy 2022 roku). Według nowych zasad członkowie KRRiT mają być powoływani na kadencje różnej długości: dwu-, cztero- i sześcioletnie, co miałoby spowodować, że aktualnie rządzący nie mieliby wskazywać pełnego składu KRRiT. Dodatkowo Rada Mediów Narodowych zostałaby zlikwidowana.

Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska z PO zapowiedziała, że podczas konwencji programowej zostanie przedstawiony specjalny panel o mediach, podczas którego zostaną zaprezentowane propozycje zmian. Podkreśliła, że z pewnością będą one dotyczyć likwidacji abonamentu, stworzenia holdingu radiowo-telewizyjnego i finansowania go z budżetu państwa.

– Media powinny być naprawdę publiczne, żeby realizowały to, co tak naprawdę powinny robić – misję, która jest tak pięknie zapisana w ustawie – zaznaczyła. – Trzeba pracować nad tym, bo tak jak działają dziś media, nie działają dobrze – stwierdziła.

„Prace zakończyły się kilka miesięcy temu”

O wprowadzeniu w publicznych mediach tzw. opcji zero po przejęciu władzy przez PO mówi już od kilku miesięcy. W kwietniu o likwidacji mediów publicznych i stworzeniu ich od podstaw jako pierwszy pisał Onet.

Portal Wirtualnemedia.pl dowiedział się wtedy, że prace nad koncepcją „nowego otwarcia” w publicznych spółkach radiofonii i telewizji po przejęciu władzy przez obecną opozycję trwają już od 2016 roku oraz że co najmniej kilka nieformalnych zespołów roboczych pracuje nad własną wizją TVP i Polskiego Radia po ewentualnej zmianie władzy. Jak wynikało z naszych informacji, zakładała ona również m.in. likwidację abonamentu, Rady Mediów Narodowych, stworzenie jednej organizacji ze spółek mediów publicznych, zmiany w funkcjonowaniu i roli KRRiT, finansowanie z budżetu państwa.

Pytamy byłego szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jana Dworaka – który ma być jednym z autorów projektu opisanego przez „GW” – o jego szczegóły. W rozmowie z nami stwierdził, że „nic od czasu naszej ostatniej rozmowy (z redakcją Wirtualnemedia.pl rozmawiał w połowie kwietnia br. – przyp.red.) się nie zmieniło”, a prace zespołów roboczych zakończyły się już kilka miesięcy temu. Dodał, że pełnił w nich rolę ekspercko-doradczą i jeśli teraz trwają na ten temat jakieś rozmowy to „nic o nich nie wie, bo jeśli coś się dzieje to wewnątrz Platformy Obywatelskiej”.

Jeden z naszych rozmówców wskazuje na posłankę PO Iwonę Śledzińską-Katarasińską, wiceprzewodniczącą Komisji Kultury i Środków Przekazu jako na osobę, która powinna znać szczegóły koncepcji prac nad wizją zmian w TVP i PR. Ta przekazała nam tylko, że „szczegóły dotyczące założeń zmian w mediach publicznych będą przedstawiane na konwencji programowej PO, na którą serdecznie zaprasza dziennikarzy”.

Były prezes TVP zdradza więcej szczegółów

Juliusz Braun, były prezes Telewizji Polskiej, obecnie członek Rady Mediów Narodowych, który też miał brać udział w pracach zespołów roboczych na temat zmian w mediach publicznych po ewentualnym przegraniu PiS w wyborach parlamentarnych podkreśla w rozmowie z nami, że „to nie jest jeszcze projekt ustawy, a koncepcja, która ma zostać przedstawiona do dyskusji na konwencji programowej PO”. –

Główną tezą PO jest założenie, że media publiczne są potrzebne i nie można ich likwidować, ale wymagają one zasadniczych zmian. Trzeba im zagwarantować finansowanie w sytuacji, kiedy system abonamentowy de facto przestał istnieć. Abonament płaci kilka procent gospodarstw domowych, więc odbudowanie obecnego systemu na nowo jest mało realne. Musi zostać zatem wprowadzone finansowanie z budżetu, ale wedle stałej formuły – opartej o konkretne wyliczenia. Chodzi o to, by ta kwestia nie była co rok elementem walki politycznej i przetargów przy ustalaniu ustawy budżetowej. Tę kwotę trzeba dokładnie wyliczyć – zaznacza.

Wymienia dalej szczegóły koncepcji: – Po drugie: system powoływania władz mediów publicznych trzeba – na ile to możliwe – odciąć od partyjnej polityki. Media publiczne zawsze miały jakiś wymiar polityczny, ale nie mogą być zależne od bieżącej władzy – dodaje. – Kwestia przywrócenia rotacyjności składu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jest bardzo ważna, to gwarantowało oderwanie od bieżącego układu politycznego – wylicza.

Według Brauna drugorzędną sprawą jest likwidacja Rady Mediów Narodowych, która – „jak widać z doświadczeń – nie jest nikomu do niczego potrzebna”.

– Struktura holdingowa jest do dopracowania, ale zakłada budowę jednolitej organizacji radiowo-telewizyjnej. Takim przykładem jest RAI czy BBC. Zmieniłoby to kwestie finansowe o tyle, że pozwoliłoby na pewną synergię i kosztów, i działań – zwłaszcza, że bardzo ważny staje się internet. Ta struktura pozwoliłaby na wspólne działanie w zakresie radia, telewizji i internetu bez konieczności realizowania materiałów do każdego medium osobno. Z punktu widzenia tego, co zobaczy widz lub co usłyszy słuchacz, nie jest to wielka zmiana, ale jest istotna, jeśli chodzi o funkcjonowanie – uważa Juliusz Braun.

Jego zdaniem równie ważna jest budowa logicznej struktury zarządzania. – To kwestia odpowiedzialności i merytorycznego rozliczania – czy ten, kto podejmuje decyzje programowe ma gwarancje niezależności a jednocześnie jest właściwie umocowany. To istotne dla funkcjonowania instytucji. Widz powinien otrzymywać lepszy produkt, ale nadal będzie widzieć markę TVP lub Polskiego Radia. Z jego punktu widzenia ma to mniejsze znaczenie, to raczej narzędzie – stwierdza.

Pytamy zatem, jak w takim razie Platforma Obywatelska chce przekonać wyborcę, aby zagłosował na nią w wyborach parlamentarnych w oparciu o jej wizję zmian w Telewizji Polskiej i Polskim Radiu.

– Znaczenie dla wyborcy – widza i słuchacza ma nowy sposób powoływania władz tak, żeby odciąć media od decyzji partyjnych, ma znaczenie sposób finansowania. Chodzi o to, aby wprowadzić sztywny sposób finansowania, by środki dla mediów publicznych nie były – jak dziś – uzależnione od kaprysu partii rządzącej partii – podkreśla były prezes Telewizji Polskiej.

Podsumowuje: – Przede wszystkim – jeżeli uznajemy, że media publiczne są potrzebne – a jestem przekonany, że są – jeśli są ważne, to muszą mieć gwarancję maksymalnej niezależności od bieżącej polityki. Muszą być merytoryczne i stabilne finansowo. Finansowanie z budżetu na odpowiednim poziomie oznacza też – to ważne dla widza – ograniczenie ilości reklam – puentuje Juliusz Braun.

Lewandowski: PO miała osiem lat na zmiany

Obecny wiceminister kultury Paweł Lewandowski nie zostawia suchej nitki na rozwiązaniach opozycji. – Platforma Obywatelska miała osiem lat na realizację wszystkich koncepcji zmian w mediach publicznych. Jedyne, co udało im się zrobić, to doprowadzić je do trudnej sytuacji – nawołując ludzi do łamania prawa i destabilizując sytuację finansową – uważa. – Doprowadzili do tego, że media nie były w stanie realizować misji publicznej – ich deklaracje są deklaracjami bez pokrycia i nie są poparte żadnymi analizami. Dodatkowo tworzenie jednego holdingu doprowadziłoby do warszawocentryzmu i zaniedbania regionów. Platformę Obywatelską zawsze interesowały duże miasta. W zasadzie jest to zgodne z ich koncepcją wykluczenia społecznego mniejszych miast – powiedział w rozmowie z nami.

Zwraca także uwagę na system finansowania mediów z budżetu państwa, jaki miałaby zaproponować PO. – Dotujemy media z budżetu państwa, więc w tym zakresie PO nie wprowadziłaby żadnej innowacji. System finansowania po tym jak został zdegradowany przez naszych poprzedników, oczywiście wymaga naprawy. Robimy to stopniowo, jednym z punktów odniesienia jest wprowadzenie Karty Powinności Mediów, która jest w toku uzgodnień w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji – dodaje wiceminister kultury Paweł Lewandowski.

Czabański: Podgrzewany kotlet

Spytaliśmy o opinię na temat wstępnych propozycji Platformy Obywatelskiej, Krzysztofa Czabańskiego przewodniczącego Rady Mediów Narodowych i posła PiS.

– Te propozycje, to ze strony opozycji podgrzewany kotlet. Nie podano za dużo szczegółów, ale padły deklaracje, które pojawiały się już wcześniej, a z drugiej strony – część takich rozwiązań była realizowana w czasach, kiedy ich reprezentanci rządzili w mediach publicznych, czyli za czasów rządów Platformy i PSL. Przykładowo robili już kiedyś nabór do rad nadzorczych spośród kandydatów wyłanianych przez ośrodki kultury czy środowiska dziennikarskie. Dziwnym trafem skład tego gremium był jednolity politycznie i składał się tylko ze zwolenników Platformy i PSL. Wiemy, że to tylko atrapa. Propozycje – czysto teoretyczne, które pojawiły się teraz z ich strony – to też typowa zasłona, która ma przykryć to, że chcą wrócić do czasów, kiedy ich reprezentanci rządzili mediami – uważa. – Jednak w ich propozycjach nie pojawiły się do tej pory żadne konkrety, dlatego za wcześnie, by o nich mówić. Podejrzewam tylko, że to ten sam kierunek, jaki obierali zawsze – efekty mają być takie same: ich jedyne władztwo nad mediami publicznymi – ocenia Krzysztof Czabański.

Według niego punkt o finansowaniu TVP, Polskiego Radia i ośrodków regionalnych z budżetu państwa nie jest niczym nowym.

– Jeżeli chodzi o propozycję finansowania mediów publicznych z budżetu państwa, to również rozważane jest to przez obecny obóz władzy. Ma to sens, ale muszą być spełnione dwa warunki: pierwszy – musi być gwarancja procentowego udziału wydatków na media w budżecie państwa – tak jak to jest przykładowo z wydatkami na obronność – choć w tym przypadku byłby to oczywiście ułamek procenta. Opozycja proponowała już tego typu projekt w tej kadencji, ale zapotrzebowanie mediów publicznych określiła na poziomie kilkuset milionów złotych, co jest śmiesznie niską kwotą i najprostszą drogą do ich zniszczenia. W efekcie do realizacji tego, co robili do tej pory w praktyce. Jak zwykle chodzi o to, aby przejąć władzę. Drugi warunek, to przyzwoity poziom finansowania, czyli na poziomie 2,5-3 mld zł – punktuje przewodniczący RMN.

Według niego opozycja przyczyniła się także do zniszczenia systemu abonamentowego w Polsce, co obecnie skutkuje jego niską ściągalnością (w 2018 roku milion osób płaciło abonament – przyp.red.).

– Zniszczyli zegarek, a teraz mówią, że trzeba go wyrzucić. Zniszczyli system abonamentowy od czasu, kiedy Donald Tusk wezwał ludzi, by nie płacili na media publiczne. Teraz mówią, że trzeba zmienić system finansowania. Tak, trzeba, ale warto pamiętać o tym, że ich praktyka polityczna pokazała, że opłacało się im osłabiać media publiczne. Od początku lat 90. ugrupowania liberalne mówiły, że media publiczne powinny być sprywatyzowane, a te, które nie są w stanie na siebie zarobić powinny być zlikwidowane. Konsekwentnie próbują to przeprowadzić, ale przybierają do tego różne stroje – dodaje polityk.

Krzysztof Czabański powiedział nam również, że „nie bardzo rozumie konstrukcję holdingu radiowo-telewizyjnego, skoro obecnie działa centralnie zarządzana Telewizja Polska z oddziałami regionalnymi, Polskie Radio i rozgłośnie regionalne”. – Ta struktura działa sprawnie, regiony wymieniają się materiałami między sobą, nie potrzeba żadnych zmian w tym zakresie. Likwidacja samodzielnego modelu spółek mediów publicznych spowoduje zubożenie dla regionów – uważa.

Lichocka: Resentymenty do rozwiązań z PRL-u

Joanna Lichocka posłanka PiS, członkini Rady Mediów Narodowych oraz Komisji Kultury i Środków Przekazu uważa z kolei, że koncepcja Platformy Obywatelskiej zakłada, że partia będzie rządzić w mediach niepodzielnie.

– Chowają się za tym, że władze mediów publicznych będą wybierać m.in. sejmiki, przedstawiciele NGO-sów, instytucji kulturalnych. W tych środowiskach i w większości sejmików nadal niestety rządzi PO, PSL i SLD, a we władzach środowisk kulturalnych dzięki długim rządom PO-PSL również najczęściej są ich ludzie. W związku z tym pomysł, że politycy nie będą wybierać władz mediów publicznych, a będą to robić przedstawiciele tych środowisk jest pełen obłudy – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Według niej chodzi o to, aby „ponownie do władz mediów publicznych był wybrany Jan Dworak lub Juliusz Braun”.

– Dawno temu wybrano taki skład KRRiT, że byli tam wyłącznie przedstawiciele PO, PSL i SLD. Każdy mechanizm, który proponują ma zafundować nam nowego Juliusza Brauna albo nowego Jana Dworaka na prezesa telewizji – stwierdza posłanka.

Krytykuje też powstanie holdingu radiowo-telewizyjnego. – To są chyba resentymenty do rozwiązań z PRL-u i odtworzenia Radiokomitetu. Holding radiowo-telewizyjny to nawiązanie do Komitetu do spraw Radia i Telewizji „Polskie Radio i Telewizja”. To doświadczenie z PRL-u, kiedy media istniały w ramach jednej struktury. Powrót do takiej organizacji nie jest dobry, te instytucje rządzą się innymi prawami, rynek radiowy i telewizyjny różnią się od siebie pod względem finansowym, reklamowym, prawnym – zaznacza Joanna Lichocka.

„PO chce mieć w garści media publiczne w znacznie większym stopniu”

Inny nasz rozmówca sądzi, że dotacja z budżetu państwa jest niebezpiecznym mechanizmem. – Oni mówią, że jest to uniezależnienie mediów od polityków, a kwestia wprost finansowania mediów publicznych z budżetu państwa jest wzmacnianiem wpływu polityków na media publiczne. To politycy uchwalają budżet. Ministerstwo Finansów, rząd będzie proponować, jaki w danym roku budżet będzie mieć telewizja. Jeśli będzie „niegrzeczna” – dostanie złotówkę, jeżeli będzie spełniać oczekiwania rządu – dostanie bardzo dużo pieniędzy – zwraca uwagę jedna z osób, która ma obecnie wpływ na kształt mediów publicznych.

Dodaje: – To znowu hipokryzja i obłuda. Zarówno finansowanie, jak i sposób wyboru władz jest obliczony na to, że PO miałaby mieć w garści media publiczne w znacznie większym stopniu niż obecna większość rządząca – stwierdza.

Pytany o dofinansowanie z budżetu państwa w systemie rekompensaty za zwolnienie wybranych grup społecznych z płacenia abonamentu odpowiada (TVP, PR i rozgłośniom regionalnym przyznano pieniądze z tego tytułu w tym i w ubiegłym roku).

– Mechanizm rekompensaty jest obecnie alarmowy, na razie udało się to przeprowadzić dwa razy. To nie jest reguła, którą można stosować w nieskończoność. Trzeba stworzyć taki sposób finansowania mediów, żeby nie był wprost z budżetu państwa, czyli nie był decyzją polityczną aktualnie rządzących, tylko aby był to taki mechanizm, że nie jest do sterowania. Na przykład z PIT-em – podkreśla nasz rozmówca.

Według niego likwidacja Rady Mediów Narodowych to sprawa drugorzędna. – Rozbicie zadań RMN i KRRiT sprawiło, że media publiczne są bardziej niezależne. Kołodziejski może ściągać je na przykład za niewypełnienie misji publicznej, ale nie ma wpływu na władzę. RMN nie ma wpływu na program, a może odwołać władzę – podsumowuje.

Przypomnijmy, że nowelizacja ustawy, która wprowadzałaby nowy model finansowania mediów publicznych była zapowiadana od 2016 roku. Pojawiało się kilka koncepcji, jak podreperować finanse Telewizji Polskiej, Polskiego Radia, rozgłośni regionalnych oraz PAP. Mowa była m.in. o ponoszeniu opłaty w związku z faktem posiadania odbiorników radiowo-telewizyjnych, płatności wnoszonej wspólnie z rachunkiem za energię elektryczną czy składki odprowadzanej od PIT, CIT lub KRUS.

Obecnie nie toczą się żadne prace w tym zakresie, natomiast media publiczne otrzymały rekompensatę w wysokości 1,26 mld zł z tytułu utraconych wpływów z abonamentu RTV (KRRiT dokonała już podziału tej sumy pomiędzy poszczególne spółki mediów publicznych).