Zapowiedź Jarosława Gowina, że rząd PiS w kolejnej kadencji zajmie się repolonizacją mediów, skrytykowała większość komentujących to dziennikarzy. – Dążąc do pełnej władzy, PIS potrzebuje pełnej kontroli nad mediami. To zmierza do modelu węgierskiego – ocenia w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Jerzy Wójcik, wydawca „Gazety Wyborczej. A Tomasz Lis uzupełnia: – Idzie nie tyle o repolonizację mediów, co o ich rePISyzację. To jest nie do zrobienia z punktu regulacji prawnych.
Wicepremier oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin w środę na spotkaniu w Kartuzach powiedział, że „szanujące się państwo i szanujący się naród nie może dopuszczać do tego, żeby większość mediów znajdowała się w cudzych rękach”. – I to jest pewne zadanie, które stoi przed naszym rządem, jeżeli będziemy nadal sprawować władzę w następnej kadencji – stwierdził Gowin o repolonizacji mediów.
Jego zdaniem większość tytułów prasowych w Polsce należy do niemieckich wydawnictw. – Dlaczego my mamy zakładać, że niemieccy właściciele są gorszymi patriotami niż my. Oni też są patriotami, tylko patriotami niemieckimi – mówił w Kartuzach.
Wójcik: media narzędziem kontroli wyborców
Jerzy Wójcik, wydawca „Gazety Wyborczej”, zapytany przez portal Wirtualnemedia.pl o komentarz do słów wicepremiera, ocenia, że Jarosław Kaczyński „traktuje media jako narzędzie kontroli wyborców”.
– W moim przekonaniu czyni tak jako uczeń starej bolszewickiej szkoły inżynierii dusz. Wyborców z kolei potrzebuje do legitymizacji władzy. Jego ideałem mediów jest TVP i jej szef Jacek Kurski. Przejęcie i podporządkowanie TVP Kaczyńskiemu okazało się arcyskuteczne – tępa propaganda rodem ze stanu wojennego, niepoddana żadnej kontroli społecznej, działa wystarczająco dobrze, by tę metodę przenieść na resztę mediów w zależności od potrzeb politycznych – podkreśla Wójcik.
W jego przekonaniu naczelną rolą mediów w demokracji jest kontrola władzy politycznej i umożliwianie społeczeństwu dostępu do obiektywnych i niezależnych informacji. – Dzięki temu możemy dokonywać świadomych wyborów. Kaczyński jednak nie akceptuje żadnej formy kontroli wobec siebie i PiS. Więc dążąc do pełnej władzy, a zapowiada ze chce rządzić niezmiennie przez 20 lat, potrzebuję pełnej kontroli nad mediami. On i jego akolici nawet tego nie ukrywają. Jako skuteczny i bezwzględny gracz, dostosowuje taktykę do wyników sondaży i wyników wyborów – argumentuje wydawca „GW”.
Do czego ma to zmierzać? – Cel i model jest klarowny: model węgierski. Wszelkie media mają wiernie służyć, chodzić przy nodze i lizać rękę pana i władcy. Po przejęciu Trybunału Konstytucyjnego, zdalnym zarządzaniu prezydentem i sejmem, Kaczyński potrzebuję totalnej kontroli nad mediami. Wyborcy PiS mają być chronieni przed zgubnym wpływem mediów, które nie są w rękach prezesa PiS – analizuje Wójcik.
Jakieś kompletne pomylenie pojęć. Media nie są od „reprezentowania interesów”, media są od tego by być niezależne, obiektywne, krytyczne i rozsądne. Tak, są także od tego, by zwrócić własnym rządzącym uwagę, jeśli błądzą w polityce międzynarodowej.
— Konrad_Piasecki (@KonradPiasecki) 20 czerwca 2019
Według niego wypowiedź Jarosława Gowina odgrywa rolę balona próbnego. – Jarosław Kaczyński sprawdza, jak zareaguje opinia publiczna, polska i międzynarodowa. Opowieść o repolonizacji to absurd, poręczny chwyt, który ma uzasadnić i usprawiedliwić przyszłe działania. Wiemy, jak ten scenariusz wygląda i działa, sprawdzony na innych przejętych obszarach państwa. Działa – ocenia menedżer.
Wskazuje też, że w tle mają odbywać się nieustanne przygotowania całej operacji. – Osłabić, zastraszyć, kupić, skłóci, przejąć, a stanowiskami w przejętych firmach obdzielić swoich wiernych żołnierzy. I rządzić, zostawiając jakieś listki figowe, żeby zagranica się nie rzucała. To jest wojna hybrydowa z wolnymi mediami, na dużą skalę. Na Węgrzech wygrana przez Orbana, w Polsce jest w trakcie, ale daleko dalej niż to widać.
Braun: pogróżki pod adresem krytycznych mediów
Z kolei członek Rady Mediów Narodowych Juliusz Braun w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl ocenia, że wypowiedź Jarosława Gowina to kolejne pogróżki pod adresem mediów krytycznych wobec polityki PiS. – Nic innego, jak próba ich zastraszania i „wyciszenia” przed wyborami. Sytuacja w Polsce jest rzeczywiście dość wyjątkowa: to media należące do zagranicznych właścicieli są ważnym gwarantem niezależności i wolności słowa, bo władzy trudniej wywierać na nie skuteczne naciski – mówi Braun.
Czy repolonizacja mediów jest realna? – W przypadku TVN efektem byłby poważny konflikt polityczny ze Stanami Zjednoczonymi. Próba ukarania TVN24 przez KRRiT pokazała to wyraźnie. W przypadku podmiotów europejskich – konflikt z Unią Europejską, ale być może dla PiS nie jest kłopot? – zastanawia się Braun.
Według niego rząd wszelkimi sposobami stara się blokować rozwój jednej z największych polskich grup medialnych, czyli Agory. – Tak naprawdę nie chodzi więc o „repolonizację”, ale podporządkowanie mediów rządowi Prawa i Sprawiedliwości. Gowin stwierdził, że jako minister „w sposób zupełnie czytelny” widzi, że gazety należące do kapitału niemieckiego reprezentują niemieckie interesy. Byłoby dobrze, gdyby wicepremier rządu Rzeczpospolitej formułując tak poważne oskarżenia wyraźnie wskazał co konkretnie ma na myśli – podsumowuje Juliusz Braun.
Lis: rePISyzacja zamiast repolonizacji
Tomasz Lis, redaktor naczelny tygodnika „Newsweek Polska”, poproszony przez nas o komentarz do słów Jarosława Gowina, wskazuje, że jego zdaniem sam termin „repolonizacja” jest fałszywy.
– Idzie oczywiście nie o repolonizację, o rePISyzację, czyli uczynienie z wolnych mediów, których właścicielami są podmioty zagraniczne, mediów rządowych. A tak naprawdę partyjnych, czyli PiS-owskich. Model znany z Rosji, z Turcji czy z Węgier. Z prawnego punktu widzenia, biorąc pod uwagę regulacje unijne, jest to teoretycznie nie do zrobienia, ale w praktyce, przez sumę rozwiązań ustawowych i ekonomicznej presji, osiągalne – uważa szef „Newsweeka”.
Lis podkreśla też, że „w państwie PiS nie ma miejsca dla wolnych mediów czy wolnych sądów”. – Jak długo pan Kaczyński sprawuje władzę, nie ustaną więc próby unicestwienia wszelkich obszarów od tej władzy niezależnych – podsumowuje.
Węglarczyk: służebna polityka mediów wobec rządzących
Bartosz Węglarczyk, dyrektor programowy Onetu, skomentował słowa Jarosława Gowina we wpisie facebookowym. Stwierdził, że wiele one mówią o tym, jak minister Gowin widzi rolę mediów w Polsce.
– A widzi ją jako całkowicie służebną wobec polityków rządzących. Czyli służebną wobec jego samego. Widziałem takie myślenie o mediach. W Rosji. W Polsce również, ale nigdy nie wyrażane tak otwarcie i nigdy jako otwartą zapowiedź zamknięcia mediom prawa do pracy. Jestem dziennikarzem Ringier Axel Springer Polska i nikt nigdy nie wywarł na mnie żadnego nacisku w związku z jakimkolwiek konfliktem pomiędzy rządem polskim i niemieckim czy szwajcarskim. Co więcej, moi przełożeni wielokrotnie udowodnili, że szanują niezależność dziennikarską, dzięki czemu ja mogę zapewnić wolność swojej redakcji – podkreślił Węglarczyk.
Temat repolonizacji mediów pojawił się w 2017 roku, gdy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego powołało zespół, w którym oprócz przedstawicieli resortu pracowały osoby z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jesienią 2017 roku wiceminister kultury Paweł Lewandowski informował, że opracowano już różne warianty przepisów w zakresie dekoncentracji kapitałowej.
Ostatecznie nie zdecydowano się na procedowanie tych rozwiązań przez rząd ani skierowanie ich do parlamentu.