W trakcie kampanii przed wyborami do europarlamentu Jarosław Kaczyński był znacznie częściej pokazywany w „Wiadomościach” TVP niż premier Mateusz Morawiecki. Zdaniem ekspertów odsunięcie w cień szefa rządu w telewizji Jacka Kurskiego może być elementem walki o wpływy w partii, ale też konsekwencją wizerunkowych wpadek Morawieckiego.
Andrzej Stankiewicz z Onetu dotarł do wewnętrznych statystyk TVP, z których wynika, że w „Wiadomościach” w ostatnich dwóch tygodniach kampanii prezes PiS Jarosław Kaczyński był pokazywany w sumie przez niemal 20 minut. W tym samym czasie premier Morawiecki miał tylko 3 minuty i 40 sekund czasu antenowego „Wiadomości”. To mniej od Beaty Szydło (9 min 42 s) i Joachima Brudzińskiego (4 min 10 s). Według wyliczeń Towarzystwa Dziennikarskiego w ostatnich dwóch tygodniach kampanii częściej od Morawieckiego w „Wiadomościach” występowali też Zbigniew Ziobro i Grzegorz Schetyna, a niemal tyle samo czasu poświęcono Donaldowi Tuskowi.
Onet.pl pisze, że to efekt tzw. doktryny dziewięciu sekund, którą miał wprowadzić prezes TVP Jacek Kurski. Według jej założeń premier nie powinien być pokazywany w „Wiadomościach” dłużej niż 9 sekund dziennie. W praktyce pojawiał się odrobinę częściej (11-12 s). Z ustaleń Stankiewicza wynika, że decyzja Kurskiego była podyktowana spadkiem popularności premiera po kilku wpadkach wizerunkowych, związanych m.in. z ujawnieniem przez Onet nagrań z restauracji Sowa i Przyjaciele oraz publikacji „Gazety Wyborczej” o majątku rodziny Morawieckich. Nie jest jednak jasne, czy prezes TVP miał zgodę Kaczyńskiego na odsunięcie premiera w cień.
We wtorek rano Centrum Informacji TVP opublikowało oświadczenie nawiązujące do publikacji Onetu, w którym podkreśla, że „redakcje programów informacyjnych Telewizji Polskiej podejmują decyzje programowe rzetelnie i samodzielnie, nie dyskryminując żadnego z istotnych ośrodków życia publicznego w kraju”.
– W PiS toczy się walka o wpływy między frakcjami Kurskiego, Ziobry i Morawieckiego. Dwaj pierwsi boją się wzmocnienia pozycji premiera przed ewentualnym odejściem Kaczyńskiego na emeryturę. Kurski dba o swoją pozycję, która jeszcze niedawno wisiała na włosku. Dlatego chciał przypodobać się najważniejszej osobie w partii. Dopóki TVP spełnia swoją propagandową funkcję, pozycja Kurskiego będzie niezachwiana – komentuje Maciej Myśliwiec, medioznawca z agencji doradztwa reklamowego Social Sky.
Próbę osłabienia pozycji Jacka Kurskiego podjął w marcu prezydent Andrzej Duda, który także nie jest zbyt często pokazywany w „Wiadomościach. Jednak ostatecznie w trzyosobowym zarządzie TVP, oprócz wskazanej przez Dudę Marzeny Paczuskiej, jest także Mateusz Matyszkowicz uważany za przychylnego Kurskiemu.
Zdaniem prof. Tadeusza Kowalskiego z Uniwersytetu Warszawskiego decyzję o odstawieniu Morawieckiego na boczny tor mógł podjąć sam Kaczyński. – Należy pamiętać, że w wyborach startowała partia. Jej szefem jest Kaczyński, a elektorat postrzega go niemal jak postać kultową. Ludzie wiedzą, że to, co mówi prezes, jest ważne. Premier Morawiecki nie ma silnej pozycji w partii, brak mu charyzmy, na dodatek ostatnio notował wpadki. Dlatego Kaczyński mógł wybrać chwyt stosowany przez PiS już wcześniej, gdy na jakiś czas znikali Antoni Macierewicz czy Krystyna Pawłowicz – ocenia prof. Kowalski.
Eksperci podkreślają, że dopóki propaganda Kurskiego przynosi efekty, to Kaczyński z niego nie zrezygnuje. – Jacka Kurskiego rozlicza się z efektów, a efekt jest taki, że PiS wygrało wybory. On jednak nie jest samodzielnym ośrodkiem decyzyjnym. Wykonuje polecenia Kaczyńskiego i jego doradców. Kurski zdaje sobie sprawę, że bardzo łatwo go odwołać, ale akurat premier Morawiecki nie ma takiej mocy – mówi prof. Kowalski.