Sprawa dotyczy nagrania, na którym – były już wicekanclerz Austrii Heinz-Christian Strache – spotyka się na Ibizie z podstawioną kobietą udającą inwestorkę i proponuje jej kontrakty państwowe w zamian za pomoc dla jego partii w kampanii wyborczej. Strache był wicekanclerzem Austrii nominowanym przez jedną z dwóch koalicyjnych partii. Po ujawnieniu nagrania przez prasę (na tydzień przed wyborami do europarlamentu) Strache podał się do dymisji, a koalicja rządząca rozpadła się. Na wniosek premiera Sebastiana Kurza wszyscy ministrowie z ramienia partii koalicyjnej zrezygnowali z zajmowanych stanowisk. Parlament przegłosował wotum nieufności dla rządu, który w konsekwencji został odwołany.
Nagranie na Ibizie wykonali – jak podaje dziennik „Kronen Zeitung” – dwaj eksperci ds. bezpieczeństwa, specjalizujący się w szpiegostwie przemysłowym, wraz z właścicielem agencji detektywistycznej w Monachium oraz specjalizującym się w nieruchomościach prawnikiem z Wiednia. To ten ostatni miał uzyskać „intymne i szczegółowe informacje na temat prywatnego życia Strachego od jednego z jego byłych ochroniarzy”, które zostały wykorzystane podczas podstawiania mu fałszywej inwestorki.
Po nagraniu polityka (kosztowało to ok. 400 tys. euro) kupno nagrania zaoferowano za ok. 2 mln euro kilku partiom politycznym i jednemu koncernowi budowlanemu podczas kampanii wyborczej w 2017 roku. Żaden z podmiotów jednak nie wyraził zainteresowania. Ostatecznie więc w 2019 roku niemiecka spółka z kontami w jednym z rajów podatkowych kupiła wideo za 600 tys. euro, płacąc w złotych monetach – Kruegerrandach. Firma przekazała nagranie dwóm niemieckim gazetom – dziennikowi „Sueddeutsche Zeitung” i tygodnikowi „Der Spiegel”, które 17 maja opublikowały wideo.
Ibiza-Krimi: Hintermänner nutzten Gunst der Stundehttps://t.co/4jVgUXglzS pic.twitter.com/9zvPJACC0J
— Kronen Zeitung (@krone_at) 29 maja 2019
– W tym czasie, gdy wideo było oferowano austriackim politykom i koncernowi, austriackie służby musiały już dowiedzieć się o jego istnieniu, powstaje więc pytanie, co w tym czasie robiły służby i dlaczego nie interweniowały – pyta w tekście o kulisach sprawy „Kronen Zeitung”.
– „Pułapka na Ibizie” została nie do końca przemyślana: ci, którzy ją przygotowali zarobili stosunkowo niewiele. Nie chciałbym być teraz w ich skórze. Poza śledztwami policyjnymi i prokuratorskimi z pewnością mają wielu przeciwników – podsumował Christoph Budin w rozmowie, opublikowanej w czwartek, 30 maja na stronie internetowej Krone.at. Podaje również w wątpliwość, czy znane są wszystkie osoby zamieszane w „Ibiza-Gate” i ich motywy.