Komunikacyjne błędy Koalicji Europejskiej po przegranych wyborach

Eksperci od public relations i dziennikarze po przegranych przez Koalicję Europejską eurowyborach oceniają jej błędy w komunikacji: niespójną narrację i brak dokładnej analizy problemu.

Nie ma pewności, czy KE przetrwa do jesiennych wyborów parlamentarnych w obecnych kształcie. W poniedziałek szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że KE powstała na wybory europejskie, a umowa koalicyjna obowiązywała do dnia wyborów, i ten etap już się skończył.

Zdaniem ekspertów sprzeczne sygnały docierające z obozu KE to także wizerunkowy problem formacji. Piotr Czarnowski, prezes First PR komentuje: – Ani PO, ani inne składniki KE nigdy nie były dobre w komunikacji. Co najgorsze, nigdy nie uczyli się też na swoich błędach, zawsze popełniając takie same. Należało mówić, że KE dostała o pięć miejsc mniej niż PiS, że będzie miała nieco słabszy głos w PE, ale nie, że z kretesem przegrała. Ale jeśli politycy sami mówią o przegranej, to widocznie tak się czują, jakby przegrali wszystko.

Podobnie uważa Sergiusz Trzeciak, ekspert ds. komunikacji strategicznej. – KE miała problem z zachowaniem spójności pod względem światopoglądowym i programu gospodarczego. Nie zadziałało też sprowadzanie narracji do stawiania się jako anty-PiS. Powinno się iść w kierunku pokazywania konstruktywnych pomysłów i determinacji do ich realizacji. Wyborcy oczekują konkretów – analizuje Trzeciak i dodaje: – KE może teraz spróbować postawić na nowe twarze, choć jest niewiele czasu, aby je pokazać.

Łukasz Warzecha z „Tygodnika do Rzeczy” ocenia, że w KE nie było planu, jak i co mówić po przegranych wyborach. – W poważnie działającej organizacji tego typu rzeczy też się planuje. Żeby mówić o komunikacji, a co dopiero o zarządzaniu kryzysem, trzeba mieć przewodnią myśl, przeanalizować problem i prowadzić spójną politykę w tej dziedzinie. Ja tu niczego takiego nie widzę – stwierdza Warzecha.

Michał Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej” zwraca uwagę, że politycy KE powinni w powyborczy poniedziałek rano zrobić spotkanie koalicyjne i na nim, a nie w mediach, wylać wszystkie żale. – Nie wiem, czy liczyli na wielkie zwycięstwo, czy są w szoku, ale zachowanie polityków KE przypomina działania polityków PiS po premierze filmu Sekielskiego: absolutny chaos i sprzeczne komunikaty – twierdzi Szułdrzyński.

Aleksander Smolar, prezes Fundacji im. Stefana Batorego, ocenia, że politycy KE potrzebują czasu na uświadomienie sobie w pełni tego, co się stało. – Analiza przyczyn i wyciągnięcie konsekwencji to jest proces, więc trudno wymagać od nich natychmiastowej reakcji. Opozycja doznała poważnego szoku, bo tak wyraźnego zwycięstwa PiS nie przewidzieli nawet ci, którzy spodziewali się wygranej tego ugrupowania. Straty mogą być zneutralizowane pod warunkiem, że w obozie KE pojawi się próba spójnej i rzetelnej oceny wyników wyborów do PE – zaznacza Smolar.