Spot, związany z finałem rozgrywek Ekstraklasa Games, emitowany jest w stacjach radiowych od wtorku.
„Jacku, mam pytanie. Wiesz, co to jest streaming?” – pyta Jacka Laskowskiego w reklamie Dariusz Szpakowski. „Oczywiście, Darku. To właśnie dzięki streamingowi oglądam transmisję moich ulubionych sportowych wydarzeń” – odpowiada Laskowski, na co Szpakowski stwierdza: „Brawo. Doskonała odpowiedź. A my zapraszamy wszystkich na Mediaexpert.pl na streaming z wielkiego finału Ekstraklasa Games”. Następnie obaj się przedstawiają.
Prawa telewizyjne do pokazywania Ekstraklasa Games ma Polsat Games (Telewizja Polsat).
Dariusz Szpakowski mówi, że razem z Jackiem Laskowskim dostał zgodę na udział w reklamie. – Zostało to załatwione przez impresariat, odprowadziliśmy pieniądze do impresariatu – informuje Szpakowski.
„Zarówno pan Dariusz Szpakowski, jak i pan Jacek Laskowski otrzymali zgodę na udział w kampanii Media Expert związanej z finałem Extraklasa Games” – potwierdza biuro prasowe TVP. „Taka zgoda została im udzielona zgodnie z obowiązującymi w spółce zasadami” – wyjaśnia spółka.
Jednak zgodnie z „Zasadami etyki dziennikarskiej w Telewizji Polskiej”, które wciąż są dostępne na jej stronach internetowych, dziennikarzowi „nie wolno występować w reklamie i zajmować się akwizycją reklam ani uczestniczyć w przedsięwzięciach promocyjnych i wypowiadać się w publikacjach promocyjnych z wyjątkiem akcji charytatywnych”.
W 2013 roku komisja etyki TVP uznała, że udział dziennikarza sportowego Macieja Kurzajewskiego w reklamie Banku PKO był sprzeczny z obowiązującymi w TVP zasadami etyki dziennikarskiej. Kurzajewski został wówczas zawieszony.
Komisja etyki TVP stwierdziła wówczas jednogłośnie, że od zawartej w „Zasadach etyki dziennikarskiej w TVP” regulacji: „Dziennikarzowi nie wolno zajmować się akwizycją reklam, ani występować w programach reklamowych” nie ma wyjątków.
W lipcu 2010 roku naruszenie zasad etycznych komisja etyki TVP zarzuciła Paulinie Smaszcz-Kurzajewskiej i Beacie Sadowskiej, które zostały zawieszone. Smaszcz-Kurzajewska promowała biżuterię projektanta Claudio Canziana, a Sadowska wystąpiła w spocie Toyoty.
– W zależności od tego, jakie kto miał układy z szefem, mógł sobie nagrywać reklamy albo nie – mówi Paulina Smaszcz-Kurzajewska. – Inni dziennikarze występowali w reklamach i nikt nie robił im z tego powodu problemów. My z Beatą zostałyśmy zawieszone w trybie natychmiastowym. Czułyśmy się pokrzywdzone – wspomina.