Adopcja dzieci przez Mateusza Morawieckiego i jego żonę to główny temat na pierwszej stronie piątkowego „Super Expressu”. Dziennikarze tabloidu o szczegółach tej sprawy dowiedzieli się z książki „Delfin Mateusz Morawiecki” Piotra Gajdzińskiego, która ukaże się 20 maja.
Jak informujemy dzisiaj, Gajdziński w latach 1999-2010 był rzecznikiem prasowym BZ WBK, podlegał wtedy Mateuszowi Morawieckiemu, który najpierw był członkiem zarządu, a od 2007 roku prezesem tego banku. W ostatnich dniach krótkie fragmenty książki opublikowały „Fakt” i Onet.
Natomiast „Super Express” na podstawie książki podał dodatkowe informacje o tej adopcji. Zacytowano też psycholog, która skrytykowała ujawnianie takich szczegółów o adopcji przez osoby trzecie, oceniając, że może to być szkodliwe dla dzieci.
Dziennikarze krytykują: brutalne naruszenie prywatności
W piątek rano wielu dziennikarzy aktywnych na Twitterze skrytykowało publikację „Super Expressu”, a także ujawnienie informacji o adopcji przez autorów książki „Delfin”. – To jest skandal. Jakim człowiekiem trzeba być, żeby uderzyć w dziecko w taki sposób? – spytała Anna Kalczyńska z TVN. – Rynsztok first class. Atak na bezbronne Bogu ducha winne dzieciaki jest obrzydliwy i nie ma ŻADNEGO uzasadnienia. Tym bardziej jeśli nie wiedziały o adopcji! PMM (premier Mateusz Morawiecki – przyp.) powinien mieć prawo po męsku autorom książki „Delfin” dać w ryj – stwierdził Piotr Nisztor z „Gazety Polskiej”.
– Kim trzeba być [pytanie retoryczne, bo już wiemy, że trzeba być Piotrem Gajdzińskim, ex rzecznikiem BZ WBK], by wykonać coś takiego. A Onet jeszcze podbił wczoraj te obrzydliwości, określając Gajdzińkiego „specjalistą ds. wizerunku” – napisała Magdalena Ogórek z TVP Info. – „Super Express” przebił dno dna. Wiem, jak bolesne jest podkreślanie, że dziecko zostało adoptowane – skomentowała Dorota Kania z Telewizji Republika.
– Ujawnianie tajemnic dotyczących dzieci jest paskudne. Bardzo mi przykro – tak po ludzku – panie premierze @MorawieckiM – napisała Dominika Długosz z Newsweek.pl. – Są granice, które zostały brutalnie przekroczone. Podłe i małe. Skandaliczna okładka. I jeszcze ten tekst, że ta sprawa nie powinna być udziałem osób trzecich. A co ten szmatławiec właśnie robi?! Współczuję premierowi i dzieciakom. Mam nadzieję, że się nie wypłacą – stwierdziła Żaneta Gotowalska z „Gazety Wyborczej”.
– Kiedy Kornel Morawiecki (jak to on…) się wygadał w moim programie w WP o kilkuletnich dzieciach premiera, postanowiliśmy to wyciąć. Niesamowite, że takich rzeczy można używać do marketingu książki – skomentował Łukasz Mężyk z 300polityka.pl.
– Myślę, że to jedna z bardziej obrzydliwych okładek jakie mogą powstać. Jeśli granica prywatności premiera nie istnieje, to chyba istnieje coś takiego jak prywatność tych dzieci. One maja szkołę, swoje życie. I ten tekst: „Nie wiadomo, czy Madzia i Ignaś zdawali sobie sprawę…” – stwierdził Krzysztof Stanowski z Weszlo.com. – Adopcja to wspaniała sprawa, ale to prywatna sprawa rodziców i dzieci. A Superak niech spłonie w piekle – skomentował Rafał Madajczak z Grupy naTemat.pl.
– Dno i metr mułu tej sytuacji, opisanej w książce przez Gajdzińskich, polega na tym, że jedno z tych dzieci dotąd nie wie o adopcji. Dowie się pewnie dziś, w szkole na przerwie – zauważył Michał Majewski, przez wiele lat dziennikarz, obecnie w agencji Bridge.
– Kwestia adopcji dzieci przez PMM (premiera Mateusza Morawieckiego – przyp.) i Jego żonę Iwonę była we Wrocławiu tajemnicą poliszynela. Jednak zrobienie z tego okładki przez jeden tabloidów uważam za obrzydliwe. Albo inaczej: to skurwysyństwo wobec rodziny – stwierdził Jacek Harłukowicz z „Gazety Wyborczej”. – Pisanie o małych dzieciach, w tonie sensacji, gdy nie wiadomo czy zdają sobie z tego sprawę, jest haniebne – dodał.
– Zgoda. Dziennikarz bez wyrażenia zgody przez rodzinę nie powinien tego ujawniać. Jakie dobro społeczne stoi za publikacją o adopcji dzieci przez Morawieckiego? – spytał Paweł Wroński, też z „GW”. – Publikacja dotycząca dzieci premiera Mateusza Morawieckiego absolutnie niedopuszczalna i bulwersująca. Brakuje słów – skomentowała dziennikarka „GW” Dominika Wielowieyska.
– Okładka „SE” skandaliczna, choćby ze względu na ujawnienie wizerunku dzieci i cały kontekst. Sama sprawa oczywiście wzmocni premiera. Ciekawe czy będzie pozew i co z reklamami dla „SE” – tam jest czasami po kilku stron reklam Orlenu i innych spółek Skarbu Państwa – zastanawiał się Jakub Oworuszko z Agencji Informacyjnej Polska Press.
– Dzieci o adopcji dowiadują się z paszkwilanckiej książki. Mateuszowi Morawieckiemu i jego rodzinie po ludzku współczuję. Wykorzystywanie dzieci by uderzyć w premiera? Ciężko to opisać słowami… Adam Michnik niedawno tłumaczył u Lisa „jak wysoka stawka jest w tej grze”. Po trupach do celu – skomentował Samuel Pereira.
Politycy też oburzeni, solidaryzują się z Morawieckim
Solidarność z Morawieckim w tym kontekście wyraził prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz (niedawno pochwalił się narodzinami córki). – Możemy się ze sobą ostro spierać, taka jest polityka i tego z dnia na dzień nie zmienimy. Ale jest granica, której nikt nie ma prawa przekroczyć. Wciąganie w politykę dzieci zasługuje tylko na potępienie. @MorawieckiM, jesteśmy dziś z Wami. Paulina, Zosia, Władek Kosiniak-Kamysz – stwierdził na swoim profilu twitterowym.
– A to czasem nie jest po prostu próba przykrycia książek o Morawieckim? Bo ta gazeta z tą władzą sympatyzuje wybitnie – spytał Tomasz Lis z „Newsweek Polska”. – W każdym razie ujawnianie informacji o dzieciach wybitnie naganne. A adoptowanie dzieci wybitnie godne pochwały – zaznaczył.
– Przekroczono w polityce wiele granic, ale są takie nieprzekraczalne – upublicznianie wrażliwych szczegółów z życia rodziny to zwyczajne łajdactwo. P. Gajdziński jako były rzecznik BZ WBK wykorzystał poufne informacje celem ataku na PMM. Nie da się tego zrozumieć… – stwierdził Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera. – Znów przed wyborami trwa zmasowany atak na Premiera Morawieckiego. Skoro robienie z PMM „człowieka Kremla” okazało się dla wszystkich kuriozalne, to wytoczono najcięższe armaty. Zaatakowano…dzieci. Niczym nie różnicie się od komunistycznej bezpieki. Jesteście obrzydliwi! – skomentował Adam Andruszkiewicz, wiceminister cyfryzacji.
– Publikacje dotyczące spraw prywatnych, szczególnie uderzające w nieletnich, dzieci, nie powinny byc elementem polityki. Panie Premierze @MorawieckiM współczujemy wchodzenia tabloidów w Pana życie rodzinne. Zdecydowanie potępiamy takie działania mediów – napisała Katarzyna Lubnauer, przewodnicząca Nowoczesnej.
Sprawę skomentował też były premier Leszek Miller (obecnie kandyduje do europarlamentu z listy Koalicji Europejskiej). – Panie Premierze, aż za dobrze rozumiem przez co dzisiaj Pan przechodzi razem ze swoją rodziną. Dzieci są najważniejsze – stwierdził.
Na początku września ub.r. w „Fakcie” zamieszczono tekst samobójczej śmierci syna Leszka Millera. Artykuł był promowany na pierwszej stronie weekendowego dodatku tytułem: „Ojciec wybrał politykę, a syn sznur”.
Wskutek fali krytycznych komentarzy redaktor naczelny tabloidu Robert Feluś zrezygnował ze swojej funkcji (od stycznia szefową dziennika jest Katarzyna Kozłowska). Natomiast Miller skierował pozew sądowy, domaga się przeprosin na pierwszej stronie i 1,5 mln zł zadośćuczynienia.
Morawiecki pokazuje się publicznie z dziećmi, wzmianka w „GW” o adopcji
Mateusz Morawiecki z żoną mają dwójkę ponad dwudziestoletnich dzieci i dwójkę młodszych. Od kiedy Morawiecki został premierem, pokazywali się z nimi m.in. na paru meczach piłkarskich (podczas sparingu naszej reprezentacji przed zeszłorocznym mundialem wychwycono ich w transmisji w TVP), a także w czerwcu ub.r. na audiencji u papieża Franciszka.
Morawiecki zamieścił też na Twitterze parę zdjęć z młodszymi dziećmi – ze wspólnego ubierania choinki czy oglądania finału mistrzostw świata siatkarzy wygranego przez naszą reprezentację.
Natomiast informacje o tym, że dwójka dzieci premiera jest adoptowana, prawie w ogóle nie pojawiała się w przestrzeni publicznej. W sierpniu 2016 roku wspomniał o tym publicysta ekonomiczny „Gazety Wyborczej” Witold Gadomski w dużym artykule opisującym działalność zawodową Mateusza Morawieckiego. Była to jednozdaniowa, nieprecyzyjna informacja. „Sam jest rodzinny, ma czwórkę dzieci, w tym jedno adoptowane” – stwierdził Gadomski o Morawieckim.
Naczelny „Super Expressu” przytacza fragment książki o Morawieckim
Grzegorz Zasępa, od roku redaktor naczelny „Super Expressu”, na razie na Twitterze zwrócił jedynie uwagę, że informacja o adopcji dzieci przez Morawieckich została zaczerpnięta z książki „Delfin”.
Zwrócił też uwagę, że dzieci premiera i jego żony pojawiały się już na wydarzeniach publicznych (audiencji u papieża), więc można zamieszczać ich wizerunki.
– W książce Gajdzińskiego jest JEDNO zdanie o adopcji dzieci przez Morawieckich. Na s.239 autor podaje info bez imion dzieci I tak nie jest to etyczne, natomiast to „Super Express” rozdął całą sprawę, robiąc czołówkę i podając imiona. Usprawiedliwianie się Gajdzińskim to hipokryzja – skomentował Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej”.
Jak tylko otrzymamy szerszą odpowiedź przedstawicieli „SE” na krytyczne opinie, dodamy ją do tekstu.
Według danych ZKDP w lutym br. średnia sprzedaż ogółem „Super Expressu” wynosiła 116 162 egz., o 6 proc. mniej niż rok wcześniej.
Natomiast portal SE.pl w marcu br. miał 6,89 ml realnych użytkowników i 68,65 mln odsłon.
CMWP SDP apeluje o uszanowanie prywatności rodziny Morawieckiego
Krótki komunikat w tej sprawie wydało w piątek Centrum Monitoringu Wolności Prasy działające przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. Zwróciło uwagę, że sporo mediów opublikowało za „Super Expressem” informacje o adopcji zaczerpnięte z książki „Delfin Mateusz Morawiecki”.
– W w/wymienionej książce opisano fakty z życia rodziny premiera Mateusza Morawieckiego dotyczące adopcji przez jego rodzinę dwójki dzieci bez zgody osób, których dotyczy ta publikacja. To skandaliczne naruszenie prywatności rodziny p. Morawieckich przez autorów książki oraz skandaliczne pogwałcenie przez nich zasad etyki dziennikarskiej, której elementem jest zawsze szacunek i tolerancja rozumiane jako poszanowanie ludzkiej godności, praw dóbr osobistych, a przede wszystkim prywatności i dobrego imienia. Szczególnie bulwersujące i oburzające jest w tym przypadku naruszenie prawa do ochrony prywatności nieletnich dzieci oraz innych członków rodziny premiera – oceniono w komunikacie podpisanym przez Jolantę Hajdasz, dyrektor CMWP.
Organizacja stwierdziła, że „stanowczo potępia ujawnienie informacji o adopcji dzieci przez premiera Mateusza Morawieckiego i apeluje do mediów i dziennikarzy o uszanowanie prywatności rodziny premiera”.
– CMWP SDP przypomina, iż wolność mediów w każdym przypadku nakłada na dziennikarzy i wydawców odpowiedzialność za treść przekazu oraz wynikające z nich konsekwencje i apeluje do mediów i dziennikarzy o rzetelność przy opisywaniu tego tematu i uszanowanie prywatności rodziny premiera Mateusza Morawieckiego – dodano w stanowisku.