Dziennikarze Superstacji i Radia ZET poinformowali na Twitterze, że organizatorzy pikniku patriotycznego PiS w Pułtusku uniemożliwili im wejście na teren parku, gdzie zorganizowano wydarzenie. W serii wpisów Tomasz Poręba z PiS dał do zrozumienia, że to efekt spóźnienia. „Proszę nie brnąć, wystarczy przeprosić i zapewnić, że to nieporozumienie” – odpowiada dziennikarka Sylwia Madejska.
„Ekipa Superstacji i Radia ZET nie została wpuszczona na konwencję w Pułtusku. Nie śmiem podejrzewać przedstawicieli PiS o dzielenie mediów, więc proszę Tomasza Porębę o wyjaśnienie sytuacji. Zapewniam, że media są tam by wykonywać swoje obowiązki, a nie pląsać w rytm disco-polo” – napisała na Twitterze Sylwia Madejska z Superstacji.
„Panowie przy wejściu uniemożliwili mi wykonywanie swojej pracy i zabronili wejść na teren parku mimo okazania legitymacji prasowej. Tłumaczyli, że »nie wejdę, bo nie«” – napisał Błażej Makarewicz z Radia ZET.
Do sprawy odniósł się szef sztabu wyborczego PiS Tomasz Poręba. Jego zdaniem dziennikarka Superstacji „wprowadza w błąd i insynuuje dzielenie mediów”. „Doskonale Pani wie, że zawsze zapraszamy wszystkie redakcje. Inne media zdążyły się zarejestrować oraz wejść przed rozpoczęciem o godz. 14:00. Następnym razem proszę o punktualność” – napisał polityk.
Sylwia Madejska wyjaśniła następnie, że ekipa Superstacji pojawiła się na miejscu przed godziną 14, a Radia ZET „jeszcze wcześniej”. „Proszę nie brnąć, wystarczy przeprosić i zapewnić, że to nieporozumienie” – dodała.
„To bardzo dziwna historia, bo pracownik biura prasowego PiS do godziny 14:00 czekał i organizował wejście wszystkich mediów” – odpowiedział Poręba. „Coś się nie zgadza, ale umówmy się, że ze wzajemną życzliwością to wyjaśnimy” – zapewnił.
W czasie konwencji Jarosław Kaczyński powiedział, że „kto podnosi rękę na Kościół, ten podnosi rękę na Polskę”. Prezes PiS zapewnił też, że „my tu w Polsce najlepiej wiemy, co dobrze służy naszej ojczyźnie”. – Oczywiście, musimy to robić w pewnych ramach, ale te ramy są wyraźnie określone w traktatach i to musi być przestrzegane – dodał.
– Chcemy, aby Polska zachowała swoją podmiotowość, aby nie decydowano za nią. Niech nikt nie sądzi, że „dobrzy wujkowie” coś za nas załatwią na arenie międzynarodowej. Tylko naiwni jak dziecko wierzą w „dobrych wujków”. Trzeba o swoje zabiegać – mówił Kaczyński.
Polityk odniósł się także do kwestii powojennych odszkodowań. – Próbuje się twierdzić, że Polska ma w związku z II wojną światową jakieś zobowiązania finansowe; to nam niektórzy na zachód od naszych granic są winni setki miliardów euro czy dolarów. My nie jesteśmy nikomu nic winni – zapewnił prezes PiS.