Chodzi o okładkę tytułu z sierpnia 2017 roku, która przedstawiała zdjęcia żołnierzy Wermachtu z tytułem „Nowa kampania wrześniowa. Znamy plany jesiennego puczu” . Okładka była fotomontażem, jeden z niemieckich żołnierzy miał na niej twarz Bartosza Kramka, męża Ludmiły Kozłowskiej, szefowej Fundacji Otwarty Dialog.
Bartosz Kramek pozwał za to wydawnictwo, domagając się 30 tys. złotych zadośćuczynienia, wpłaty 20 tys. złotych na rzecz Centrum Praw Kobiet oraz przeprosin. „Gazeta Polska” wnioskowała o oddalenie pozwu w całości.
W środę w Sądzie Okręgowym w Warszawie ruszył proces w tej sprawie i tego samego dnia zapadł wyrok. Sąd orzekł zapłatę przez redakcję „Gazety Polskiej” 10 tysięcy złotych odszkodowania i opublikowanie przeprosin w tygodniku „Gazeta Polska” i na portalu gazetapolska.pl.
„Wyrok narusza zasadę wolności słowa”
W ocenie CMWP SDP wyrok ten narusza „fundamentalną dla ustroju demokratycznego zasadę wolności słowa, ponieważ poza wyjątkowo dotkliwą dla każdej redakcji sumą odszkodowania, jaką ma zapłacić redakcja >>Gazety Polskiej<< orzeczenie to zawiera element dodatkowy, to znaczy ma na celu zniechęcanie dziennikarzy do przedstawiania w postaci publikacji istotnego, wymagającego publicznego wyjaśnienia problemu, jakim jest zawsze transparentność finansowania działalności publicznej oraz zaangażowanych w nią osób”.
– Na ten temat był artykuł w „Gazecie” oraz zapowiadająca go okładka, co w tym przypadku dotyczyło Bartosza Kramka i jego związków z kontrowersyjną Fundacją Otwarty Dialog. Całkowicie niezrozumiały jest przy tym fakt wydania wyroku w tak istotnej dla realizacji zasady wolności słowa sprawie w dniu, w którym odbyła się pierwsza rozprawa – podkreślono w oświadczeniu przesłanym redakcji Wirtualnemedia.pl.
Dodano w nim, że sąd nie rozpatrzył podczas rozprawy żadnego materiału dowodowego i nie dopuścił do przesłuchania świadków, mimo iż „dziennikarze w oczywisty i nie budzący wątpliwości sposób działali w interesie publicznym”.
– Traktowanie dziennikarzy w taki sposób prowadzi do uruchomienia i upowszechnienia w pracy dziennikarskiej mechanizmu autocenzury, czyli samoograniczania się także innych dziennikarzy i nie podejmowania przez nich trudnych i kontrowersyjnych tematów społecznych, co w oczywisty sposób niszczy zasadę wolności słowa i prowadzi do ograniczenia swobód obywatelskich – czytamy w oświadczeniu.
Dr Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP zaznaczyła, że „zarówno na gruncie prawa krajowego jak i międzynarodowego wolność słowa i prasy stanowią podstawowe swobody i wartości, do których ochrony obowiązane są wszystkie organy demokratycznego państwa”.
– Opisana praktyka sądowa budzi więc zdumienie, nie sposób bowiem przyjąć, by wskazane wyżej orzeczenie miało się przyczynić do wzmocnienia demokracji czy respektowania zasady wolności słowa – podsumowano w stanowisku organizacji.
Redakcja będzie się odwoływać od orzeczenia sądu
Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” oraz „Gazety Polskiej Codziennie” zapowiedział w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że wydawnictwo ma zamiar odwołać się od orzeczenia sądu.
– Sąd kazał przeprosić pana Kramka, nie rozpatrzył żadnego materiału dowodowego i wyraził solidarność z jego walką o wolne sądy. W związku z tym na pewno skończy się to sprawą dyscyplinarną dla sędziego. To nie był nawet proces, sąd nie udawał. To była demonstracja polityczna ze strony sędziego.
Tomasz Sakiewicz stwierdził również, że redakcja ma zamiar odwołać się od wyroku. – Podstawą odwołania będzie fakt, że sędzia, który wydał wyrok nie powinien w ogóle być sędzią. Chodzi o to, jak sąd się zachował, przyszedł z gotowym, napisanym wyrokiem. Nie rozpatrywał materiału dowodowego, solidaryzował się z jedną ze stron. Muszę przyznać, że nawet w czasach komunistycznych sędziowie zachowywali więcej pozorów.
Według danych ZKDP w styczniu br. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Polskiej” wynosiła 22 920 egz., po spadku o 26,5 proc. w skali roku.