
– Na moje miejsce wchodzi inny człowiek. Do tej pory nie dostawałem żadnych sygnałów, że coś jest nie tak. Wydawało mi się, że pracuję bardzo dobrze, spełniam wszystkie wymagania – mówi Pacewicz w rozmowie z „Presserwisem”. – Kiedy spytałem, dlaczego tak się dzieje, odpowiedzią było, że kolega, który idzie na moje miejsce, jest bardzo dobrym fotografem i należy dać mu szansę – dodaje Pacewicz.
Szef PAP Foto Andrzej Lange nie chciał skomentować sprawy.
W lutym PAP nie przedłużyła umowy Jackowi Turczykowi, Bartłomiejowi Zborowskiemu, Stachowi Leszczyńskiemu i Marcinowi Kmiecińskiemu. Prezes PAP Wojciech Surmacz tłumaczył to redukcją kosztów, a na Twitterze komentował: „Tak się kończy »dojenie« PAP Foto”.
Fotoreporter Maksymilian Rigamonti złożył podpisane przez ponad stu ludzi mediów pismo do przewodniczącego Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskiego, w którym formę zwolnienia fotografów określono jako skandaliczną. Sygnatariusze listu oczekiwali od prezesa PAP dowodów, że zwolnieni fotoreporterzy okradali agencję albo „natychmiastowego odwołania” prezesa i ponownego nawiązania współpracy ze zwolnionymi fotoreporterami. O to pismo spytaliśmy Krzysztofa Czabańskiego. Poprosił o kontakt po świętach wielkanocnych. Z Wojciechem Surmaczem nie udało się nam skontaktować.