Giertych chce pozwać Stankiewicza za sugestię, że za tekstem o zarzutach wobec Biedronia może stać Wielki Mecenas Platformy

Roman Giertych i Andrzej Stankiewicz

– Nie wiem, czy Wielki Mecenas Platformy maczał palce w najnowszym ataku na Biedronia – wyciągnięciem mu rodzinnej sprawy karnej sprzed lat – napisał Andrzej Stankiewicz w newsletterze Onetu. Roman Giertych zapowiedział, że pozwie Stankiewicza, o ile nie zostanie przeproszony. – Nie miałem nic wspólnego z tekstem Mittera, czy „SE” na temat Biedronia. Insynuowanie tego było linią obrony RB i niczym innym – stwierdził Giertych. – O dalszych krokach zdecydują prawnicy Onetu, kiedy dostaną zapowiadany pozew – informuje Stankiewicz.

W „Warszawskiej Gazecie” i „Super Expressie” opisano zarzuty sprzed prawie 20 lat wobec Roberta Biedronia. O pobicie oskarżyła go matka, a podczas rozprawy doszło do porozumienia i sprawa została umorzona.

Paweł Miter z „Warszawskiej Gazety” zapowiedział tekst o Biedroniu we wtorek, a kiedy w środę po południu swój artykuł o tej sprawie zajawił „Super Express”, zarzucił mu kradzież tematu. Dla tabloidu wypowiedzieli się Biedroń i jego matka, wcześniej polityk nie odpowiedział na pytania Mitera. Za to w artykule „Warszawskiej Gazety” opisano też obszernie wątek zniknięcia z sądu akt tej sprawy.

W czwartek Robert Biedroń i jego matka w oświadczeniu zapewnili, że nie stosowali wobec siebie przemocy. Opisali też traumę rodzinną związaną głównie z tym, że ojciec obecnego lidera Wiosny był alkoholikiem. Zapowiedzieli pozwanie „Warszawskiej Gazety” za naruszenie dóbr osobistych. Udzielili wywiadu w „Faktach po Faktach”, ich wyjaśnienia pozytywnie oceniło wielu komentujących to dziennikarzy, wyrazy wsparcia przekazali też minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin oraz Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

Stankiewicz o plotkach nt. udziału mecenasa PO w sprawie

Sprawę publikacji o zarzutach sprzed lat wobec Biedronia skomentował Andrzej Stankiewicz w piątkowym wydaniu autorskiego newslettera Onetu. – Nie wiem, czy Wielki Mecenas Platformy maczał palce w najnowszym ataku na Biedronia – wyciągnięciem mu rodzinnej sprawy karnej sprzed lat. Wiem, że wierzy w to Biedroń. I pamiętam że, Wielki Mecenas uczestniczył w przeszłości w podobnych akcjach – stwierdził.

– Wszystko wskazuje na to, że tym razem Biedroń przeciwników z okolic PO ubiegł – to on ma stać za materiałami prewencyjnie opisującymi tę sprawę w sposób dla niego jak najmniej szkodliwy. Ale to nie koniec wojny na haki. Chciałbym napisać: „Proszę brać popcorn i zasiadać przed ekranami”. Tyle że takie seriale raczej są niestrawne – zaznaczył.

W podobnym tonie Stankiewicz wypowiedział się dla „Super Expressu”. – W sprawie Biedronia jest też sprawa tego, kto to wyciągnął… Nie chcę używać nazwiska, ale mówi się otwarcie o znanym prawniku, który nie jest z PO, ale jest dziś blisko tego środowiska i Koalicji Europejskiej – stwierdził.

Giertych chce przeprosin, inaczej pozwie

W piątek po południu do tych wypowiedzi Andrzeja Stankiewicza odniósł się na Twitterze Roman Giertych. – Nie lubię pozywać osobiście dziennikarzy, ale dzisiejsza obrzydliwa insynuacja Stankiewicza mnie do tego zmusza. Nie miałem nic wspólnego z tekstem Mittera, czy SE na temat Biedronia. Insynuowanie tego było linią obrony RB i niczym innym. Pan Redaktor ma 24 h na przeprosiny – stwierdził.

Przed południem wypowiedzi dziennikarza Onetu skomentował Paweł Miter. – Czytam te wszystkie texty, także dziennikarzy typu Stankiewicz, widzę jak oni dryfują, manipulują, dezinformują, przecież ja wiem skąd mam temat Biedronia i wiedzę o zaginionych aktach, ludzie na Boga nie wstyd wam? Jaki mecenas Wielki PO mi je dał? Świat ich taki brudno złożony – napisał.

Co na to Andrzej Stankiewicz? – O dalszych krokach zdecydują prawnicy Onetu, kiedy dostaną zapowiadany pozew. Ja mogę jedynie wyrazić swe osobiste zdumienie, że Roman Giertych grozi mi w Wielki Piątek. Naprawdę, mógł w spokoju przeczekać chociaż święta – odpowiedział na pytania portalu Wirtualnemedia.pl.

Nie lubię pozywać osobiście dziennikarzy, ale dzisiejsza obrzydliwa insynuacja Stankiewicza mnie do tego zmusza. Nie miałem nic wspólnego z tekstem Mittera, czy SE na temat Biedronia. Insynuowanie tego było linią obrony RB i niczym innym. Pan Redaktor ma 24 h na przeprosiny.

— Roman Giertych (@GiertychRoman) 19 kwietnia 2019

Giertych pogłoski o jego rzekomym udziale w publikacji „Warszawskiej Gazety” o Biedroniu dementował już w środę wieczorem. – Nic mnie nie łączy ze sprawą dziennikarskiego śledztwa w spr. Biedronia. Nie znam Mitera i nie znoszę g. warszawskiej. Sprawa jest o tyle interesująca, że pokazuje obłudę RB i dziwną rolę Piotrowicza. Albo mnie Pan przeprosi za Pana sugestie, albo pomoże Panu sąd – napisał do wyrażającego takie sugestie Krzysztofa Izdebskiego.

– Polityczna szczujnia w ubeckim stylu wobec Roberta Biedronia i jego rodziny poniosła porażkę. Jako jej inspiratora SE wskazuje „znanego adwokata związanego ze środowiskiem PO i Koalicji Europejskiej”. Roman Giertych zaprzecza że chodzi o niego… – napisał w piątek przed południem na Twitterze Jakub Bierzyński, doradca Wiosny.

– Wojciech J. były agent CBA informuje o politykach i znanych osobach nagranych na kompromitujących taśmach. Jakub Bierzyński zaprzecza, ze chodzi o niego. Podoba się Panu taka konstrukcja wypowiedzi? – spytał go Jan Piński, publicysta „Warszawskiej Gazety” i „Gazety Finansowej”. – Różnica polega na tym, że mnie nikt nie pyta, więc nie muszę zaprzeczać, a jakimś trafem pan mecenas musi. Proszę się nie martwić. Nie zostawię go w potrzebie – odpowiedział Bierzyński.

– To ja Pana zapytam. Jest Pan na taśmach, o których mówi Wojciech J.? – zapytał Piński. – Proszę pytać. Do woli – odparł doradca Wiosny.

Wojciech J. były agent CBA informuje o politykach i znanych osobach nagranych na kompromitujacych tasmach. Jakub Bierzynski zaprzecza, ze chodzi o niego. Podoba sie Panu taka konstrukcja wypowiedzi?

— Jan Piński (@jzpinski) 19 kwietnia 2019