Spór „Warszawskiej Gazety” i „Super Expressu” o temat zarzutów wobec Roberta Biedronia dot. pobicia matki, polityk pozwie „WG”

Okładki "Warszawskiej Gazety" i "Super Expressu"

„Super Express” opisał w czwartek zarzuty sądowe sprzed 19 lat wobec Roberta Biedronia o znęcanie się nad matką i jego młodszym bratem. Niekorzystny artykuł o Biedroniu od paru dni zapowiadał Paweł Miter z „Warszawskiej Gazety”, a w czwartek zarzucił „Super Expressowi” kradzież tematu. – Jak można ukraść materiał, którego nikt nie widział? Nasza reporterka napisała artykuł w oparciu o materiały i wypowiedź zamieszanego w sprawę polityka – odpowiedział szef „SE” Grzegorz Zasępa. W czwartek po południu Biedroń i jego matka zapowiedzieli pozwanie „Warszawskiej Gazety”.

Paweł Miter we wtorek poinformował, że szykuje artykuł o liderze Wiosny Robercie Biedroniu. – Szanowny Panie @RobertBiedron od dwóch tygodni unika Pan ze mną kontaktu, nie odbiera Pan telefonów, wysłałem pytania Panu, ale też dyrektorowi odpowiedzialnemu za komunikację z mediami w Wiośnie liczę na odpowiedzi do dnia jutrzejszego do godz. 12. Kłaniam się – napisał na Twitterze.

– Pan Robert Biedroń unika kontaktu ze mną, Jan Mróz dyrektor komunikacji z mediami w Wiośnie nie chce odpowiadać na pytania, telefon lidera jakby martwy, kiedy dzwonię, mam info, że to jego numer, ale cóż, rozumiem, że materia pytań jest kłopotliwa – wyjaśnił zapytany, dlaczego do polityka zwraca się publicznie na Twitterze.

– Polityczny świat czeka na piątek. Ma się ukazać publikacja o Panu Robercie – napisał we wtorek Mariusz Gierszewski. – W tej sprawie są trzy bulwersujące momenty. Ale fakt. Tekst będzie ciekawy. Dużo pracy miałem – potwierdził Miter.

W tej sprawie są trzy bulwersujące momenty. Ale fakt. Tekst będzie ciekawy. Dużo pracy miałem. https://t.co/cN6riZdSOC

— Paweł Miter (@PMiter) 16 kwietnia 2019

„Super Express” zapowiedział tekst o Biedroniu, Miter i Piński zarzucają kradzież tematu

W środę przed godz. 16 artykuł o zarzutach wobec Roberta Biedronia zapowiedział Grzegorz Zasępa, redaktor naczelny „Super Expressu”. – Robert Biedroń był przed laty oskarżony o znęcanie się nad matką i bratem – wynika z ustaleń „Super Expressu”. Szczegóły i odpowiedź samego Biedronia na te zarzuty wkrótce na SE.pl – stwierdził na Twitterze.

Na portalu „Super Expressu” zamieszczono zajawkę artykułu napisaną przez Kamilę Biedrzycką i Jakuba Szczepańskiego. – Już w czwartek w „Super Expressie” prawdziwa sensacja. Nad Robertem Biedroniem (43 l.) zbierają się czarne chmury! Wraca sprawa sprzed lat, o której lider Wiosny chciałby na zawsze zapomnieć. Okazuje się bowiem, że 19 lat temu Helena Biedroń, matka Roberta oskarżyła go o to, że znęcał się nad nią i swoim młodszym o 6 lat bratem Krzysztofem. Spotkali się w sądzie – czytamy w pierwszym akapicie.

Natychmiast zareagowali na to Paweł Miter i też związany z „Warszawską Gazetą” Jan Piński. – Panowie nie macie połowy tego co „Warszawska Gazeta” ani dokumentów, ani stanowisk sędziów, ani polityków odrobina fair play by się przydała. Nie mówcie o ustaleniach „Super Ekspressu”, tylko komentarzu Biedronia do pytań Pawła Mitera – napisał Piński do Grzegorza Zasępy. – Skąd mamy znać ustalenia „Warszawskiej Gazety”? Pytania do Roberta Biedronia pisaliśmy raczej samodzielnie… – stwierdził Zasępa. – Brzmisz jak smutny złodziej chłopie. Poczekaj do wieczora i sobie czytniesz o sprawie. Ładnie dajecie formy komuś, kto miał zarzut za złamaną szczękę. Zacytujesz „Warszawską Gazetę”? Bo do sądu pytania „SE” nie trafiły – napisał Paweł Miter.

– Ta sprawa ma 3 skandaliczne wątki. Ciekawe, czy Biedroń Wam powiedział. W sądzie Prezes waszych pytań nie ma. Dlaczego? – dodał Miter. Pisaliśmy smodzielnie buahaha. A do sądu, kiedy napisaliście? Bo z tego, co wiem pytań jeszcze u prezesa nie ma – zaznaczył. – A kiedy wysłaliście bo my 2 tygodnie temu? Proszę sobie żartów nie robić odpalacie ustawkę z politykiem – ocenił Piński.

– W sądzie była nasza reporterka… – stwierdził redaktor naczelny „Super Expressu”. – I zostawiła pytania? 🙂 Nie rozśmieszajcie mnie. Temat znany wam od wczoraj, a powiedziałbym od dziś rana, bo PR Biedronia zareagował a wy wiedząc o tekście w Warszawskiej pomagacie mu. To jest dziennikarstwo? – skrytykował Paweł Miter.

– Raczej samodzielnie – i to pisze naczelny „SE” który kradnie nasz materiał bo ustawia się z politykiem. A to co mówi Biedroń to odpowiedź na nasze pytania. Tylko różnica taka, że my rzetelnie robimy, a wy dajecie fory politykowi, który mając 24 lata skatował matkę – skomentował dziennikarz „Warszawskiej Gazety”. – Szanowny Panie. Jak można ukraść materiał, którego nikt nie widział? Nasza reporterka napisała artykuł w oparciu o materiały i wypowiedź zamieszanego w sprawę polityka. A jeśli pyta Pan, czy zacytuję „Warszawską Gazetę”, to odpowiadam: Zacytuję. Tylko muszę mieć co – odpowiedział Grzegorz Zasępa.

Szanowny Panie. Jak można ukraść materiał, którego nikt nie widział? Nasza reporterka napisała artykuł w oparciu o materiały i wypowiedź zamieszanego w sprawę polityka. A jeśli pyta Pan, czy zacytuję @WarszawskaG, to odpowiadam: Zacytuję. Tylko muszę mieć co. https://t.co/DIUHyX9V2s

— Grzegorz Zasępa (@gzasepa) 17 kwietnia 2019

Tekstu „Super Expressu” bronił też Jakub Szczepański. – To nie moja sprawa, z kim Robert Biedroń rozmawia, a z kim nie. Jak ode mnie ktoś nie odbiera telefonu to się potem publicznie nie żalę w mediach społecznościowych. Mam współczuć, że kolega jest nieskuteczny? – tłumaczył Marcinowi Dobskiemu. – Nie zamierzam tłumaczyć się z tego, że najważniejsi gracze na polskiej scenie politycznej rozmawiają z dziennikarzami jednej z największych gazet w Polsce 😉 Niczego nie ukradliśmy, co więcej nie było wcześniej (i chyba dalej nie ma?) żadnej publikacji. Bez odbioru. – podkreślił.

– Czego jakiej uczciwości wymagasz od dziennikarza gazety, która ustawia się z politykiem, który po piątku będzie skończony. Szkoda naszego czasu – napisał Paweł Miter do Dobskiego. – Temat że Robert Biedroń pobił mamę łamiąc jej szczękę jest tematem mocnym i to jest koniec polityka, dlatego każdy polityk wiedząc o tym musi biec do zaprzyjaźnionej gazety rozbroić bombę. Cieszy mnie, że Biedroń po moich pytaniach zdecydował się na spowiedź – dodał.

Czego jakiej uczciwoci wymagasz od dziennikarza gazety, która utawia się z politykiem, który po piątku będzie skończony. Szkoda naszego czasu.

— Paweł Miter (@PMiter) 17 kwietnia 2019

„Warszawska Gazeta” przyspieszyła e-wydanie

W tej sytuacji już w środę po godz. 17 „Warszawska Gazeta” zamieściła zapowiedź swojego artykułu o zarzutach sprzed prawie 20 lat wobec Biedronia. – Z naszych informacji wynika, że Biedroń pobił własną matkę tak dotkliwie, iż miała złamaną szczękę. Jednak mimo tego, co ją spotkało, zdecydowała się wycofać zarzuty wobec syna, dlatego sąd wydał warunkowe postanowienie o umorzeniu całej sprawy – stwierdzono.

– Podczas zbierania materiału do tego tekstu dotarła do nas osoba, zastrzegając swoje dane, która twierdzi, że akta tej sprawy zostały wyniesione z sądu w maju 2018 roku! Osoba ta twierdzi także, że wie, kto te akta ma, a my także poznaliśmy nazwisko tej osoby – dodano.

Drukowane wydania „Warszawskiej Gazety” ukazują się w piątki. Natomiast w środę przyspieszono publikację e-wydania – pojawiło się już wieczorem (zazwyczaj jest publikowane w czwartek po południu).

Każdy dziś niby wiedział o sprawie, ale to ja @WarszawskaG kilka tygodni robiliśmy temat, rozmawiałem z sędziami i prokuratorami, także politykami, to ja ustaliłem to, o czym niektórzy nawet nie będą wiedzieć po jutrzejzej spowiedzi Biedronia w @se_pl https://t.co/dMzeWrKn7Y

— Paweł Miter (@PMiter) 17 kwietnia 2019

W czwartkowym „Super Expressie” tekst o zarzutach wobec Biedronia jest głównym tematem na pierwszej stronie. W artykule opisano przebieg procesu karnego – Biedroniowi po zarzutach dotyczących znęcania się nad matką i bratem (według ustaleń „SE” kobieta miała złamaną szczękę) groziło do 5 lat więzienia, ale podczas rozprawy doszło do porozumienia i sprawę warunkowo umorzono. Zacytowano matkę polityka tłumaczącą, że jej mąż stosował wtedy przemoc domową, a ona chciała ochronić siebie i dzieci.

W tekście wypowiada się też Robert Biedroń. – Przykro mi, że razem z mamą musimy teraz publicznie rozgrzebywać najtrudniejsze wspomnienia, o tym kiedy żyliśmy w wiecznym strachu przed ojcem. Mój ojciec pił i stale stosował przemoc wobec nas. Wielokrotnie nas zastraszał – mówi.

Nie ma natomiast w ogóle opisanego obszernie w „Warszawskiej Gazecie” wątku zniknięcia z sądu akt tej sprawy.

Razem z @KBiedrzycka przyglądaliśmy się sprawie karnej, której głównym bohaterem jest @RobertBiedron. O wydarzeniach sprzed lat mówią nam sam polityk i jego mama. Więcej w czwartkowym @se_pl. https://t.co/MTU9rlfv8b

— Jakub Szczepański (@SzczepanskiKuba) 17 kwietnia 2019

Biedroń z matką pozwą „Warszawską Gazetę”

W czwartek po południu Robert Biedroń i jego matka wydali oświadczenie, w którym zapewniają, że nigdy nie doszło między nimi do przemocy. – Wszystkie przytaczane w mediach oskarżenia są nieprawdziwe; jedynym sprawcą przemocy w naszym domu był nasz mąż i ojciec – stwierdzają.

Tłumaczą, że musieli ukrywać zachowanie ojca nie tylko przed innymi ludźmi, lecz także „w skrajnych przypadkach przed organami ścigania”. – Robiliśmy to ze strachu. Tak było i w przypadku, o którym mowa, kiedy zostaliśmy przez niego zmuszeni do złożenia nieprawdziwych zeznań. Mogą to zrozumieć pewnie tylko osoby, które doświadczyły przemocy w rodzinie – piszą polityk i jego matka.

– Jesteśmy jedną z wielu rodzin w Polsce, która doświadczyła, czym jest przemoc domowa. Podobnie jak miliony ludzi w Polsce, przez lata robiliśmy wiele, by o tych doświadczeniach zapomnieć. To bardzo trudne i być może nigdy nam się w pełni nie uda. Dlatego apelujemy do Państwa – dziennikarzy, polityków i innych osób o uszanowanie naszej prywatności – dodają.

Jednocześnie zapowiadają pozwanie „Warszawskiej Gazety” za artykuł o tej sprawie. Uzasadniają, że sytuacja jest wykorzystywana przez niektórych, żeby kierować bardzo dotkliwe dla nich „oskarżenia i wnioski bez żadnych podstaw”. – Szczególnie było to widoczne w publikacji „Warszawskiej Gazety”. W związku z tym zdecydowaliśmy się wejść na drogę prawną i złożyć pozew w sprawie naruszenia naszych dóbr osobistych przez wydawcę „Warszawskiej Gazety” – podkreślają.

Odnoszą się też do zaginięcia dokumentów sądowych. – Akta w tej sprawie jakiś czas temu zginęły z sądu w niewyjaśnionych okolicznościach, a cała historia wychodzi na światło dzienne na chwilę przed wyborami – zwracają uwagę.

Dziennikarz „Warszawskiej Gazety”: czekamy na pozew, będzie ciekawie

W odpowiedzi Paweł Miter zwrócił uwagę, że liderzy Wiosny mogą skierować pozew w trybie wyborczym, co zapewni jego bardzo szybkie rozpatrzenie. – Zdaje się już wam przysługuje, w szybki sposób możecie udowodnić, że sprawa była, ale nie było zarzutów. Bo do tego sprowadza się to oświadczenie. Czekamy na pozew. Będzie ciekawie – stwierdził.

Panie @RobertBiedron @K_Smiszek dlaczego nie w trybie wyborczym, zdaje się już wam przysługuje, w szybki sposób możecie udowodnić, że sprawa była, ale nie było zarzutów. Bo do tego sprowadza się to oświadczenie. Czekamy na pozew. Będzie ciekawie. https://t.co/X6XvgvQNDn

— Paweł Miter (@PMiter) 18 kwietnia 2019

– Zdumiewające, że nie pozywają „Super Expressu”, ale w klasycznej ustawce, gdzie się gra i kłamie tak musi być. Wynika tyle, zarzuty były, ale nie pobił, ale wycofałam oskarżenie, pojednanie, patologia. 🙂 Tłumaczenie dla nierozumnych – skomentował dziennikarz.

– I jakie warunkowe umorzenie wydał sąd? a wiemy, że jak warunkowe, to znaczy, że sąd uznał, że czyn popełniono i ponad wszelką wątpliwość uznaje, że okoliczności popełnienia przestępstwa nie budzą żadnych wątpliwości, a zarzuty miał Biedroń przypomnę. Plus to, że było warunkowe umorzenie, czyli sąd uznaje ponad wszelką wątpliwość, że czyn był popełniony i to jest główna przesłanka przy warunkowym, a przypomnę zarzuty miał Robert, a nie tato. Oni są zabawni. Mogą dziś sobie tłumaczyć to, jak chcą. Fakty są nieubłagalne – dodał Paweł Miter.