Umorzono sprawę karną wytoczoną dyrektorowi Muzeum Polin przez Magdalenę Ogórek

„Sąd nie zbadał sprawy, składam ponownie”

Magdalena Ogórek i Rafał Ziemkiewicz

Warszawski sąd umorzył proces karny wytoczony dyrektorowi Muzeum Polin prof. Dariuszowi Stoli przez publicystykę TVP Magdalenę Ogórek oraz zwrócił pozew cywilny skierowany przeciw Stoli przez Rafała Ziemkiewicza z „Do Rzeczy”. W obu przypadkach powodem są uchybienia formalne. Ogórek i Ziemkiewicz zapowiadają ponowne złożenie prywatnego aktu oskarżenia i pozwu.

Stwierdzenia Magdaleny Ogórek i Rafała Ziemkiewicza znalazły się na wystawie „Obcy w domu. Wokół Marca ‘68” dotyczącej nagonki antyżydowskiej zorganizowanej 50 lat temu przez komunistyczne władze Polski. Wystawa została otwarta w Muzeum Polin wiosną ub.r. w związku z 50. rocznicą tych wydarzeń.

Na wystawie prezentowano wpisy twitterowe Magdaleny Ogórek i Rafała Ziemkiewicza. Publicystka TVP w lipcu 2017 roku na Twitterze wytknęła senatorowi Markowi Borowskiemu (przez wiele lat związanemu z SLD), że jego ojciec zmienił nazwisko z żydowskiego na polskie, więc Borowski powinien „rozliczyć się ze stalinowskiego i KPP-go spadku”. Skrytykowało ją za to wielu dziennikarzy, a prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski poprosił Ogórek o wyjaśnienia.

Z kolei Rafał Ziemkiewicz pod koniec stycznia ub.r., dzień po tym jak ambasadorka Izraela w Polsce Anna Azari skrytykowała nowelizację ustawy o IPN, napisał: „Przez wiele lat przekonywałem rodaków, że powinniśmy Izrael wspierać. Dziś przez paru głupich względnie chciwych parchów czuję się z tym jak palant”. Takie określenie wobec Żydów skrytykował m.in. Dawid Wildstein z TVP1, natomiast kilka dni później Ziemkiewicz wspólnie z Marcinem Wolskim we „W tyle wizji” w TVP Info stwierdzili, że równie uzasadnione co „polskie obozy śmierci” jest stwierdzenie „żydowskie obozy śmierci” oraz porównywali do komór gazowych testy spalin z silników realizowane na zlecenie Volkswagena z udziałem małp.

Następnego dnia po emisji programu zarząd Telewizji Polskiej skierował do dziennikarzy i współpracowników wewnętrzny okólnik, w którym przypomniał o „zachowaniu odpowiedzialności i kultury w relacjonowaniu i komentowaniu kwestii, związanych z ostatnią nowelizacją ustawy o IPN i towarzyszącymi jej wydarzeniami”. Marcin Wolski niedługo potem opublikował przeprosiny dla osób, które mogły się poczuć urażone jego stwierdzeniami. Zaznaczył przy tym, że nie miały one podtekstu antysemickiego. Za to Rafał Ziemkiewicz w felietonie szczegółowo wyjaśnił, dlaczego nie widzi powodów do przeprosin.

Prokuratora Okręgowa w Warszawie na polecenie prokuratora generalnego podjęła postępowanie sprawdzające w sprawie wypowiedzi Ziemkiewicza i Wolskiego, a także wpisów twitterowych w „Studiu Polska” dotyczących zbrodni na Żydach w czasie II wojny światowej. Po ponad miesiącu postępowanie umorzono, prokuratorzy ocenili, że nie doszło do znieważenia narodu żydowskiego.

Sprawę karną umorzono, pozew zwrócony

Zarówno Ogórek, jak i Ziemkiewicz mocno skrytykowali uznanie ich wpisów za przykłady współczesnego antysemityzmu. – Haniebny postępek Muzuim Polin postrzegam jako kolejny wyraz opresyjnej propagandy politycznej. Jeszcze dziś do muzeum zostanie przesłane wezwanie do natychmiastowych przeprosin – w przeciwnym wypadku wystąpię na drogę sądową – stwierdziła publicystka TVP na Twitterze. Dodała, że interesuje się kulturą i historią Żydów i w takim duchu wychowuje swoje dziecko. – Od czterech lat dziecko uczy się hebrajskiego (z przerwą) – sama zainteresowała się językiem przez kontakt z kulturą (dzięki mamie), ale wie także, kim była Luna Brystygierowa, Jakub Berman, Józef Różański i inni kaci, których wystawa Polin nigdy nie uwzględniła. (J. Światło jest schowany za drzwiami) – opisała.

Profesor Dariusz Stola nie zamierzał przeprosić Ogórek, zaproponował jej natomiast wspólnie zwiedzanie Muzeum Polin. W tej sytuacji publicystka skierowała przeciw niemu prywatny akt oskarżenia o zniesławienie. Jak podała w poniedziałek „Gazeta Wyborcza”, oskarżenie zostało oddalone przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia, a po zażaleniu złożonym przez oskarżającą taką samą decyzję w połowie lutego br. prawomocnie podjął Sąd Okręgowy w Warszawie.

– Sąd nawet nie zbadał sprawy, składam ponownie – zapowiedziała Magdalena Ogórek na Twitterze, komentując informację o umorzeniu sprawy.

Z kolei Rafał Ziemkiewicz pozwał prof. Dariusz Stolę za naruszenie dóbr osobistych. Powodem było nie tylko umieszczenie tweeta publicysty na wystawie, lecz także wypowiedzi o nim na antenie Radia ZET. Dyrektor Muzeum Polin stwierdził tam, że zachowanie Ziemkiewicza to „hańba, która spada nie tylko na niego, ale z pewnością na jego kolegów z redakcji”.

– Będę żądał przeprosin i tego, aby pan Stola wykazał się hojnością na cele dobroczynne. Musi odszczekać kłamstwa, jak to się mówi po staropolsku, które na mój temat rozpowszechnia – zapowiedział publicysta „Do Rzeczy” w kwietniu ub.r. w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Jak dowiedziała się „Gazeta Wyborcza”, w listopadzie ub.r. Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił pozew złożony przez Ziemkiewicza.

W poniedziałek rano publicysta wyjaśnił na Twitterze, że pozew zwrócono, bo nie został odebrany przez prof. Dariusza Stolę. – Odważny p. Stola go nie odebrał, ukrywając się metodą Michnika i Czuchnowskiego – w Polin niestety nie znają tego pana. Nic straconego. Przypisał mi coś co nie miało miejsca więc ustalę jego adres – zapowiedział Ziemkiewicz.

Za to Żaneta Czyżniewska z działu komunikacji Muzeum Polin przekazała portalowi Wirtualnemedia.pl, że prof. Stola nie otrzymał żadnej korespondencji od Rafała Ziemkiewicza ani jego pełnomocnika – zarówno na swój adres prywatny, jak i na adres muzeum. – Wszystkie przesyłki nadane na adres muzeum są regularnie odbierane i doręczane bezpośrednio do adresatów. Pani Ogórek także kierowała swoją korespondencję na służbowy adres profesora (ogólny adres Muzeum) i oczywiście była ona bezzwłocznie przekazywana adresatowi – poinformowała nas Czyżniewska.

Inna sprawa, że w obu wypadkach sądy ochoczo skorzystały z pretekstów formalnych by nie rozpatrywać sprawy. Jakże inaczej niż kiedy np. Dorota Welman ścigała @JacekPiekara – prawda? https://t.co/tCZEvyvGzf

— Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) 8 kwietnia 2019

– Inna sprawa, że w obu wypadkach sądy ochoczo skorzystały z pretekstów formalnych, by nie rozpatrywać sprawy. Jakże inaczej niż kiedy np. Dorota Welman ścigała Jacka Piekarę – prawda? – dodał publicysta „Do Rzeczy”.

W styczniu ub.r. pisarzowi Jackowi Piekarze za wpis twitterowy, że Dorocie Wellman nie grozi aborcja, bo do tego są potrzebne seks i zapłodnienie, Sąd Okręgowy w Warszawie w zaocznym wyroku nakazał publikację przeprosin (ich koszt oszacowano na 435 tys. zł), wpłatę 25 tys. zł na jedną z fundacji oraz pokrycie kosztów procesu. W połowie ub.r. sąd apelacyjny uchylił to orzeczenie, kierując sprawę do ponownego rozpatrzenia w pierwszej instancji.

Z „Do Rzeczy” odszedł Horubała, Lisiecki skrytykował Ziemkiewicza

Umieszczenie wpisu Rafała Ziemkiewicza na wystawie Muzeum Polin chciał opisać wicenaczelny „Do Rzeczy” Andrzej Horubała w artykule o obchodach rocznicy Marca ’68. Publicysta ocenił, że tweet był rasistowski. Szef tygodnika Paweł Lisicki się na to nie zgodził, a Horubała odszedł z pisma.

Lisiecki w kwietniu ub.r. na łamach „Do Rzeczy”zgodził się z krytycznymi opiniami o wpisie Ziemkiewicza. – Rafał A. Ziemkiewicz użył sformułowania niefortunnego i nie do przyjęcia. Tyle że zrobił to raz, na Twitterze, i to kilka miesięcy temu. Nie spotkałem ani jednego głosu poparcia dla tego sformułowania – stwierdził.

Jednocześnie mocno skrytykował niektóre komentarze w tej sprawie. – Hańbą nie jest to, że jeden ze znanych publicystów użył niefortunnego określenia. Zrobił to na własny użytek i pisząc na prywatnym forum. Hańbą jest to, że pan Stola i inni wykorzystują swoje stanowiska opłacane z publicznych pieniędzy wszystkich polskich obywateli i zamiast bronić prawdy o polskiej historii, milczą. Albo wręcz tolerują kłamstwa – dodał Lisicki.

Andrzej Horubała w połowie ub.r. został pełnomocnikiem dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej ds. audytu produkcji.