Dwóch wideoblogerów zamieściło nagranie, jak korytarzu sądowym zadają redaktorowi naczelnemu „Gazety Wyborczej” (Agora) Adamowi Michnikowi pytania z obraźliwymi tezami. Ich zachowanie skrytykowało wielu dziennikarzy. – Michnik jest osobą publiczną, musi się liczyć z trudnymi pytaniami (sam mu kiedyś takie zadawałem na Kr. Przedmieściu), ale to co widać na filmiku to totalne przekroczenie granic – ocenił Samuel Pereira z TVP.info.
Nagranie zostało wykonane w sądzie po tym, jak Adam Michnik wyszedł z sali rozpraw (był tam wspólnie m.in. z dziennikarzem „Gazety Wyborczej” Wojciechem Czuchnowskim). Kiedy Michnik szedł korytarzem, dwóch mężczyzn nagrywało go z bliska i zadawało pytania typu: „Kto musi zatwierdzać u pana jakiekolwiek artykuły?”, „Co powiesz o polskiej sprawiedliwości?”, „Dobrze jest ludzi oczerniać? Czy sprawia przyjemność oczernianie ludzi w prasie”, „Ile zarobił pan na tym artykule? Bo do tej pory sprzedaje się dobrze, nie?”.
Jeden z mężczyzn żartował też z tego, że Michnik nie wiedział, gdzie w sądzie jest toaleta, i pytał go o zdrowie, a drugi skomentował: „Ten człowiek się zdegenerował. To proszę państwa degenerat moralny”.
Adam Michnik ignorował te zaczepki – doszedł przed windę, poczekał na nią, wszedł do środka i odjechał.
Nagranie pojawiło się 13 marca na kanale youtube’owym Studio Polaków. – Tym razem sam Adam Michnik poczuł oddech kamer na swoim grzbiecie. Dotychczas to jego pracownicy atakowali innych celem uzyskania informacji i zadawali trudne pytania, aby uzyskać sensacyjną wypowiedź bądź minimum reakcję. Tym razem niezależny reporter Mirosław Arak zadał Michnikowi przed kamerą trudne pytania w trakcie jego ucieczki przed kamerami telewizji niezależnych – stwierdzono w opisie.
Dziennikarze: to chamski atak, a nie odpytywanie
Na materiał zwrócono uwagę dopiero w piątek, po tym jak zamieścili go niektórzy użytkownicy Twittera oraz opisał portal wPolityce.pl. Wielu dziennikarzy skrytykowało zachowanie autorów materiału wobec Adama Michnika, a także to, jak zrelacjonowano je na wPolityce.pl.
– Nazywanie chamskich zaczepek i pokrzykiwań pod adresem A.Michnika „odpytywaniem przez niezależnych reporterów” (wpolityce) to zakłamywanie plugawej jednak rzeczywistości. Można naczelnego „GW” nie lubić, ale brak elementarnego szacunku wobec niego to nie szanowanie polskiej historii – stwierdził na Twitterze Konrad Piasecki z TVN24. – Znamienne jest milczenie polityków obozu władzy po ataku werbalnym kilku „twardzieli” na Adama Michnika, gdy pamięta się wszystkie głosy wsparcia najważniejszych osób w państwie po podobnym zaszczuciu Magdaleny Ogórek. Michnika atakować można, i to nie barbarzyństwo, bo nie swój? – spytał Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”. – Niestety tak to zwykle wygląda ze strony „patriotycznych” mediów w sądzie – skomentował Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”.
– Zamiast wspierać teraz Adam Michnika, molestowanego na jakimś korytarzu przez bandziorów z kamerami, powinniśmy się uderzyć w piersi, że dopuściliśmy do tego, iż w Polsce takie zachowania są coraz częstsze, a do tego często gloryfikowane. Ach wiem, pluralizm…. – napisał Tomasz Lis z „Newsweek Polska”. – Atak na Adama Michnika przez jednych a potem usprawiedliwianie tego przez innych to jedna wielka hańba. Zanik zwyczajnego poczucia godności i szacunku dla naszej historii. Wciąż trudno uwierzyć, że takie rzeczy u nas w Polsce się dzieją. Wielki żal – stwierdził Paweł Kowal, politolog z PAN jako publicysta współpracujący m.in. z „Rzeczpospolitą”. – Nie historii, do człowieka, po prostu. Nie rozumiem, jak można to w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać – dodała do wpisu Kowala Katarzyna Włodkowska z „Gazety Wyborczej”.
– Ci goście, którzy go tam chamsko obskakiwali, nie zasługują na uwagę. Nie oni siedzieli w pierdlu za wolność słowa, lecz on. Warto więc pamiętać jego przesłanie: wobec bezprawia PiS dawne podziały przestają się liczyć, trzeba być razem – ocenił Przemysław Szubartowicz z Wiadomo.co.
Nazywanie chamskich zaczepek i pokrzykiwań pod adresem A.Michnika „odpytywaniem przez niezależnych reporterów” (wpolityce) to zakłamywanie plugawej jednak rzeczywistości. Można naczelnego GW nie lubić,ale brak elementarnego szacunku wobec niego to nie szanowanie polskiej historii
— Konrad_Piasecki (@KonradPiasecki) 6 kwietnia 2019
Pereira: prawica nie powinna schodzić do poziomu Dobrosz-Oracz
Do sprawy odniósł się także Samuel Pereira, redaktor naczelny portalu TVP.info. – Michnik jest osobą publiczną, musi się liczyć z trudnymi pytaniami (sam mu kiedyś takie zadawałem na Kr. Przedmieściu), ale to co widać na filmiku to totalne przekroczenie granic. Prawica nie powinna schodzić do poziomu Dobrosz-Oracz z GW (ta od polowań na Kaczyńskiego w Sejmie) – stwierdził.
Samuel Pereira pytania do Adama Michnika zadawał przez megafon 3 maja 2011 roku przed Pałacem Prezydenckim, kiedy redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” czekał na wejście na uroczystość organizowaną przez ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Pereira pytał Michnika, dlaczego „GW” broni osób takich jak gen. Wojciech Jaruzelski, podczas gdy armia sowiecka popełniła w Polsce wiele zbrodni. Przypomniał, też, że szef „GW” powiedział o Czesławie Kiszczaku, że po Okrągłym Stole zachował się honorowo, a na początku lat 90. po wywiadzie w radiowej Trójce z okazji rocznicy wprowadzenia stanu wojennego odjechał wspólnie z Moniką Olejnik samochodem Jerzego Urbana, w latach 80. rzecznika komunistycznego rządu.
Inną opinię o zachowaniu blogerów wobec szefa „Gazety Wyborczej” wyraził natomiast Rafał Ziemkiewicz z „Do Rzeczy”. – Męczeństwo Adama Michnika. Obejrzyjcie i porównajcie sobie to „zbydlęcenie” z zachowaniem „rudej”, „farmazona” i innych „obywateli”, z atakiem na Magdalenę Ogórek i innymi aktami agresji, do których szczuł jego szmatławiec… To się nazywa obłuda. Względnie „krokodyle łzy” – stwierdził.
– Znany „opozycjonista” z czasów PRL Ziemkiewicz (nie przeszkadzało mu publikowanie w propagandowych „Odgłosach” w amoku moralnej oceny innych, no i tak się składa, że rozgrzesza chłopców spod rosyjskiej proweniencji – polemizował z nim Roman Imielski, szef działu krajowego w „Gazecie Wyborczej”.
Męczeństwo Adama Michnika Obejrzyjcie i porównajcie sobie to „zbydlęcenie” z zachowaniem „rudej”, „farmazona”i innych „obywateli”, z atakiem na @ogorekmagda i innymi aktami agresji, do których szczuł jego szmatławiec… To się nazywa obłuda. Względnie „krokodyle łzy” https://t.co/SoEi67CdgK
— Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) 5 kwietnia 2019
W lipcu 2016 roku Adam Michnik przy okazji demonstracji opozycji przed Sejmem został zapytany przez dwie osoby, m.in. Ziemowita Kossakowskiego, wówczas współpracownika TVP.info, o swojego brata Stefana, byłego sędziego i adwokata, oskarżanego o przestępstwa popełnione w okresie stalinizmu. Adam Michnik w obu przypadkach zareagował nerwowo, nazywając pytających „skurw..nami”.
Nagranie było pokazywane w programach informacyjnych TVP jako przykład agresywnego zachowania Michnika. Przy niektórych emisjach nie zagłuszono wypowiedzianego przez niego wulgaryzmu.
Agora nie podjęła działań prawnych w związku z tymi materiałami. – Na zaczepki funkcjonariuszy PiS nie warto reagować – stwierdził Jarosław Kurski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”.
Adam Michnik bywa na rozprawach sądowych nie tylko we własnych sprawach, lecz także jako redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”, który w wielu procesach dotyczących publikacji dziennika jest współpozwanym.
Według danych ZKDP w styczniu br. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Wyborczej” wynosiła 91 957 egz., o 4,9 proc. mniej niż rok wcześniej. Natomiast portal Wyborcza.pl zanotował w styczniu 8,35 mln użytkowników i 79,97 mln odsłon (według badania Gemius/PBI). Z jego płatnej oferty dostępu do treści na koniec ub.r. korzystało 170,5 tys. internautów, o 37 tys. więcej niż rok wcześniej.