Prezes Ruchu: bez redukcji długów u wydawców czeka nas upadłość

Spółka nadal ze stratami - potrzebuje 100-120 mln zł

Zobowiązania Ruchu wobec wydawców objęte postępowaniami układowymi wynoszą 162 mln, z czego spółka chce umorzenia 124 mln zł. Głosowania nad układami zaplanowano na 15 kwietnia. – Spółka nie ma alternatywy. Jeśli nie układ, który proponujemy, to jedyną opcją jest upadłość – ocenia prezes Ruchu Miłosz Szulc.

Ruch ogromne problemy finansowe przeżywa od ub.r. Z uwagi na nierealizowanie wielu płatności dla wydawców niektórzy z nich złożyli wnioski o upadłość firmy, na co ta pod koniec sierpnia zawnioskowała o przyspieszone postępowanie układowe. Obejmuje ono wydawców, wobec których Ruch ma zobowiązania po minimum 1 mln zł.

W grudniu ub.r. w porozumieniu z kredytującym spółkę Alior Bankiem możliwość jej przejęcia zaczął analizować Orlen, jest zainteresowany siecią kiosków i saloników prasowych. Jednocześnie kolejny raz zmieniły się władze Ruchu: do zarządu dołączyli Tomasz Swat i Piotr Regulski, a prezesem został Miłosz Szulc.

W połowie lutego Ruch ogłosił drugie postępowanie układowe, dotyczące wydawców, którym jest winny od 100 tys. zł do 1 mln zł. Spółka chce, żeby umorzono 50 proc. zobowiązań wobec nich (w przypadku wydawców, którym jest winna po ponad 1 mln zł redukcja ma wynosić aż 80 proc.).

W wywiadzie zamieszczonym w poniedziałek w „Rzeczpospolitej” Miłosz Szulc poinformował, że łączne zobowiązania firmy wobec większych wierzycieli wynoszą 143 mln zł, a wobec mniejszych – 19 mln zł. Tym samym spółka tym pierwszym chce umorzyć 114,4 mln zł należności, a tym drugim – 9,5 mln zł. Obie grupy wierzycieli nad tą propozycją układową będą głosować 15 kwietnia. – Wydawcy z PPU 1 oswoili się już tą koncepcją.

Wydawcy mniejsi, z PPU 2, dowiedzieli się o tym pomyśle na początku lutego. Mieli mniej czasu na oswojenie się z tą propozycją niż duzi wierzyciele – stwierdził Szulc. Zwrócił uwagę, że dla mniejszego podmiotu utrata 50 proc. należności od Ruchu może być bardziej bolesna niż strata 80 proc. należności przez większą firmę.

Układ albo upadłość

Prezes Ruchu uważa, że niezaakceptowanie nawet układy dotyczącego mniejszych wydawców może mocno zachwiać sytuacją finansową firmy. – W obecnej sytuacji płynnościowej, nawet jeśli przeciwko zagłosują tylko mniejsi wierzyciele, to obawiam się, że my jako zarząd nie będziemy mogli złożyć deklaracji, że spółka jest w stanie obsłużyć ich roszczenia i dalej funkcjonować – stwierdził.

Nieprzyjęcie układu może też wpłynąć na plany zainwestowania w Ruch przez Orlen. – Będzie się kierował swoim interesem biznesowym, a jego oferta będzie związana z wyceną Ruchu. Możliwe więc, że się wycofa. Nawet jeśli tylko mniejsi wierzyciele powiedzą, że nie zgadzają się na naszą ofertę, a zgodzą się na nią ci więksi, to i tak prawdopodobnie zrezygnuje ze swoich planów inwestycyjnych. Zarząd mając świadomość sytuacji finansowej Ruchu będzie musiał złożyć wniosek o upadłość – ostrzegł Miłosz Szulc.

Są też szanse, że spółka zaproponuje wierzycielom nieco lepsze warunki układowe. Stanie się tak, jeśli Orlen zaproponuje odpowiednio wysoką kwotę za część detaliczną Ruchu. – Spodziewamy się, że otrzymamy wycenę od Orlenu na początku kwietnia – zapowiedział Szulc.

Jeśli oba układy zostaną przyjęte przez wierzycieli i wejdą w życie, będą oni mogli otrzymać środki od Ruchu w czerwcu. – Musimy wynegocjować z Orlenem ostateczną umowę zakupu akcji lub przedsiębiorstwa, bo to mogą być te dwa scenariusze. Następnie Orlen wpłaci na rachunek powierniczy w Alior Banku deklarowane pieniądze. A w kolejnym kroku Alior wypłaci pieniądze należne naszym wierzycielom – opisał prezes Ruchu.

Zaznaczył, że w przypadku niezaakceptowania układów spłata zobowiązań nastąpi później i nie będzie dotyczyć w równym stopniu wszystkim wierzycieli, bo niektórzy (na czele z Alior Bankiem) mają zabezpieczenia swoich należności. – Zewnętrzna firma wyceniła nasz obecny majątek na blisko 80 mln zł. Jeśli przestaniemy działać, ta wartość gwałtownie spadnie. Odzyskanie pieniędzy przez pozostałych wierzycieli jest więc bardzo mało prawdopodobne – ocenił prezes Ruchu.

– Chcemy jak najlepiej zaspokoić naszych wierzycieli, ale to co teraz proponujemy jest w naszej ocenie szczytem możliwości. Spółka nie ma alternatywy – podkreślił Miłosz Szulc. – Nie możemy pozwolić sobie na szukanie innego inwestora przez pół roku czy dłużej. Jeśli nie układ, który proponujemy, to jedyną opcją jest upadłość spółki – dodał.

Ruch potrzebuje 100-120 mln zł, cały czas ze stratami

Prezes Ruchu podkreślił, że spółka systematycznie wprowadza zmiany obniżające koszty jej działalności. – Poprawiamy wyniki, ale cały czas mamy straty – przyznał.

W tej sytuacji dla firmy priorytetem jest jak najszybsze przyjęcie układów z wierzycielami, ta żeby zapewnić jej płynność finansową. – Rozmawiamy z dostawcami, ale oni niechętnie godzą się na kredyty kupieckie, czekają na rozwój wypadków, czyli na 15 kwietnia. Jeśli głosowanie będzie na tak, łatwiej będzie im nam zaufać. Nam łatwiej będzie wychodzić do dostawców i odbudowywać ich zaufanie, bo będzie wiadomo, że spółka ma przed sobą perspektywy i poważnego inwestora – stwierdził.

Dodał, że firma potrzebuje obecnie zastrzyku finansowego w wysokości 100-120 mln zł. – Taki partner jak Orlen sprawi, że będziemy w stanie szybko odbudować pozycję rynkową i w krótkim czasie generować dodatnie przepływy – przekonuje Szulc. – Od razu będziemy mieli kapitał na zatowarowanie punktów sprzedaży, rozwój sieci, wprowadzenie nowego mixu produktowego, rozszerzenie wachlarza usług, rozwoju istniejącego już potencjału w obszarach logistyki, e-commerce, sprzedaży prasy oraz handlu detalicznego – wyliczył.

Na niedawnym spotkaniu władz spółki z częścią mniejszych wydawców padła propozycja, żeby to wierzyciele przejęli nad nią kontrolę, obejmując obligacje skonwertowane na akcje. Zdaniem Miłosza Szulca mankamentami takiego wariantu jest to, że Ruch nie dostaje szybko zastrzyku finansowego, ponadto nie wszyscy wierzyciele mogą osiągnąć porozumienie, bo część ma zabezpieczone należności.

Ruch nie prowadzi obecnie rozmów z innymi potencjalnymi inwestorami niż Orlen. – Hipotetycznie możliwe jest także pojawienie się firmy, której będzie zależało na przykład na przejęciu naszej sieci sprzedaży, ale nie za dzisiejszą cenę. Postawienie spółki w stan upadłości tę cenę obniży – uważa Miłosz Szulc.

Ruch z 30 proc. udziału w rynku dystrybucji prasy

W 2017 roku Ruch zanotował 1,34 mld zł wpływów, wobec 1,46 mld zł rok wcześniej, oraz 56,8 mln zł straty netto (w 2016 roku strata netto wyniosła 12,8 mln zł). Oprócz zarządzania własną siecią kiosków i saloników prasowych firma dostarcza prasę (ok. 3,7 tys. tytułów) do kilkunastu tys. innych punktów sprzedaży, m.in. małych sklepów i supermarketów (od niedawna do ponad 2 tys. sklepów Biedronka).

Wobec Alior Banku spółka ma 106 mln zł zobowiązań plus 57 mln zł gwarancji innych wierzytelności. Wydawcom objętym układem firma kolporterska na początku września była winna 164 mln zł, największymi wierzycielami w tej grupie są Ringier Axel Springer Polska (28,7 mln zł, z czego 5 mln zł objęte gwarancjami Alior Banku), Wydawnictwo Bauer (22,8 mln zł, 10 mln zł z gwarancjami), Agora (19,4 mln zł), Edipresse Polska (9,6 mln zł, 2,5 mln zł z gwarancjami), ZPR Media (8,1 mln zł) oraz Infor Biznes i Polska Press Grupa (po 6,8 mln zł). Zobowiązania wobec innych podmiotów wynosiły natomiast 33 mln zł.

Według danych Izby Wydawców Prasy Ruch ma 29,9 proc. udziału w rynku dystrybucji prasy. Liderem jest Kolporter z 51,9 proc. udziału, a trzeci Garmond Press ma 13,1 proc.