W połowie lutego Bronisław Wildstein na łamach „Sieci” (Fratria) poinformował, że komornik bezskutecznie stara się wyegzekwować od Dominiki i Sebastiana Kulczyków koszty przegranego przez nich procesu sądowego. Kulczyk Investments zapewnił, że te koszty zostały w całości uiszczone. – Kulczykowie przelali na konto mojego adwokata koszty przegranego procesu w momencie, kiedy oddałem do druku tekst informujący, że nie chcą tego zrobić. Adwokat, który był za granicą, nie zdążył poinformować mnie o tym na czas – tłumaczy Wildstein w nowym numerze „Sieci”.
Przebieg procesu wygranego ze spadkobiercami Jana Kulczyka Bronisław Wildstein opisał w wydaniu „Sieci”, które było w sprzedaży od 11 do 17 lutego. Chodzi o proces dotyczący materiałów Telewizji Republika z 2014 roku (Wildstein był wtedy jej szefem) na temat niejasności wokół prywatyzacji Ciechu (pakiet akcji firmy od Skarbu Państwa przejęła spółka zależna Kulczyk Investments) oraz domniemanych nacisków Jana Kulczyka na media, żeby nie publikowały podsłuchanych rozmów z jego udziałem.
Jan Kulczyk zwrócił się do TV Republika o sprostowanie i przeprosiny, a kiedy ich nie opublikowano, skierował pozew sądowy, w którym domagał się przeprosin oraz zapłaty odszkodowania wynoszącego kilkaset tys. zł. Stacja jeszcze przed rozpoczęciem procesu zdecydowała się zamieścić sprostowanie i przeprosiny, dlatego jedynym pozwanym był Bronisław Wildstein. Po śmierci Kulczyka powództwo przejęły jego dzieci: Dominika i Sebastian.
Wildstein w felietonie zwrócił uwagę, że wiosną 2016 roku „Do Rzeczy” ujawniło podsłuchaną rozmowę sprzed dwóch lat Jana Kulczyka i ówczesnego rzecznika rządu Pawła Grasia, w której biznesmen obiecał, że spotka się ze spadkobierczynią właściciela wydawnictwa Axel Springer, żeby spróbować przekonać ją do odwołania Grzegorza Jankowskiego z funkcji redaktora naczelnego „Faktu”. – Wprawdzie to inna sprawa, ale wskazywała modus operandi Kulczyka w stosunku do mediów, a więc pośrednio potwierdzała rewelacje naczelnego „Wprostu”. A sprawa Ciechu doprowadziła do zatrzymania grupy zaangażowanego w jej prywatyzację – przypomniał w tekście.
Publicysta poinformował, że Sąd Apelacyjny w całości oddalił pozew i nakazał powodom pokrycie kosztów procesu, które po stronie Wildsteina wyniosły ok. 8 tys. zł. – Ponieważ powodowie nie płacą, zwróciliśmy się do komornika, który podjął działania. Okazało się, że trójka powodów, która dysponuje wielomiliardowym majątkiem, nie ma w Polsce niczego – poza kontem Dominiki Kulczyk, na którym nie ma jednak środków, aby zapłacić ową sumę – opisał Bronisław Wildstein.
– Zastanawiam się więc: czy spadkobiercy Kulczyka postanowili pokazać, że jak nie chcą, to nie zapłacą, przy okazji dadzą to odczuć nielubianemu facetowi, a wyroki sądów, jeśli ich dotyczą, mają… czy po prostu to ich metoda, która od spraw największych przechodzi na najmniejsze. Nie płacić należności – skomentował publicysta.
Kulczykowie pokryli koszty procesu
Zaraz po zamieszczeniu tego artykułu poprosiliśmy Kulczyk Investments o wyjaśnienie, dlaczego nie pokryto zasądzonych kosztów procesu. Jarosław Sroka, członek zarządu należącej do Kulczyk Investments spółki KI One, zapewnił, że wszystkie kwoty na rzecz Bronisława Wildsteina został uiszczone przez Dominikę i Sebastiana Kulczyków.
– Dotyczy to także kwot zasądzonych tytułem zwrotu kosztów postępowania w drugiej instancji, mimo iż w tym zakresie wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie nie jest jeszcze prawomocny – zaznaczył Sroka.
W nowym wydaniu „Sieci” Bronisław Wildstein krótko odniósł się do tej sprawy, przyznając, że w swoim felietonie nieświadomie wprowadził czytelników w błąd i przepraszając za to. – Kulczykowie przelali na konto mojego adwokata koszty przegranego procesu w momencie, kiedy oddałem do druku tekst informujący, że nie chcą tego zrobić. Adwokat, który był zagranicą, nie zdążył poinformować mnie o tym na czas. Kulczykowie zapłacili, kiedy zaangażowany przez nas komornik zaczął rozważać zajęcie udziałów w ich przedsiębiorstwach – opisał.
– Poza tym wszystko było, jak opisałem. Kulczykowie nie płacili, musieliśmy się zwrócić do komornika, który również miał kłopoty ze ściągnięciem zasądzonych należności. Czytelnikom pozostawiam ocenę całości sprawy – dodał Wildstein.
Według danych ZKDP w całym ub.r. średnia sprzedaż ogółem „Sieci” wynosiła 44 215 egz., o 28,5 proc. mniej niż rok wcześniej.
Dominika i Sebastian Kulczyk po śmierci Jana Kulczyka byli wspólnie na pierwszym miejscu list najbogatszych Polaków według „Forbesa” i „Wprost”. W nowym zestawieniu „Forbesa” sklasyfikowano ich osobno, majątek każdego wyceniając na 6,82 mld zł, co dało trzecią-czwartą pozycję.
Dziennikarze TV Republika wygrali z Kulczykami i Ciechem inny proces
Ciech i Jan Kulczyk pozwali dziennikarzy Telewizji Republika także za inne materiały o prywatyzacji spółki. W lutym 2015 roku stacja w programie Anity Gargas „Zadanie specjalne” ujawniła poufne meldunki CBA potwierdzające, że służby co najmniej miesiąc przed wybuchem afery taśmowej znały treść rozmów podsłuchanych w kilku warszawskich restauracjach.
W pozwach Ciech i Kulczyk domagali się sprostowania i przeprosin w najważniejszych mediach (koszt publikacji oszacowano na minimum kilkaset tys. zł) oraz 400 tys. zł odszkodowania. Pozwani zostali Tomasz Terlikowski (wtedy redaktor naczelny TV Republika) oraz ówcześni dziennikarze stacji Anita Gargas, Cezary Gmyz i Antoni Trzmiel.
W lutym br. w sądzie drugiej instancji w całości oddalono powództwo. – Sąd Apelacyjny w Warszawie nie miał żadnych wątpliwości, że dziennikarze dochowali najwyższej staranności, że temat prywatyzacji Ciechu z racji tego, że była to spółka skarbu państwa budził bardzo liczne wątpliwości i dziennikarze mieli nie tylko prawo zadawania pytań o tę prywatyzację, ale wręcz mieli obowiązek przekazania tego opinii publicznej – skomentował mec. Maciej Zaborowski, pełnomocnik dziennikarzy.
Według danych Nielsen Audience Measurement w lutym br. Telewizja Republika miała 0,028 proc. udziału w rynku oglądalności, wobec 0,045 proc. rok wcześniej.