Jacek Kurski o „czarnej liście” w TVP

„Zarząd nie ustala gości, tematów rozmów oraz treści materiałów”

Jacek Kurski

– Zarząd TVP nie polecał sporządzenia jakiejkolwiek „czarnej listy”; gdyby takie listy powstawały w redakcjach, wobec odpowiedzialnych wyciągnięto by konsekwencje służbowe – zapewnia prezes TVP Jacek Kurski w odpowiedzi na pytanie Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara.

Rzecznik Praw Obywatelskich zapytał prezesa Telewizji Polskiej Jacka Kurskiego o doniesienia medialne, z których wynikało, że możliwe jest istnienie „czarnej listy” dziennikarzy, ekspertów, polityków, którzy nie mogą być zapraszani do mediów publicznych.

Temat pojawiał się już kilkukrotnie, m.in. przy okazji organizacji festiwalu w Opolu w 2017 roku czy wypowiedzi Pawła Pawlikowskiego z ubiegłego roku, w której stwierdził, że „istnieje lista osób niemile widzianych w TVP”.

Rzecznik Praw Obywatelskich zapytał o „czarną listę” dwukrotnie – najpierw w sierpniu 2018 roku, oraz jeszcze raz – w lutym br. W piśmie do prezesa TVP Adam Bodnar zwrócił uwagę na standardy realizowania misji publicznej oraz poszanowanie swobody wypowiedzi w mediach publicznych, na zasadę pluralizmu zewnętrznego (dotyczy ona własności mediów), oraz różnorodności przekazywanych informacji (pluralizmu wewnętrznego).

– Media publiczne stanowić powinny instytucjonalną gwarancję wolności wypowiedzi i pluralizmu środków przekazu społecznego. Aby tę funkcję spełniać, muszą jednak cechować się niezależnością, zarówno od interesów politycznych, jak i gospodarczych, pozwalającą na zachowanie wewnętrznego pluralizmu wskazał w piśmie do prezesa TVP Adam Bodnar.

Rzecznik powołał się m.in. na Konstytucję, ustawę o radiofonii i telewizji, Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych, stanowisko Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oraz Kartę Praw Podstawowych Unii Europejskiej.

Kurski: Wyciągnięto by konsekwencje służbowe

Prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski w swojej odpowiedzi do RPO nawiązał do artykułu w gazeta.pl, w którym podnoszono zarzut istnienia „czarnej listy” w telewizji publicznej i w którym zacytowano wpis dziennikarza Cezarego Łazarewicza. Opisał on, że jeden z pracowników TVP miał powiedzieć mu, że może zostać zacytowany na antenie, ponieważ „sprawdził i nie ma go na czarnej liście”. Kurski poinformował, że polecił prawnikom TVP przeanalizowanie sprawy wpisu o istnieniu „czarnej listy” pod kątem ewentualnego podjęcia kroków prawnych wobec jego autora.

– Gdyby bowiem sprawa była skierowana do sądu, z pewnością Pan jako Rzecznik Praw Obywatelskich nie miałby wątpliwości, że zostanie ona należycie wyjaśniona rozstrzygnięciem niezawisłego sądu – napisał Jacek Kuski do Adama Bodnara.

Przypomniał również, że już wcześniej biuro prasowe TVP wydało oświadczenie w sprawie publikacji i doniesień medialnych, w którym podkreślono, że nadawca nie sporządził nie ma żadnej „czarnej listy” .

– Oczywiście mogę również potwierdzić, że zarząd TVP nie sporządził, nie wdrożył, ani nie polecił sporządzić i wdrożyć jakiejkolwiek „czarnej listy” osób zapraszanych do TVP – napisał szef telewizji publicznej w swoim liście.

Podkreślił, że „gdyby podlegli pracownicy w istotny sposób wykroczyli poza standardy dziennikarskie i na jakimkolwiek poziomie zarządzania lub w redakcjach powstawałyby jakiekolwiek >>czarne listy<<, motywowane osobistym stosunkiem do osób lub względami politycznymi, reakcja zarządu byłaby natychmiastowa, a w stosunku do odpowiedzialnych wyciągnięte zostałyby konsekwencje służbowe”.

Jacek Kurski zaznaczył, że podstawy prawne, które wskazują na konieczność zachowania zasad pluralizmu, wolności mediów i wolności słowa „są to niewątpliwie wolności podstawowe, szczególnie istotne dla rozwoju demokratycznego i pluralistycznego społeczeństwa. W tym zakresie TVP realizuje swoje zadania w ramach misji publicznej”.

Zaznaczył również, że jego też „dotknęła sytuacja ograniczenia zasady wolności słowa, gdy jeden z potężnych koncernów medialnych wytaczając mu proces, z pomocą polskich sędziów i przy bierności osób oraz instytucji odpowiedzialnych za ochronę praw obywatelskich, próbował zmusić go do zaprzestania krytyki jednego z wydawanych przez ten koncern tytułów”. Sprawę zaskarżył do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

„Zarząd nie ustala gości, tematów rozmów oraz treści materiałów”

Jacek Kurski zapewnił Rzecznika Praw Obywatelskich, że „tak długo, jak pełnić będę funkcję prezesa TVP, troska o utrzymywanie tych standardów w telewizji publicznej było i jest jego absolutnym priorytetem”.

– W TVP zasada niezależności redakcyjnej była i jest przestrzegana. Oznacza to, że zarząd spółki nie ustala listy gości programów publicystycznych, tematów rozmów oraz treści emitowanych materiałów – zaznaczył prezes Telewizji Polskiej.

Dodał, że „otwartość TVP nie może polegać jednak na tym, że każdy, kto myśli, że ma coś do powiedzenia społeczeństwu może od publicznego nadawcy oczekiwać, że zostanie mu w tym celu udostępniona antena”.

– Goście programów, osoby udzielające komentarzy i inni uczestnicy audycji zapraszani są przez stosowne reakcje i redaktorów w związku z posiadaną wiedzą i kompetencjami w zakresie tematu rozmowy lub audycji. Dla audycji produkowanych zewnętrznie decyzje takie najczęściej podejmuje producent. W żadnym z tych przypadków decyzja nie należy do organu zarządzającego nadawcy publicznego. Zarząd nie ingerował i nie zamierza ingerować w te kwestie – podkreślił Jacek Kurski.

Powtarzające się doniesienia o „czarnej liście” w TVP

O „czarnej liście” w Telewizji Polskiej napisał Cezary Łazarewicz na swoim Facebooku. Zrelacjonował, jak dziennikarz TVP namawiał go, żeby wypowiedział się do programu informacyjnego. Na pytanie Łazarewicza, czy jego komentarz pojawi się na wizji, stwierdził: „Sprawdziłem, na ciebie jest zgoda. Nie ma cię na czarnej liście”.

Centrum informacji TVP w komentarzu dla Wirtualnemedia.pl zapewniło, że w firmie nie istnieje taka lista. – Doniesienia na ten temat są wymysłem – dodano.

Z kolei publicysta Witold Gadowski już w czerwcu ub.r. stwierdził, że władze TVP Info otrzymały zakaz zapraszania go do programów. Jacek Kurski szybko zdementował tę informację, nazywając ją fake newsem.

– To bzdura. Nie ma żadnej czarnej listy, nikogo z debaty nie wykluczamy – mówił wtedy prezes TVP. – Jest kilka sfrustrowanych osób, które dostały olbrzymi kredyt zaufania od Telewizji Polskiej, godziwy budżet, miejsce w ramówce, pełną możliwość realizacji własnych pomysłów, i które, mimo anielskiej cierpliwości TVP, po prostu nie udźwignęły ciężaru wyzwania, przynosząc marny produkt o katastrofalnej oglądalności. Za swoje niepowodzenie obwiniają nie siebie, ale telewizję, nieustannie ją atakując – ocenił Kurski.

Według danych Nielsen Audience Measurement w ub.r. główne wydanie „Wiadomości” oglądało przeciętnie 2,82 mln widzów, z czego 2,27 mln w TVP1, a 550,2 tys. w TVP Info.

Natomiast TVP Info miało w ub.r. 3,834 proc. udziału w rynku oglądalności.