W materiale Marcina Tulickiego nt. sobotnich zajść, gdy protestujący próbowali uniemożliwić Magdalenie Ogórek wyjazd sprzed siedziby TVP, pokazano dane 10 zidentyfikowanych uczestników. Były to zdjęcia, imiona i nazwiska, w niektórych przypadkach miejsce pracy lub informacje pomagające określić miejsce zamieszkania. Wykorzystano zdjęcia z sobotniego zajścia, w przypadku kilku osób sięgnięto po materiały archiwalne, m.in. z innych demonstracji.
„Wiadomości” skrytykowało wielu dziennikarzy na Twitterze.
„Niewiarygodny skandal!” – oceniała Dominika Wielowieyska z „Gazety Wyborczej”. „Chciałam napisać: ‚mam nadzieję, że TVP zapłaci słono za to, co dziś zrobiła’. Ale kogo to zaboli? Nieważne ile zadośćuczynień wypłaci, PiS zawsze dorzuci jej z budżetu. Więc inaczej: mam nadzieję, że kiedyś będą musieli za to zapłacić autor materiału i szefowie Wiadomości i TVP” – dodała Bianka Mikołajewska z OKO.press.
Chciałam napisać: „mam nadzieję, że TVP zapłaci słono za to, co dziś zrobiła”. Ale kogo to zaboli? Nieważne ile zadośćuczynień wypłaci, PiS zawsze dorzuci jej z budżetu. Więc inaczej: mam nadzieję, że kiedyś będą musieli za to zapłacić autor materiału i szefowie Wiadomości i TVP.
— Bianka Mikołajewska (@BMikolajewska) 4 lutego 2019
„Najobrzydliwsza rzecz, jaka miała miejsce w polskich mediach od 1989 roku. Nigdy nie podam ręki ludziom za to odpowiedzialnym” – uznał Witold Głowacki z „Polska The Times”.
„Wiadomości publikując wizerunki, personalia i ujawniając miejsce pracy jednej z protestujących pod TVP osób zachowały się nieodpowiedzialnie. Nie ma tutaj usprawiedliwienia na zasadzie „bo oni robią to samo”. Jeśli oni robią źle, tym bardziej powinno się stosować wyższe standardy” – dodał Marcin Makowski, dziennikarz „Tygodnika do Rzeczy” i Wp.pl.
„Jeżeli nie może tego robić nawet policja (chyba, że są wydane listy gończe), to tym bardziej takich metod nie może stosować telewizja, zwłaszcza publiczna” – napisał z kolei Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.
Jeżeli nie może tego robić nawet policja (chyba, że są wydane listy gończe), to tym bardziej takich metod nie może stosować telewizja, zwłaszcza publiczna.
— Adam Bodnar (@Adbodnar) 4 lutego 2019
Do jego słów odniósł się Jarosław Olechowski, szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. „Panie Rzeczniku, dlaczego nie stanął Pan w obronie pracowników i współpracowników TVP wulgarnie obrażanych i zaszczuwanych od kilku tygodni, których wizerunki demonstranci publikują w Internecie?! Dlaczego stosuje Pan podwójne standardy?” – odpowiedział pytaniami.
Potem oznajmił jeszcze, że „osoby demonstrujące przed TVP same przedstawiają się i chwalą swoją działalnością. Wielokrotnie brały udział w antyrządowych protestach. Wielokrotnie były pokazywane i opisywane przez media”.
W ten sposób odpowiedział Sławomirowi Neumannowi (przewodniczącemu klubu parlamentarnego Platforma Obywatelska – Koalicja Obywatelska), który zapytał szefa MSWiA o to, czy dane pochodzą z materiałów operacyjnych policji.
Neumann zapewnił też, że jego partia przeanalizuje prawnie materiał, który pokazały „Wiadomości” TVP i „jeśli będą przesłanki to skierujemy sprawę do prokuratury”. Dodał, że „osoby pokrzywdzone,których dane osobowe zostały opublikowane,mogą skorzystać z pomocy prawnej Biura Interwencji Obywatelskiej działającej przy PO”.
„Wielka prośba do świetnych ludzi z organizacji Wolne Sądy oraz związanych z nimi adwokatów o pomoc prawną dla ludzi, których wizerunki i nazwiska ujawniono dziś w TVP. Będą potrzebowali mecenasów, którzy napiszą za nich pozwy i będą ich reprezentować przed sądem” – zaapelował także na Twitterze Tomasz Lis, redaktor naczelny „Newsweeka”.
Wielka prośba do świetnych ludzi z organizacji Wolne Sądy oraz związanych z nimi adwokatów o pomoc prawną dla ludzi, których wizerunki i nazwiska ujawniono dziś w TVP. Będą potrzebowali mecenasów, którzy napiszą za nich pozwy i będą ich reprezentować przed sądem.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 4 lutego 2019