We wniosku apelacyjnym powołano się na dowód prowokacji ze strony policji, a także wskazano na brak dowodów popełnienia przestępstwa.
We wrześniu 2018 roku 32-letni Wa Lone i 28-letni Kyaw Soe Oo zostali skazani na siedem lat pozbawienia wolności za rzekome nielegalne uzyskanie dostępu do tajnych dokumentów państwowych podczas gromadzenia informacji na temat sytuacji muzułmańskiej mniejszości Rohingja. W grudniu odwołali się od tego wyroku.
Birmańska przywódczyni i wieloletnia dysydentka Aung San Suu Kyi oświadczyła wówczas, że uwięzienia dziennikarzy nie należy łączyć z wolnością prasy. Dodała, że dziennikarze zostali skazani za zajmowanie się tajemnicami państwowymi, a nie za to, że są dziennikarzami.
W grudniowej apelacji obrońcy dziennikarzy podkreślali, że ich klienci padli ofiarą policyjnej prowokacji oraz że prokuratura nie przedstawiła dowodów na popełnienie przez nich przestępstwa lub zamiar działania na szkodę bezpieczeństwa narodowego. Wskazywali na uchybienia procesowe, m.in. sąd zrzucił na oskarżonych obowiązek udowodnienia swojej niewinności.
11 stycznia br. sąd apelacyjny podtrzymał wyrok skazujący, odrzucając odwołanie dziennikarzy. Uznał, że obrona nie przedstawiła wystarczających dowodów na niewinność swoich klientów.