Oprócz Bartłomieja M. zatrzymano m.in. dwóch byłych dyrektorów w PGZ, byłego członka zarządu tej firmy Radosława O. (prywatnie przyjaciela M.), pracownicę MON oraz Mariusza Antoniego K., w poprzedniej kadencji posła PiS zasiadającego m.in. w komisji obrony.
– Wszyscy zatrzymani zostaną przewiezieni do Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, gdzie usłyszą zarzuty. W związku z zatrzymaniami funkcjonariusze CBA prowadzą przeszukania ponad 30 lokalizacji – poinformował wydział komunikacji społecznej CBA.
– Śledztwo, prowadzone na podstawie materiałów własnych CBA, dotyczy niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A. W ocenie śledczych doszło do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej – zaznaczono w komunikacie CBA.
Sprawę opisano w „Sieciach”, M. temu zaprzeczał
W ramach postępowania ustalono, że Bartłomiej M. i Mariusz Antoni K. powoływali się na wpływy polityczne (m.in. w MON-ie) dla własnych korzyści. Ówczesny szef tego resortu Antoni Macierewicz miał o tym nie wiedzieć.
Chodzi m.in. o kilka umów podpisanych przez Polską Grupę Zbrojeniową ze Stowarzyszeniem dla Dobra Rzeczpospolitej. Kulisy tej współpracy i dotyczącego niej śledztwa opisano w maju ub.r. w tygodniku „Sieci”. Przedstawiono tam ustalenia CBA, według których PGZ podpisała z SdRP umowę na szkolenia z zakresu CSR, które wyceniono bardzo wysoko i nie wykonano ich do kwietnia 2017 roku, a także na wsparcie koncertu w Warszawie z okazji 40-lecia KOR-u. Firmie miał to zaproponować Bartłomiej M., wówczas rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej i szef gabinetu politycznego ówczesnego ministra Antoniego Macierewicza.
PGZ zwarła też dwie inne umowy z SdDR. Jedna dotyczyła nadzoru nad organizacją koncertu z okazji jubileuszu KOR, z którą odpowiadało… SdDR. W drugiej chodziło o organizację wystawy w Kielcach, która według CBA mogła w ogóle się nie odbyć (PGZ poproszona przez śledczych o dokumentację tego wydarzenia przesłała zdjęcia, które zidentyfikowano jako zrobione na wystawie w Radomiu).
Krótko po publikacji artykułu w „Sieciach” Bartłomiej M. zapowiedział, że będzie domagał się sprostowań tygodnika i innych mediów (m.in. „Faktu”) cytujących tekst o nieprawidłowościach w PGZ. Wytknął przy tym Michałowi Karnowskiemu, że w czasie pracy w „Dzienniku” przeprowadził wywiad z Jerzym Urbanem.
Bartłomiej M. w MON-ie przez półtora roku
Bartłomiej M. był rzecznikiem prasowym MON-u i szefem gabinetu politycznego ministra Antoniego Macierewicza od listopada 2015 do marca 2017 roku. Równocześnie był pełnomocnikiem ds. Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO.
Ponadto na krótko został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, mimo że nie miał wymaganego do tego wyższego wykształcenia. Natomiast zaraz po odejściu z MON-u został na krótko pełnomocnikiem zarządu PGZ. Wiosną 2017 roku na wiosek prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego zawieszono Bartłomieja M. w prawach członka partii i powołano komisję ds. wyjaśnienia jego kariery w administracji państwowej. Komisja po kilku dniach uznała, że M. nie miał odpowiednich kwalifikacji do pełnionych funkcji, a ten zrezygnował z członkostwa w PiS, a także z pracy w PGZ.
M. zaczął prowadzić firmę zajmującą się public relations, doradzał też Telewizji Republika.
Dziennikarze: pycha M. ukarana, to cios w Macierewicza
Według niektórych dziennikarzy zatrzymanie Bartłomieja M. to uderzenie we frakcję PiS związaną z Antonim Macierewiczem i mocno wspierają przez media o. Tadeusza Rydzyka. – Poważne uderzenie w Macierewicza. Grubo – napisał Łukasz Warzecha z „Do Rzeczy”. – Chciałbym poznać całą prawdę i tylko prawdę na temat Bartłomieja M. Sądzę, że przy okazji dowiedzieliśmy się wiele w ogóle o rządach PiS – skomentował Janusz Schwertner z Onetu.
Wytykano też byłemu rzecznikowi MON-u jego wypowiedzi i zachowania za czasów pracy w resorcie. – No ładnie… Kto by się spodziewał!? Jeszcze 2 lata temu były parasole i honory wojskowe… – przypomniała Anna Sarzyńska z wPolityce.pl. – Moment, w którym misiek zostaje kozłem ofiarnym. A taka piękna kariera się rozwijała, tyle koncertów i wystaw do zrobienia… – ironizował Marcin Celiński z „Liberte”. – Kiedyś wszechwładny pomagier Antoniego Macierewicza, dziś już tylko Bartłomiej M. zatrzymany z podejrzeniem korupcji. Pycha kroczy przed upadkiem – stwierdził Grzegorz Rzeczkowski z „Polityki”.
„Korupcja nie ma barw politycznych (…) To jest przestroga dla wszystkich innych, którzy chcieliby mieć lepkie ręce w przyszłości”- tak dzisiejsze zatrzymanie komentuje @cezarygmyz.#tvpinfo #wieszwięcej @CBAgovPL pic.twitter.com/uyqEvhGt7v
— TOP TVP INFO (@TOPTVPINFO) 28 stycznia 2019
– „Gdzie młodzi ludzie mają nauczyć się warsztatu, żeby skutecznie pracować dla Polski?” – Bartłomiej M. – przypomniał Tomasz Walczak z „Super Expressu”.