Maciej Stuhr zapowiedział bojkot Telewizji Polskiej, wspierają go inni artyści

Aktor Maciej Stuhr zamierza bojkotować telewizję publiczną. – Bojkot TVP. Nie oglądam. Nie występuję – napisał. Podobne apele wystosowali artyści, którzy także zachęcają w mediach społecznościowych do nieoglądania programów publicznego nadawcy.

W środę na swoim Facebooku Maciej Stuhr poinformował obserwatorów, że nie ma zamiaru oglądać już telewizji publicznej oraz w niej występować.

Jego post na Facebooku polubiło 49 tys. osób, skomentowało niemal 3 tys. osób.

Na Instagramie zamieścił także screen dwóch komentarzy internautów – jeden popierający jego działanie, a drugi będący przykładem mowy nienawiści w sieci.

Jego wpis poparła aktorka Maja Ostaszewska, która na swoim Facebooku napisała. – Coraz więcej osób w tych dniach składa podobną deklarację. I dobrze. W świetle ostatnich wydarzeń to bardzo potrzebne. Ja dodam od siebie. Oczywiście! Od prawie trzech lat. Nie zgadzam się na manipulacje, oszczerstwa, kpienie z nieszczęścia innych, szczucie, mowę nienawiści. Na ksenofobiczne treści, podsycanie lęku, uprzedzeń. Na cenzurę. Nie bądźmy obojętni – zaapelowała.

Artyści przyłączają się do bojkotu Telewizji Polskiej

Swoje niezadowolenie z treści, które pojawiają się na antenie Telewizji Polskiej wyraził również muzyk i kompozytor Mikołaj Trzaska.

– Koledzy Artyści! Maciej Kosycarz mnie zainspirował. Macie we mnie absolutne wsparcie! Od samego momentu dojścia PiS do władzy i przejęcia państwowych anten, trzymam się z dala od Mordoru, czyli TVP. Nie życzyłem sobie wywiadu dla TVP kultury, odmówiłem nawet spotkania w radiowej trójce z okazji promocji trasy koncertowej grupy Łoskot, choć uwierzcie mi, bardzo lubię i cenię sobie dziennikarkę Agnieszkę Szydłowską. Muszę powiedzieć, to wszystko przychodziło mi to z wielkim trudem, odmówić sobie takiej narcystycznej przyjemności, bycia głową na ekranie – stwierdził muzyk na swoim Facebooku.

– Piszę ten tekst bo mam już dosyć, po tym co się wydarzyło i teraz się dzieję na naszych oczach. Mam dosyć ataków i symetryzmów. Nie mam już wątpliwości, czym jest ta władza i jej tuba, zresztą nigdy nie miałem. Niech już nikt mi nie próbuje mówić, że jest inaczej. W tym wszystkim co wyrażam, pragnę uniknąć pogardy. Rozsądek mi podpowiada, że trzeba stanąć po dobrej stronie – dodał.

W rozmowie z Wirtualnemedia.pl muzyk przyznał, że decyzja o publicznej wypowiedzi na temat aktualnej sytuacji w Telewizji Polskiej pojawiła się w związku z transmisją pogrzebu prezydenta Gdańska.

– To dla nas, gdańszczan była bardzo poważna uroczystość. Z kilkusekundowym opóźnieniem była nadawana w mediach narodowych, ocenzurowana. O to przede wszystkim mi chodzi. Moim zdaniem w ten sposób wyrażono nienawiść, to była główna intencja. Szkoda mi społeczeństwa, nie myślałem, że media publiczne będą kiedykolwiek spełniały taką rolę. Okazuje się, że mają bardzo duże znaczenie. Wpływają na społeczeństwo, to rodzaj katarynki, która nie nadaje już obiektywnych informacji, a „ciemny lud to kupi” – cytuję zresztą Jacka Kurskiego – powiedział nam Mikołaj Trzaska.

Według niego „upolitycznienie telewizji publicznej jest bardzo silne”. – Nie chodzi o to, abyśmy jako ludzie, jako artyści oddali nasz teren. To media, które są utrzymywane z naszych pieniędzy, skierowane do nas, powinny być dla wszystkich.

Nie chodzi o to, abyśmy się odwrócili, ale na ten moment to jedyny ruch – stwierdza.

Natomiast Maciej Kosycarz, gdański fotoreporter i wydawca ocenił, że wypowiedź wdowy po Pawle Adamowiczu, Magdaleny Adamowicz była „szczera, odważna i prawdziwa” (udzieliła ona wywiadu telewizji TVN oraz portalowi Onet).

– Podobnie jak Krzysztof Skiba też uważam, że TVP chciała zaszczuć prezydenta Pawła Adamowicza o czym pisałem podczas ostatniej kampanii wyborczej, a wcześniej też o upadku informacji TVP do poziomu szamba. Skutek osiągnęła w chorej głowie zabójcy. Cóż jednak my możemy zrobić? Ataki i wyzwiska na FB nie pomogą, a mogą skierować nienawiść w kierunku nielicznym pracującym w TVP dziennikarzom, nie mającym nic wspólnego z informacjami. Słowa też nie zaszkodzą imperium – uważa fotoreporter.

W swoim wpisie zaapelował: – Nie uwiarygodniajmy sobą tego imperium propagandowego zła, odmawiajmy wypowiedzi do kamer, odmawiajmy zaproszeń do studia, nie zapraszajmy na nasze wydarzenia czy imprezy, nie otwierajmy drzwi. Dotyczy to nie polityków, ale przede wszystkim ludzi kultury, biznesu, sportu i innych dziedzin życia. Z małym jednym wyjątkiem akcji charytatywnych. Pamiętajcie też, że niezależnie w jakich okolicznościach wypowiecie się dla TVP, Wasza wypowiedź może być użyta do zniszczenia drugiego człowieka – przestrzegł.

W rozmowie z nami przypomniał, że zaprotestował trzeci raz – najpierw po raz pierwszy 2 lata temu, kiedy sytuację w mediach publicznych porównał do filmu „Goodbye Lenin” i tworzenia alternatywnej rzeczywistości. Drugi raz zaapelował podczas kampanii do wyborów samorządowych, kiedy stwierdził, że nie dziwi się, dlaczego prezydent Gdańska Paweł Adamowicz odmówił udziału w debacie, organizowanej przez publiczną telewizję, ponieważ wcześniej wielokrotnie „medialnie rozstrzeliwano”.

– Mam nadzieję, że cześć osób przejrzała na oczy i stwierdziła, że ta telewizja rzeczywiście nie ma nic wspólnego z telewizją publiczną. To się zaognia, powstaną kolejne programy, nie ustaną ataki. Na pewno prezydent Paweł Adamowicz był atakowany z całą zaciętością i z regułami, które nie mają nic wspólnego z dziennikarstwem. Biegający za nim Łukasz S., nagabujący, tworzący fikcję – uważa.

Zaznacza, że nie boi się ryzyka wytoczenia przez Telewizję Polską procesu (zapowiedź nadawcy dotyczy wypowiedzi, które są „falą pomówień i manipulacji”).

– Niewielu ma odwagę, ale wielu się ze mną zgadza, m.in. kompozytor Mikołaj Trzaska. Protest powinien objąć ludzi z różnych dziedzin życia. To co stwierdziłem, aby nie firmować programów TVP swoim nazwiskiem dotyczy nie tylko dziennikarzy, ludzi kultury, ale i biznesu. Wyjątkiem są akcje charytatywne, one są potrzebne społeczeństwu. Nie występować, nie pokazywać swojej twarzy, a robi się to często ze względu na własne interesy. Tuż za materiałem z naszym udziałem może się pojawić inny, szkalujący drugiego człowieka lub instytucję – mówi nam Maciej Kosycarz. – Nie twierdzę, że telewizja publiczna spowodowała śmierć prezydenta, ale nakręciła spiralę niechęci, nienawiści w stosunku do Adamowicza. Apeluję kulturalnie do moich koleżanek i kolegów: bez TVP można żyć – podsumowuje fotoreporter.

Stuhr nie stroni od oceniania polityki i mediów

To nie pierwszy wpis aktora, w którym dał wyraz swojemu niezadowoleniu jeśli chodzi o działania mediów publicznych oraz obecnego rządu. Między innymi kilka miesięcy temu w swoim wpisie odniósł się bezpośrednio do premiera Mateusza Morawieckiego, pisząc do niego list otwarty.

„Przeczytałem właśnie, że pan premier Morawiecki przestrzega Polaków przed propagandą nieżyczliwych rządowi mediów” – napisał wtedy Maciej Stuhr. Było to nawiązanie do jednej z wypowiedzi szefa rządu.

„Rzeczywiście czytam i oglądam media, które nie są zbyt życzliwe pańskiemu rządowi. Niestety przeważnie nie mogę poznać pańskiego i pańskich podwładnych zdania na ten, czy inny temat, o którym czytam, gdyż politycy pańskiego obozu nie rozmawiają, nie udzielają wywiadów i nie komentują artykułów w mediach, które czytam lub oglądam. Nie odpowiadają na pytania dziennikarzy, których czytuję” – zaznaczył Stuhr. I ocenił: „Mam wrażenie, że interesują was wyłącznie odbiorcy waszych mediów i waszej propagandy, której z kolei ja niestety nie jestem w stanie zdzierżyć. I koło się zamyka” – dodał.

Ocenił również, że według niego obecny rząd jest nieprzychylnie nastawiony do jego osoby. „Mam, być może mylne wrażenie, że pan i pańska formacja czujecie do mnie pogardę. Nie warto się schylać, żeby mi coś wytłumaczyć. To ja powinienem się nawrócić i zacząć oglądać TVP Info. Przykro mi, panie premierze, w ten sposób, obawiam się, że nie spotkamy się nigdy” – podsumował.

Premier Mateusz Morawiecki wielokrotnie wypowiadał się publicznie o „nieprzychylnych” władzy mediach. – 80 proc. mediów wszystkich jest w rękach naszych przeciwników politycznych, którzy we wściekły sposób nas atakują – stwierdził premier Mateusz Morawiecki, zaznaczając, że „musimy też uważać, żeby nie otwierać wszystkich frontów na raz” – powiedział w maju ub.r.

Między innymi w październiku ub.r. stwierdził, że „większość mediów należy do opozycji, ich propagandy nie powstydziłby się Jerzy Urban”.

Z kolei w listopadzie ub.r. wyraził zdanie, że media należące do niemieckich koncernów bardzo uaktywniły się w czasie kampanii samorządowej. Szef rządu skrytykował wtedy, że duża część mediów w Polsce ma zagranicznych właścicieli.

– To skutek dziecięcej choroby III RP, gdzie wielu osobom wmawiano, że kapitał nie ma narodowości i nie ma znaczenia, kto jest właścicielem mediów – ocenił.

Bojkot TVP przez polityków PO, bez Nowoczesnej, PSL i Biedronia

We wtorek zarząd Platformy Obywatelskiej podjął uchwałę o bojkocie programów Telewizji Polskiej. Zwrócił się do wszystkich członków partii o „o całkowite powstrzymanie się od udziału w programach telewizji publicznej zarówno na szczeblu krajowym, jak i regionalnym – do czasu odwołania obecnego zarządu TVP oraz ustanowienia społecznej kontroli nad telewizją publiczną”.

– Pod rządami PiS telewizja publiczna stała się narzędziem politycznej nagonki oraz partyjnej propagandy. Polityka obecnego zarządu TVP prowadzi do groźnych podziałów społecznych i godzi w poczucie bezpieczeństwa Polaków. Ta sytuacja wymaga naszej stanowczej reakcji – uzasadniono w uchwale.

Z kolei szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer powiedziała w środę, że Nowoczesna nie będzie bojkotowała TVP. – Jeśli chcemy wygrać wybory, musimy dotrzeć do tych wyborców, dla których często jest to jedyna dostępna telewizja – stwierdziła w rozmowie z PAP.

Oceniła jednocześnie, że telewizja publiczna łamie wszelkie standardy dziennikarstwa.

Robert Biedroń natomiast stwierdził w rozmowie z Radiem Zet, że „nie będzie uczestniczyć w bojkocie programów TVP, to nie jego wojna”. W bojkocie publicznego nadawcy nie weźmie także udziału PSL.

W zeszłym tygodniu prezydent RP Andrzej Duda spotkał się z członkami KRRiT, jednym z tematów dyskusji była sytuacja w mediach oraz język debaty publicznej.