Media nie pokazały całej sceny ataku na Pawła Adamowicza

Po ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza główne stacje informacyjne zdecydowały o niepokazywaniu końcowego momentu napaści, choć miały takie materiały. Tłumaczą, że nie chciały epatować drastycznymi zdjęciami.

Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem przez 27-letniego Stefana W., który podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wtargnął na scenę. Zaraz po ataku na Adamowicza w internecie licznie udostępniano nagrania świadków zdarzenia i uczestników koncertu WOŚP. Większość z nich była niewyraźna lub pokazywała całe zdarzenie z daleka, mimo że pod samą sceną w czasie „Światełka do nieba” znajdowały się dziesiątki osób. Zapytaliśmy, czy YouTube usuwał jakiekolwiek treści, ale nie otrzymaliśmy precyzyjnej odpowiedzi. – Wszystkie wideo zamieszczane na YouTube muszą spełniać wytyczne dla społeczności, a przesyłający je – warunki korzystania z platformy. Polegamy na członkach społeczności, którzy mogą flagować treści, które ich zdaniem łamią wspomniane wytyczne – odpowiedział nam ogólnie Adam Malczak, corporate communications manager w Google.

Sam moment napaści na prezydenta dokładnie uchwyciły kamery TVN 24, znajdujące się na scenie. Na antenie nie został on jednak pokazany. – Zdjęcia są zbyt drastyczne – mówił Piotr Marciniak, dziennikarz prowadzący wieczorne wydanie specjalne. Stacja pokazywała wielokrotnie jedynie moment, kiedy napastnik dobiega do Adamowicza, po czym kadr zostaje zamrożony.

Zdjęcia, na których dobrze widać było atak, miała też redakcja Gazeta.pl. Również ich nie pokazała. – Wieczorem mieliśmy od razu dyskusję w redakcji, że pokazujemy to tylko z daleka. Absolutnie bez szczegółów. Nie chcieliśmy tym epatować – informuje Bartosz Raj, szef newsroomu Gazeta.pl.

Podobnie sprawę wyjaśnia Krzysztof Majak, szef strony głównej Wp.pl. – Naszą misją jest informowanie, ale również nieepatowanie zbyt drastycznymi materiałami. W tym duchu też relacjonowaliśmy wydarzenia w Gdańsku. Pokazaliśmy wszystkie te materiały, co do których nie mieliśmy żadnych wątpliwości – informuje.