Europejskie organizacje wydawców prasowych, m.in. Izba Wydawców Prasy, we wspólnym liście otwartym zaapelowały do rządów krajów Unii Europejskiej o przyjęcie dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. – Obecna reforma musi zniwelować istniejącą nierównowagę polegającą na słabej pozycji negocjacyjnej prasy względem wielkich platform internetowych – podkreślają.
Dyrektywa o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym została przyjęta przez Parlament Europejski w połowie września. Było to drugie głosowanie europarlamentarzystów w tej sprawie – na początku lipca odrzucili ówczesną wersję regulacji.
Celem dyrektywy jest ochrona praw autorskich przy obecnym poziomie zaawansowania technologicznego mediów, przede wszystkim internetu.
W najbliższym okresie o tym, w jakiej formie zostanie wprowadzona dyrektywa, zdecydują państwa członkowskie Unii Europejskiej we współpracy z Komisją Europejską i Radą Europejską.
Wydawcy prasy: dyrektywa wzmocni profesjonalne dziennikarstwo
W czwartek europejskie organizacje wydawców prasowych ENPA (European Newspaper Publishers’ Association) i i EMMA (European Magazine Media Association) oraz polska Izba Wydawców Prasy skierowały wspólny apel do europejskich rządów w sprawie dyrektywy. Pismo zamieściła m.in. „Rzeczpospolita”, której redaktor naczelny Bogusław Chrabota od czerwca br. jest prezesem Izby Wydawców Prasy.
W liście organizacje oceniają, że dyrektywa zmieniająca prawo autorskie „mogłaby wesprzeć profesjonalne dziennikarstwo umożliwiając dużym i małym wydawcom prasy kapitalizowanie ich wartościowych treści w internecie”. – Jeśli pragniecie stabilnej przyszłości dla profesjonalnej, niezależnej prasy; jeśli leży Wam na sercu sprawa wysokiej jakości, opartych na faktach treści; jeśli chcecie, aby wydawcy mogli inwestować w profesjonalne dziennikarstwo; jeśli – podobnie jak nas – niepokoi Was perspektywa pustych stron, to nadszedł właśnie czas, aby zadziałać i wesprzeć prawo pokrewne wydawcy (Artykuł 11), zgodnie z wersją przyjętą przez Parlament Europejski 12 września. To kluczowy krok dla przyszłości różnorodnej i pluralistycznej europejskiej prasy, która stanowi fundament naszej demokracji – zwracają się do rządzących polityków.
Artykuł 11 to jeden z najbardziej dyskutowanych zapisów dyrektywy. Ma wprowadzić dodatkowe prawo pokrewne dla wydawców oraz licencjonowanie treści (nieobejmujące cytowania pojedynczych słów z innej publikacji), co może mocno zmienić model biznesowy większości agregatorów treści i aplikacji informacyjnych. Z kolei artykuł 13 mówi o monitorowaniu treści oraz odpowiedzialności prawnej dostawców usług internetowych za treści zamieszczane przez ich użytkowników.
– Zatwierdzenie prawa pokrewnego dla wydawców prasy w formie przyjętej przez Parlament Europejski, jest dla Was okazją do wsparcia inwestycji w profesjonalne dziennikarstwo, zabezpieczenia przyszłości wolnej i niezależnej prasy i tym samym do skutecznego zwalczania tzw. fake news. Europy nie stać na rezygnację z suwerenności poprzez osłabianie roli prasy w demokratycznej debacie – czytamy w liście wydawców.
Przypomnijmy, że podobne apele formułowano do polityków przed głosowaniami Parlamentu Europejskiego na dyrektywą. W połowie września żeby zwrócić na to uwagę, dzień przed głosowaniem „Rzeczpospolita”, „Parkiet”, „Puls Biznesu” i „Dziennik Gazeta Prawna” ukazały się z pustymi pierwszymi stronami.
„Prawo to ma ukrócić drapieżne praktyki cyfrowych gigantów”
W nowym liście otwartym organizacje wydawców zwracają uwagę politykom na silną pozycję czołowych podmiotów internetowych. – Znajdujecie się obecnie pod presją cyfrowych gigantów, zmierzających ku ograniczeniu prawa dla wydawców prasy w sposób legitymizujący drapieżne praktyki, które prawo to pragnie właśnie ukrócić – podkreślają.
– Niektóre wyszukiwarki internetowe, agregatory treści i inne firmy opierające swe modele biznesowe na wykorzystywaniu wartościowych treści wydawców prasy bez zezwolenia i wynagrodzenia, nie chcą, aby ustawodawcy unijni przyjęli efektywnie działające i dające się wyegzekwować prawo pokrewne dla wydawców prasy (bez konieczności prowadzenia długotrwałych i kosztownych procesów sądowych, na które nie stać przede wszystkim małych i średnich wydawców) – opisują.
– Obecna reforma musi zniwelować istniejącą nierównowagę polegającą na słabej pozycji negocjacyjnej prasy względem wielkich platform internetowych. Ekosystem cyfrowy musi działać sprawiedliwie wobec wszystkich: twórców treści, dystrybutorów i użytkowników, a nie preferować tylko kilku potężnych i dominujących gigantów internetowych – czytamy w liście.
Google i youtuberzy przeciw art. 13 dyrektywy Przeciwne zdanie o dyrektywie zmieniające prawo autorskie ma branża cyfrowa. Fundacja Mozilla wiosną br. na specjalnej stronie internetowej wzywa internautów do apelowania do europarlamentarzystów, żeby zagłosowali przeciwko wprowadzeniu art. 11 i 13. Wikipedia na znak protestu na początku lipca, tuż przed głosowaniem Parlamentu Europejskiego nad dyrektywą, zamknęła na dzień kilka wersji językowej swojej platformy. Natomiast Wykop.pl wzywał swoich użytkowników do wywierania presji na europosłów, by odrzucili w głosowaniu proponowane przepisy.
Obecnie na YouTubie (należącym do Google’a) realizowana jest akcja pod hasłem „#SaveYourInternet”. – Popieramy cele artykułu 13, ale jego obecna wersja napisana przez Parlament Europejski może spowodować poważne, niezamierzone konsekwencje, które mogą zupełnie zmienić oblicze internetu – czytamy w opisie akcji. Pod koniec października Susan Wojcicki, dyrektor wykonawcza YouTube’a, w liście otwartym wezwała youtuberów, by sprzeciwili się wprowadzeniu dyrektywy. – Ta regulacja stanowi zagrożenie zarówno dla waszej możliwości utrzymywania się, jak dzielenia się swoim głosem ze światem – oceniła.
W minionym tygodniu kilkudziesięciu polskich twórców youtube’owych i menedżerów współpracujących z nimi firm marketingowych we wspólnym liście do posłów Parlamentu Europejskiego zaprotestowało przeciw artykułowi 13 dyrektywy. – W praktyce oznacza to znaczące ograniczenie możliwości publikacji treści w internecie i stanowi bezpośrednie zagrożenie dla artystów, ich widowni i skupionej wokół nich branży – stwierdzili.