Sędzia Katarzyna Capałowska w uzasadnieniu podkreśliła, że wyjaśnienia Demidowa oraz dokumenty zebrane w sprawie należy uznać za wiarygodne. Postanowienie sądu może zostać zaskarżone przez prokuraturę.
Maksym Demidow to ukraiński dziennikarz śledczy, który opisywał układy korupcyjne w swojej ojczyźnie. Wiosną 2017 roku uciekł do Polski, bo nawet agenci tamtejszego CBA nie byli w stanie zapewnić mu ochrony. Demidow był porwany, dwukrotnie próbowano także porwać jego dzieci. Dziennikarza wielokrotnie bito, a jego auto zostało spalone.
Prokuratura, o której układach korupcyjnych pisał, wysłała za nim list gończy. Jest oskarżony o kradzież z prowadzonej przez siebie kawiarni przedmiotów wartych niecałe 2 tys. zł. W tej sprawie warszawski sąd wydał postanowienie w czwartek.
Z powodu listu gończego Demidow spędził sześć miesięcy w areszcie na warszawskiej Białołęce. Po nagłośnieniu jego sprawy przez organizacje pozarządowe obca kobieta wpłaciła za niego kaucję w wysokości 50 tys. zł.
W Polsce postępowanie w sprawie nadania mu statusu uchodźcy trwa od 1,5 toku. Urząd ds. Cudzoziemców ma zadecydować w jego sprawie w lutym 2019 roku.
Pod listem w jego obronie podpisało się kilkadziesiąt osób ze świata mediów, nauki, polityki oraz działaczy społecznych. W serwisie Zrzutka.pl trwa zbiórka pieniędzy na leczenie i pomoc prawną dla dziennikarza.