Wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska wysłało pozew cywilny do Samuela Pereiry, szefa portalu TVP.Info za jego krytyczne wpisy z Facebooka i Twittera, dotyczące publikacji, jakie ukazały się nakładem tego wydawnictwa. – Dla mnie kluczowe jest to, że de facto to próba zablokowania jakiejkolwiek krytyki medialnej – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Pereira.
Dziennikarz o otrzymaniu pozwu poinformował we wtorek na Twitterze.
– Wolność słowa wg Ringier Axel Springer.
Ten niemiecko-szwajcarski koncern chce zablokować krytyczne wpisy na temat swoich mediów i publikacji. Kneblem ma być kara 100 TYSIĘCY ZŁOTYCH za krytyczne wpisy z Twittera i Facebooka. Oto pozew RASP. Szczegóły wkrótce. RT please! – napisał Samuel Pereira. Wolność słowa wg Ringier Axel Springer. Ten niemiecko- szwajcarski koncern chce zablokować krytyczne wpisy na temat swoich mediów i publikacji. Kneblem ma być kara 100 TYSIĘCY ZŁOTYCH za krytyczne wpisy z Twittera i Facebooka.
Oto pozew RASP. Szczegóły wkrótce.
RT please! pic.twitter.com/6IVL1j1deZ
— Samuel Pereira 🇵🇱 (@SamPereira_) 28 listopada 2018
W rozmowie z nami wyjaśnił szczegóły otrzymanego we wtorek pisma od pełnomocnika Ringier Axel Springer Polska: – Właściciel Faktu, Onetu i Newsweeka chce mi zamknąć usta i zablokować krytykę prasową za pomocą „finansowej” kary 100 tys. złotych. Otrzymałem pozew cywilny, pod prywatny adres zamieszania, bezpośrednio skierowany do mnie. Dotyczy kilkudziesięciu wpisów z Twittera i Facebooka, w których krytykuję media RASP, bądź działania dziennikarzy tego koncernu. Pozew nie dotyczy publikacji jakiegoś tekstu na ich temat, na zasadzie „prawda-fałsz”, tylko krytyki wyrażonej w tweetach. Wnioskodawca zarzuca mi np. że zacytowałem Renatę Grochal (to dziennikarka „Newsweeka”) i dodałem do tego mój komentarz o treści: „Świat według Newsweeka”. Zdaniem kancelarii, która reprezentuje RASP, to naruszenie dóbr – tłumaczy Wirtualnemedia.pl szef portalu TVP.Info.
„Próba zablokowania krytyki medialnej”
Dziennikarz dodaje, że obecnie rozważa podjęcie własnych kroków prawnych, żeby „chronić się przed próbą cenzury”. – Chciałbym je jednak skonsultować z prawnikami. Na razie żadne decyzje nie zostały podjęte. Dla mnie kluczowe jest to, że de facto to próba zablokowania jakiejkolwiek krytyki medialnej. Ma ona miejsce przecież również w drugą stronę, przeciwko stronę TVP, a nikt z TVP nie ściga dziennikarzy, którzy mają krytyczne zdanie na temat telewizji, albo krytykują za coś TVP – podkreśla.
Według niego nie jest to „sytuacja zero-jedynkowa”. – Gdybym nie dochował zasady rzetelności dziennikarskiej, napisał coś nieprawdziwego na temat któregoś z mediów RASP, któregoś z dziennikarzy – mógłbym to jeszcze zrozumieć, to jednak nie jest tego typu przypadek. Generalnie wzięto wszystkie wpisy z okresu 12 miesięcy, w których odnoszę się do publikacji Onetu, „Newsweeka” czy „Faktu” i chcą mnie za nie „ukarać” sprawą cywilną i karą 100 tysięcy złotych. To niebezpieczny precedens i jawne naruszenie prawa – uważa. – Przepisy prawa prasowego, obowiązującego w Polsce mówią wyraźnie: „Kto utrudnia lub tłumi krytykę prasową – podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. Tej samej karze podlega, kto nadużywając swego stanowiska lub funkcji działa na szkodę innej osoby z powodu krytyki prasowej, opublikowanej w społecznie uzasadnionym interesie” – zaznacza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Samuel Pereira.
Poprosiliśmy o komentarz biuro prasowe Ringier Axel Springer Polska, jednak do czasu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi w tej sprawie.
Od sierpnia ub.r. Samuel Pereira jest szefem portalu TVP.Info, wcześniej był zastępcą kierownika redakcji publicystyki w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej i dziennikarzem „Gazety Polskiej Codziennie”.
Zgrzyty na linii RASP – Pereira
To nie pierwsza sytuacja, kiedy dochodzi do zgrzytu w relacjach między szefem portalu TVP.Info, a wydawnictwem Ringier Axel Springer Polska oraz jego dziennikarzami. W social mediach regularnie dochodzi do ostrej wymiany zdań między dziennikarzami Onetu, „Faktu” oraz „Newsweeka”, a Samuelem Pereirą. W ostatnim czasie pole do dyskusji stanowiły głównie nagrania z tzw. afery taśmowej – m.in. chodziło o materiały z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, które ukazywały go w negatywnym świetle. Kierownictwo PiS oraz prawicowi dziennikarze uznali to za zaplanowany atak „niemieckich mediów” w celu osłabienia pozycji szefa rządu, a w debacie publicznej dyskutowano o tym, czy oznacza to powrót do rozmów o repolonizacji mediów. Z kolei po ujawnieniu nagrań przez portal Onet, kilkukrotnie portal TVP.Info udostępnił inne nagrania, m.in. z udziałem byłego szefa MSZ Radosława Sikorskiego oraz Jana Kulczyka o Romanie Giertychu czy rozmowę w restauracji Sowa i Przyjaciele, w której uczestniczyli ówczesny rzecznik rządu Paweł Graś, poseł PO Jacek Protasiewicz, były senator PO Tomasz Misiak (jest też współwłaścicielem Work Service) oraz biznesmen Maciej Witucki (przez wiele lat prezes Orange Polska, obecnie prezes Work Service).
Część dziennikarzy aktywnych na Twitterze stwierdziła natomiast, że taśmy udostępniane przez portal TVP.Info pojawiają się za każdym razem, kiedy obecny rząd dotyka kryzys wizerunkowy, a taśmy mają odwrócić uwagę od problemów obecnej władzy.
Odwołana rozprawa RASP przeciw Witoldowi Gadowskiemu
Przed kilkoma dniami miała odbyć się pierwsza rozprawa w procesie o ochronę dóbr osobistych, którą dziennikarzowi Witoldowi Gadowskiemu wytoczyło wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska. Została jednak odwołana, w sądzie pojawiło się kilkadziesiąt osób wspierających Gadowskiego.
Dziennikarz został pozwany przez spółkę za wypowiedzi dotyczące tej firmy, m.in. że jej media „działają przeciwko polskiej racji stanu”. Gadowski zaznaczał, że pozew dotyczy też stwierdzeń, w których przypominał, że założyciel Axel Springer współpracował z nazistowskimi władzami Niemiec. RASP domaga się za to przeprosin i odszkodowania.