Piotr Wacowski, współautor reportażu TVN o neofaszystach został wezwany do prokuratury pod zarzutem propagowania faszyzmu. Później wezwanie wycofano, a oskarżenia uznano za przedwczesne. – Dziennikarz jest niewinny, gdyż spotkanie nie miało charakteru publicznego i prokuratura świetnie o tym wie. Chodzi o zastraszenie mediów i wywieranie na nie nacisku – ocenia w wywiadzie dla Wirtualnemedia.pl adwokat Piotr Schramm.
Piotr Wacowski wraz z Bertoldem Kittelem i Anną Sobolewską jako operator zrealizował reportaż „Polscy neonaziści” emitowany w stacjach TVN i TVN24 w styczniu br. Materiał został doceniony przez środowisko i wyróżniony tegoroczną Nagrodą Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego.
W piątek funkcjonariusze ABW dostarczyli operatorowi TVN wezwanie do prokuratury która podejrzewała dziennikarza o propagowanie ideologii faszystowskiej. Powodem miało być zdjęcie zrobione podczas realizacji materiału, na którym Wacowski wykonuje gest hitlerowskiego pozdrowienia, co było konieczne do udowodnienia przez dziennikarza obecnym wokół neofaszystom że należy do ich środowiska.
W niedzielę prokuratura nieoczekiwanie wycofała swoje wezwanie dla Wacowskiego tłumacząc, że postawienie mu zarzutów będzie przedwczesne.
– Prokuratura Krajowa uznała, że przedwczesne jest stawienie zarzutów operatorowi TVN, który wykonywał gesty nazistowskiego pozdrowienia w trakcie spotkania ku czci Adolfa Hitlera w kwietniu 2017 roku i odwołała wyznaczony mu termin stawienia się w prokuraturze. Zdecydowała jednocześnie o przekazaniu tej sprawy do Prokuratury Regionalnej w Katowicach, która prowadzi postępowanie w sprawie podżegania do zorganizowania spotkania ku czci Hitlera poprzez przekazanie jego organizatorowi kwoty 20 tysięcy złotych.Zbadanie obu kwestii przez tę samą prokuraturę jest istotne z punktu widzenia celu śledztwa. Ma służyć pogłębionej analizie i wyjaśnić, czy doszło do przestępstwa podżegania do propagowania nazizmu oraz kto ewentualnie je popełnił, przekazując organizatorów spotkania pieniądze. Jednocześnie ma służyć ustaleniu rzeczywistej roli stacji TVN w tym zdarzeniu – podano w komunikacie.
Wacowski niewinny, zarzuty bezpodstawne
W rozmowach z serwisem Wirtualnemedia.pl dziennikarze krytycznie ocenili postępowanie prokuratury uznając je za niedozwolony nacisk na niezależne media. Z kolei w udzielonym nam wywiadzie adwokat Piotr Schramm szczegółowo wyjaśnia prawne aspekty sprawy wezwania Wacowskiego przez prokuraturę i motywy jakie nią kierowały.
Wirtualnemedia.pl: – Dziennikarz Piotr Wacowski wezwany przez ABW w związku z materiałem o neofaszystach, który przygotowywał jako relację organizowanych „urodzin Adolfa Hitlera”. To uzasadnione działanie władzy?
Piotr Schramm: A jeśli powiem, że sprawa jest oczywista i że to nieudolna i bezczelna próba zastraszenia przez władzę całego środowiska dziennikarzy, to potraktuje Pan to jako wypowiedź tendencyjną czy merytoryczną?
To zależy od uzasadnienia. Czy to zatem konieczne działanie prawne czy próba zastraszenia?
To jawna i oczywista oraz bezczelna próba zastraszenia, w dodatku równie nieudolna co jaskrawie oczywista. A więc tak – w komunikacie stacji TVN czytamy że w piątek 23 listopada 2018 roku ABW wkroczyła do domu redaktora Piotra Wacowskiego, wręczając mu pismo z wezwaniem do prokuratury. W piśmie zawarte są zarzuty o propagowanie nazizmu – czyli art. 256 par. 1 kodeksu karnego – w związku z realizacją reportażu wcieleniowego na temat polskich neonazistów. Tymczasem nie ma żadnego przestępstwa po stronie redaktora Wacowskiego i władza dobrze o tym wie. Dlatego już dziś możemy czytać, że wyznaczony termin przesłuchania został odwołany. Oczywiście „na razie” został odwołany, sprawa jednak nadal pozostaje w toku, aby presja nie ustała. Czyli 23 listopada – 11 miesięcy po emisji materiału – władza nachodzi dziennikarza w domu i wręcza mu wezwanie w związku z zarzutami propagowania faszyzmu poprzez przygotowanie materiału telewizyjnego z działalności neofaszystów w Polsce. A już dwa dni później, 25 listopada władza mówi, że jednak na razie odwołuje to przesłuchanie, ale sprawę pozostawia w toku – czy zatem ma Pan wątpliwości co do pobudek próby bezczelnego zastraszenia dziennikarskiego środowiska, szczególnie aby nie ingerowano w pewne wątki?
Skąd Pan czerpie pewność, że to nie brak koordynacji lub niefrasobliwość służb czy władzy, tylko celowe działanie?
Otóż w wezwaniu dla dziennikarza Piotra Wacowskiego wskazany został art. 256 par 1 kk, czyli „publiczne propagowanie faszyzmu”, a zatem działanie publiczne i z zamiarem bezpośrednim. Zarzut władzy dotyczy – jak rozumiem – hailowania przez redaktora Wacowskiego swastyki – podczas, gdy będąc pod tzw. „przykrywką” i wtapiając się w środowisko podczas ww. „urodzin” – zachowuje się w określony sposób podczas niepublicznego spotkania neofaszystów, wyłącznie po to by mieć możliwość zrealizowania materiału dla widzów. Kluczowe jednak nie jest to że robi coś pod przykrywką, „wtapiając” się w tamtejsze środowisko. Kluczowe jest to, że nie robi tego publicznie. Musiałoby być to działanie z zamiarem bezpośrednim i to jeszcze w celu nakłonienia innych do określonych idei. Przede wszystkim art. 256 par. 1 kk wymaga dla bytu przestępstwa działania „publicznego” – podczas gdy tamtejsze spotkanie miało charakter tajemnego, ukrytego, bez możliwości wstępu osób postronnych – dlatego właśnie dziennikarze nie mogli po prostu nagrywać jego przebiegu, lecz musieli działać z ukrycia. Ukryć swoje tożsamości, kamery, urządzenia rejestrujące. To jest oczywiste.
Może w takim razie, skoro tak działa władza nie jest to sprawa jednoznaczna w orzecznictwie sądów i przyjęto inną interpretację?
Otóż nie. Proszę spojrzeć dla przykładu na wyrok Sadu Najwyższego z dnia 4 sierpnia 2005r., sygnatura akt I KZP 5/02 – gdzie SN wskazał, cyt. „propagowanie, w rozumieniu art. 256 kk, oznacza zachowanie polegające na publicznym prezentowaniu faszystowskiego ustroju – w zamiarze przekonania do niego”. Komentarze jednoznacznie wskazują, że spotkania „zamknięte”, dla określonego kręgu osób – nie noszą znamienia „publicznych”. Nawet ewidentne propagowanie faszyzmu w zamkniętym gronie, na towarzyskim spotkaniu, seminarium naukowym, w określonej grupie osób nie jest obecnie przestępstwem. Tym bardziej więc nie jest nim takie działanie dziennikarza, podjęte jedynie dla potrzeby realizacji materiału i ujawnienia prawdy o takich spotkaniach.
Czy wie o tym także minister Zbigniew Ziobro?
Sprawa jest oczywista również dla Pana Zbigniewa Ziobro, skoro w lutym tego roku, po materiale „Superwizjera” dotyczącym „urodzin Adolfa Hitlera” przygotowana została zmiana, nowelizacja treści art. 256 kk – poprzez rozszerzenia owego propagowania także na spotkania „niepubliczne”, aby właśnie każdy rodzaj propagowania, także ten niepubliczny, był przestępstwem. O tym zaś, że właśnie spotkań i działań niepublicznych – nawet jeśli propagowany tam byłby faszyzm – nie można uznać za przestępstwo poświęcony jest cały projekt zmian prawa z dnia 29 stycznia 2018 roku, skierowany do Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego jako druk nr 2251 i jego dość obszerne omawiające to uzasadnienie. Sprawa redaktora Wacowskiego dotyczy zaś po pierwsze okresu sprzed tego druku, dodatkowo zaś zmiany te do dziś nie weszły w życie. Jeśli zapyta Pan dlaczego do dziś nie weszły w życie to odpowiem: bo jeśli władza dziś wprowadziłaby te zmiany, dopóki toczą się procesy karne przeciwko osobom uczestniczącym wtedy w owych „urodzinach”, osoby te zostałyby od razu uniewinnione. Bo okazałoby się że dopiero trzeba było zmienić przepis aby owe działania niepubliczne były karalne. Jak więc inaczej niż jawne i bezczelne zastraszanie środowiska dziennikarskiego nazwać można działania władzy wobec redaktora Piotra Wacowskiego?
TVN pozwała wPolityce.pl i „Sieci”
Na początku listopada Wojciech Biedroń na wPolityce.pl opisał wyjaśnienia złożone przez Mateusza S., jednego z organizatorów urodzin Hitlera. Mężczyzna, któremu śledczy postawili zarzuty, stwierdził, że otrzymał 20 tys. zł na organizację tego wydarzenia od osób nalegających, żeby uczestniczyła w tym dziennikarka TVN (ukrywała się pod fikcyjną tożsamością).
– Wiele wskazuje na to, że grupa przebierańców z lasu pod Wodzisławiem Śląskim to w rzeczywistości opłaceni statyści. W czyim filmie zagrali? Kto naprawdę sfinansował tę imprezę i jaki był rzeczywisty udział dziennikarzy i ich stacji w tym wydarzeniu? Czy ujawnili istniejące zjawiska, czy też byli ich animatorami? – zapytał dziennikarz wPolityce.pl. – Na te wszystkie pytania próbuje teraz odpowiedzieć prokuratura. – dodał.
Do jego tekstu szybko odniosła się redakcja „Superwizjera”, wydając komunikat, w którym zaprzeczyła sugestiom wynikającym z wyjaśnień Mateusza S. – W związku z tymi doniesieniami kategorycznie zaprzeczamy, aby jakikolwiek członek ekipy TVN biorącej udział w realizacji reportażu „Polscy neonaziści” przekazał jakiekolwiek pieniądze Mateuszowi S. ps. Sitas lub komukolwiek, kto brał udział w organizacji urodzin Adolfa Hitlera w lesie w okolicy Wodzisławia Śląskiego. Powielanie takich informacji narusza dobra osobiste autorów reportażu oraz stacji TVN. W związku z tym rozważamy podjęcie kroków prawnych – napisano. Zwrócono też uwagę, że Mateusz S. rozmawiał ze śledczymi już po tym, jak postawiono zarzut propagowania ustroju totalitarnego. – W związku z tym nie mógł w tym postępowaniu złożyć „zeznań”, na które powołuje się portal wPolityce. Mógł składać wyjaśnienia, w trakcie których mógł dowolnie formułować linię obrony, a mówiąc wprost – mógł kłamać w swojej obronie – podkreśliła ekipa redakcyjna „Superwizjera”.
W połowie listopada TVN poinformował, że wniesie pozew sądowy dotyczący publikacji portalu wPolityce.pl i tygodnika „Sieci” (oba wydaje Fratria) z zarzutami, że stacja zapłaciła za organizację rocznicy urodzin Adolfa Hitlera przedstawionych na początku br. w „Superwizjerze”. – Oskarżenia te są całkowicie niezgodne z prawdą, co wykaże postępowanie przed sądem – podkreślił nadawca.