Chodzi o reportaż pt. „Prokuratura darowała gangsterowi gwałty” opublikowany w lipcu w „Dużym Formacie”. Żytnicki napisał m.in., że Paweł P., pseud. „Ramzes”, podejrzany o zgwałcenie dwóch kobiet, poszedł na współpracę z prokuraturą, obciążając zeznaniami przestępców. „Ramzes” otrzymał status tzw. małego świadka koronnego, a śledztwo w jego sprawie umorzono.
Teraz prowadząca tą sprawę prokurator Agnieszka Nowicka chce, by sąd – jeśli uzna reportaż za dowód – zwolnił Żytnickiego z tajemnicy dziennikarskiej, a potem przesłuchał, by dowiedzieć się, kim byli jego informatorzy. Wśród nich byli też pracujący z Nowicką prokuratorzy.
– Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby sąd uwzględnił wniosek prokurator Nowickiej i zdecydował zwolnić mnie z tajemnicy dziennikarskiej. Gdyby do tego doszło, to nie ujawnię swoich źródeł informacji, nawet gdyby miały mi grozić za to sankcje – podkreśla Żytnicki. Dziennikarz zwraca uwagę, że prokurator nie sprostowała informacji z reportażu, ani nie wytoczyła mu procesu.
Prokurator darowała gangsterowi dwa gwałty. Teraz chce poznać dane naszych informatorów. „To skandaliczny zamach na tajemnicę dziennikarską” https://t.co/vvSL71bMxE @PressRedakcja @wirtualnemedia @PK_GOV_PL @Adbodnar @hfhrpl @dbychawska
— Piotr Żytnicki (@PiotrZytnicki) 20 listopada 2018