Daszczyński był szefem TVP od lipca 2015 roku. 8 stycznia 2016 roku jego kadencja została przerwana po uchwaleniu przez rząd PiS tzw. małej ustawy medialnej, która zakończyła kadencje zarządów Telewizji Polskiej i publicznych rozgłośni, a prawo powoływania nowych władz przekazała ministrowi skarbu.
Trzy dni po zwolnieniu Daszczyński otrzymał świadectwo pracy z adnotacją, że jego umowa została rozwiązania „w związku z upływem czasu, na który była zawarta”.
Były prezes pozwał TVP i domaga się 201,8 tys. zł. W grudniu ub.r. Sąd Rejonowy w Warszawie przyznał mu 62,2 tys. zł odszkodowania za niezgodne z prawem ustanie stosunku pracy.
TVP złożyła apelację. Rozpatrujący sprawę Sąd Okręgowy w Warszawie skierował do Sądu Najwyższego pytanie, „czy pracownik ma roszczenie o odszkodowanie w związku z wygaśnięciem stosunku pracy” na podstawie małej ustawy medialnej. SN zajął się sprawą 8 listopada, ale odmówił podjęcia uchwały i Sąd Okręgowy będzie musiał samodzielnie rozstrzygnąć tę kwestię.
Janusz Daszczyński zapowiedział, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to skieruje tę sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.