Joanna Lichocka: Duży wpływ na przebieg kampanii wyborczej w Polsce miały niemieckie media

Przez ostatnich kilka tygodni media głównie zdawały relacje z przebiegu kampanii do wyborów samorządowych. Monitoringiem ewentualnych nieprawidłowości zajmuje się KRRiT, ale głos w tej sprawie może zabrać także Rada Mediów Narodowych. Jej członkowie są podzieleni, co do sposobu relacjonowania kampanii i jej nieprawidłowości. Joanna Lichocka uważa, że wpływ na przebieg wyborów miały „niemieckie media”.

W niedzielę, 21 października br. odbyła się pierwsza tura wyborów samorządowych, a 4 listopada br. odbędzie się druga – w miastach, gdzie kandydaci na wójtów, burmistrzów i prezydentów nie zdobyli bezwzględnej większości głosów.

W pierwszej turze wyborów samorządowych Prawo i Sprawiedliwości zwyciężyło w większej liczbie sejmików, ale w większych miastach, takich jak Warszawa, Łódź czy Poznań zwyciężyli kandydaci Koalicji Obywatelskiej. Z sondażu late poll firmy Ipsos (to badanie, które jest realizowane w dniu wyborów, po zakończeniu głosowania na podstawie cząstkowych wyników wyborów z wybranych losowo komisji), wynika, że PiS zdobyło 33 proc. głosów, Koalicja Obywatelska – 26,7 proc., Polskie Stronnictwo Ludowe 13,6 proc., Sojusz Lewicy Demokratycznej 6,6 proc.; Ruch Kukiz’15 – 5,9 proc., Bezpartyjni – 5,8 proc.; Wolność – 1,5 proc., Razem – 1,5 proc. i Ruch Narodowy – 1,3 proc.

Monitoringiem prawidłowości przebiegu kampanii samorządowej w mediach zajmuje się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która może rozpatrzyć skargi złożone przez osoby indywidualne lub instytucje. Zapytaliśmy jednak członków Rady Mediów Narodowych – organu, który zajmuje się opiniowaniem, powoływaniem i odwoływaniem organów spółek mediów publicznych – o ocenę przebiegu relacjonowania kampanii w prasie, radiu i telewizji.

Czabański: Czekamy na wyniki monitoringu

Przewodniczący RMN, Krzysztof Czabański nie chciał odnosić się do tematu, zasłaniając się faktem, że monitoringiem kampanii wyborczej w mediach zajmuje się właśnie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. – Poczekamy na wyniki jej monitoringu. My nie mamy ani pieniędzy, ani aparatu do prowadzenia tego typu działań – powiedział nam Czabański.

Stwierdził, że „swoją opinię i odczucia zostawi na posiedzenie Rady” (Rada Mediów Narodowych zbiera się we wtorek 23 października br., jednak jedynym punktem obrad jest zmiana statutu Polskiej Agencji Prasowej, w związku z połączeniem z Przedsiębiorstwem Wydawniczym „Rzeczpospolita” – przyp.red.).

– Nie będę się dzielił moimi odczuciami z mediami, one są czysto subiektywne. Nie prowadzimy monitoringu mediów jako takiego, w ramach swojej ustawowej działalności prowadzi je KRRiT – dodał przewodniczący Rady Mediów Narodowych.

Z kolei Juliusz Braun, członek RMN i były prezes Telewizji Polskiej podzielił się z nami swoją opinią: – Cały program TVP był – można powiedzieć – jedną wielką nieprawidłowością – stwierdził. – Skrajnie tendencyjny dobór nie tylko informacji, ale także tematów w programach publicystycznych był elementem kampanii wyborczej PiS. O ile pozostałe stacje relacjonowały generalnie wszystkie ważne wydarzenia kampanii, prowadzonych przez partie polityczne, to Telewizja Polska pokazywała wszystkie istotne wydarzenia z kampanii PiS, natomiast obrazki z kampanii Koalicji Obywatelskiej i PSL najczęściej po to, by je natychmiast krytycznie skomentować – uważa Braun.

„Duży wpływ na przebieg kampanii miały niemieckie media”

Z kolei Joanna Lichocka, członkini Rady Mediów Narodowych, Komisji Kultury i Środków Przekazu oraz posłanka PiS oceniła w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że „grzechem wszystkich mediów – również mediów publicznych – była za mało merytoryczna debata na rzecz sporu politycznego”.

– Brakowało mi w telewizji publicznej programów, które zamiast kłótni w studiu przynosiłyby opis rzeczywistości. Mam wrażenie, że program PiS był bardzo dobrze przedstawiany przez premiera Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego podczas konwencji i to były najlepsze momenty telewizji publicznej, informowania o programie PiS, bo transmitowała te wystąpienia – uważa Joanna Lichocka.

Według niej bardzo duży wpływ na przebieg transmitowania kampanii wyborczej w Polsce miały niemieckie media.

– Dotyczy to zarówno mediów ogólnopolskich, jak i regionalnych. Na pewno dyskusja na temat rzeczywistości medialnej jest potrzebna, choćby po to, aby Polacy byli świadomi z jakimi produktami medialnymi mają do czynienia. Natomiast pytania dotyczące działań legislacyjnych proszę kierować do ministerstwa kultury – powiedziała członkini Rady Mediów Narodowych w rozmowie z nami.

Prof. Kik: Propaganda telewizji publicznej uśpiła zwolenników Jakiego

W Warszawie już w pierwszej turze Rafał Trzaskowski pokonał Patryka Jakiego, uzyskując wynik 54,1 proc. do 30,9 proc. Dziennikarze w rozmowie z Wirtualnemedia.pl na pytanie, czy relacjonowanie kampanii miało wpływ na wynik wyborczy – i z jednej strony sprzyjanie Patrykowi Jakiemu przez telewizję publiczną, a z drugiej – Rafałowi Trzaskowskiemu przez TVN – miało wpływ na wynik wyborczy mają różne opinie na ten temat.

W niedzielę, tuż po ogłoszeniu pierwszych wyników sondażowych wyborów samorządowych, politolog prof. Kazimierz Kik w wypowiedzi dla Onetu jako jedną z przyczyn porażki Patryka Jakiego z Rafałem Trzaskowskim już w pierwszej turze głosowania na prezydenta Warszawy wskazał przekaz mediów publicznych, zwłaszcza TVP.

– Doszło do paradoksu. Propaganda Telewizji Publicznej uśpiła zwolenników Patryka Jakiego, a zmobilizowała wyborców o poglądach liberalno-lewicowych. To miało wpływ na ostateczny wynik – ocenił. – Gdyby nie ten medialny szum i propagandowe napięcie, Patryk Jaki miałby większe szanse na odbicie Warszawy. Ale skoro sytuacja znalazła się na ostrzu noża, to więcej żołnierzy stanęło po stronie Rafała Trzaskowskiego – dodał. Były prezes TVP Juliusz Braun uważa, że Patryk Jaki przegrał nie z powodu kampanii, ale dlatego, że ogromna większość warszawiaków nie akceptuje polityki PiS.

– TVP nikogo nie uśpiła, ale faktycznie miała wpływ na skalę sukcesu Rafała Trzaskowskiego, podobnie zresztą jak na sukces wielu innych kandydatów Koalicji Obywatelskiej. Na rzecz Trzaskowskiego działało bowiem pokazanie prawdziwego wizerunku PiS. Prezes Kurski sądził, że „ciemny lud to kupi”, a lud warszawski ciemny nie jest. Myślę, że istotne znaczenie miał haniebny spot wyborczy PiS na temat uchodźców, stanowiący prymitywną manipulację, a także wypowiedź Patryka Jakiego, porównująca decyzję wyborczą do Powstania Warszawskiego – zwraca uwagę Juliusz Braun w rozmowie z nami.

Joanna Lichocka, posłanka PiS i członkini Rady Mediów Narodowych dodała, że „profesor Kik nie do końca ma rację, ale aby spokojnie to przeanalizować, potrzeba trochę czasu”.

– Nie zgadzam się z takim sformułowaniem o „propagandzie telewizji publicznej”. Jeżeli mówimy o propagandzie to raczej TVN-u i niemieckich mediów, działających na rynku polskim. Na tym powinniśmy się przede wszystkim skoncentrować, ponieważ rzeczywiście widać bardzo daleko idącą ingerencję, jeśli chodzi o spokojną debatę przed wyborami. Takie są moje pierwsze wrażenia – oceniła.

Natomiast Krzysztof Czabański nie chciał odnosić się do wypowiedzi prof. Kika.

8 skarg na Telewizję Polską do KRRiT

Na pokazywanie kampanii samorządowej do KRRiT wpłynęło w sumie 8 skarg na Telewizję Polską i ani jednej na stacje komercyjne.

Tematyka wyborów samorządowych dotyczyła siedmiu złożonych skarg: dwóch złożonych w sprawie programów regionalnych TVP: TVP 3 Poznań – od Stowarzyszenia „Tu i Teraz”, oraz TVP 3 Gdańsk – od posłanki Agnieszki Pomaski.

Pięć skarg wpłynęło natomiast od osób prywatnych – w sprawie polityki informacyjnej TVP. Postępowania w tych sprawach są w toku.

Krystyna Pawłowicz: czas na opcję zero w mediach

– Szkoda Warszawy, miasta moich Przodków W końcu 19 wieku, gdy rodzili się moi Dziadkowie w Warszawie byli Rosjanie. Dziś, obcy jej patriotycznej tradycji ,niestety,w Warszawie umocnili się… Szkoda mojej Warszawy, szkoda Warszawy moich Przodków… – stwierdziła w niedzielę wieczorem Krystyna Pawłowicz na Twitterze.

Z kolei w poniedziałek rano posłanka skomentowała rynek mediów. – Teraz jednak CZAS NA MEDIA ! Moim zdaniem OPCJA ZERO na rynku RTV ! Odbudowa przez WYGASZENiE WSZYSTKICH wydanych KONCESJI rtv i budowa rynku na zasadach UE, takich, jak obowiązują np. w Niemczech Repolonizacja i ucywilizowanie ! Dość zewnętrznych partii TVN czy Onet! – napisała.

Wyjaśniła też, dlaczego obecny rząd nie zajął się jeszcze tą kwestią. – Tylu frontów ile otworzyliśmy naraz nie da się prowadzić Musiała być kolejność. Poza tym naszą ustawę o mediach z początku naszej kadencji UE nam zablokowała. Mam nadzieję, że waga mediów z zagranicznym kapitałem i ich walka z Polską będzie już na pierwszym planie – napisała.

A teraz jednak CZAS NA MEDIA ! Moim zd. OPCJA ZERO na rynku RTV ! Odbudowa przez WYGASZENiE WSZYSTKICH wydanych KONCESJI rtv i budowa rynku na zasadach UE,takich,jak obowiązują np w Niemczech Repolonizacja i ucywilizowanie ! Dość zewn partii TVN czy onet !

— Krystyna Pawłowicz (@KrystPawlowicz) 22 października 2018

Niektórzy dziennikarze ocenili, że ta zapowiedź to skutek niezadowolenia Krystyny Pawłowicz z wyniku PiS w wyborach samorządowych. – Jest i winny, jest i cel! – napisał Marek Kacprzak z Wirtualnej Polski. – Proste? Proste! Oznacza to, że PiS ma jednak poczucie klęski – stwierdziła Dominika Wielowieyska z „Gazety Wyborczej”.

– Onet nie potrzebuje koncesji, zatem do wojny pozostaje już tylko amerykański TVN. Ciekawe, czy owce na kacu łykają paszę tak samo gładko jak wcześniej. Pani profesor powinna poznać na początek siłę mediów społecznościowych. Ja u siebie robię akcję #krysiawygaszona – skomentował Adam Buła z „Polska The Times”. – Nadciąga armageddon 😉 – napisał Wojciech Boczoń z Bankier.pl. – Te wybory to był jednak dla pani Krystyny duży szok – skwitował Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”.

Do wpisu posłanki PiS odnieśli się też dziennikarze Onetu. – Pani, która oskarża Onet o bycie partią polityczną, a w dodatku dzień po wyborach nam groził, nie jest posłanką rosyjską i nie pochodzi z obozu Władimira Putina, lecz PiS. I chyba właśnie za taką arogancję i chamstwo jej partia płaci właśnie cenę – stwierdził Janusz Schwertner. – Tak, Janusz Schwertner ma rację. Robimy swoje. Rozliczają nas czytelnicy, nie politycy – dodał Bartosz Węglarczyk.

Przewodniczący KRRiT odpowiada RPO

W piśmie z początku października br. przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski w odpowiedzi na pytania Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara w sprawie skarg kierowanych do KRRiT na sposób prezentowania samorządowej kampanii wyborczej w mediach publicznych tłumaczył, że organ nie zajmuje się ciągłym monitorowaniem przebiegu kampanii wyborczej w programach telewizyjnych, a analizuje ewentualne naruszenia w odpowiedzi na skargi kierowane przez komitety wyborcze oraz widzów i słuchaczy”. Do KRRiT nie wpłynęły wystąpienia dot. kampanii wyborczej w programach Polsat i TVN.

Zgodnie z procedurą, KRRiT po otrzymaniu skargi zwraca się do nadawcy o nagranie programu i prosi o przedstawienie stanowiska w sprawie zastrzeżeń widzów. Potem regulator decyduje czy zakończyć sprawę, czy prowadzić dalsze działania, które mogą skończyć się ukaraniem nadawcy lub wezwaniem go do przestrzegania ustawy o radiofonii i telewizji.

Od 2016 roku w składzie RMN zasiada oprócz Krzysztofa Czabańskiego również Joanna Lichocka (z ramienia PiS), Elżbieta Kruk (PiS), Juliusz Braun (PO) oraz Grzegorz Podżorny (z Kukiz’15).