Prokuratura wszczęła śledztwo ws. kasy zapomogowo-pożyczkowej przy PAP

"Brakuje 200 tys. zł"

Kasa zapomogowo-pożyczkowa działająca przy Polskiej Agencji Prasowej miała stanowić podstawę oszczędności dla pracowników PAP. Od ubiegłego roku mają problem z wypłatą pieniędzy. Bezskutecznie próbowali uzyskać środki od skarbniczki kas i choć nadzorują je związki zawodowe w PAP – nie odzyskali należności. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przywłaszczenia pieniędzy z kasy opiewa na kwotę ponad 200 tys. zł, prokuratura wszczęła już śledztwo w tej sprawie – dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl.

Pod koniec 2017 roku pracownicy Polskiej Agencji Prasowej i jednocześnie członkowie kasy zapomogowo-pożyczkowej działającej przy PAP (KZP są tworzone przez pracowników zakładu pracy i służą im do odkładania pieniędzy i ich pożyczania) zorientowali się, że problemy z wypłatą ich pieniędzy powtarzają się. Coraz więcej osób nie mogło otrzymać dostępu do salda konta i historii przynależności do kasy. Po rezygnacji z członkostwa nie mogli natomiast wypłacić swoich pieniędzy.

– Mój wniosek o wycofanie wkładu nie został zrealizowany, a był złożony 4-5 miesięcy temu. Nie uzyskałem żadnych pieniędzy z włożonych tam do tej pory. Składka była pobierana co miesiąc z mojej pensji. Kwota przekroczyła kilka tysięcy złotych – mówi nam pracownik PAP, jeden z członków kasy.

Na dwóch walnych zgromadzeniach, organizowanych przez związki zawodowe (działające w PAP) na początku 2018 roku miała pojawić się również skarbniczka kasy i jednocześnie kadrowa agencji z kilkunastoletnim doświadczeniem. Miała przekazać pracownikom informacje, kiedy ich środki były wypłacane, jakie jest saldo ich konta oraz przedstawić im historie przynależności do kasy. W tym czasie jej członkowie masowo zaczęli się wypisywać. Chcieli otrzymać zgromadzone na swoim koncie pieniądze.

Pod koniec marca kilku członków kasy – w imieniu swoim i byłych członków – poinformowało o sprawie zarząd PAP. Ten wezwał kadrową agencji do przedstawienia stanu konta kasy. Z pisma, do którego dotarliśmy wynika, że skarbniczka miała poinformować, że „na koncie kasy powinno znajdować się ok. 256 tys. zł”.

Rozwiązanie problemu utrudnia fakt, że w zarządzie kasy są trzy osoby, które obecnie są już na emeryturze. Formalnie, aby wypisać się z kasy i zrezygnować z pełnionej funkcji, musiałyby złożyć pismo w tej sprawie, czego najpewniej zapomniały zrobić. W jednym z maili do pracownicy PAP – do którego treści dotarł portal Wirtualnemedia.pl – skarbniczka kasy prosiła, aby pozostałym członkiniom zarządu „dać na emeryturze święty spokój, bo to ona jest odpowiedzialna za obecną sytuację”. Zadeklarowała również „naprawić szkodę”. W międzyczasie zarząd PAP składa wniosek do banku o dostęp do konta kas. Bank jednak odmawia – jedynymi uprawnionymi do wglądu w rachunek bankowy są członkinie zarządu kas.

PAP i członkowie kasy zawiadomili prokuraturę

Z naszych informacji wynika, że w tej sprawie obecny zarząd agencji 26 czerwca złożył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Pokrzywdzoną stroną jest w nim Polska Agencja Prasowa, która zgłosiła „podejrzenie popełnienia przestępstwa, opisanego w art. 284 par.2 k.k. o przywłaszczenie środków przez zarząd pracowniczej kasy zapomogowo-pożyczkowej w wysokości 200,289 tys. zł., stanowiących wpłaty na konto kasy”, na okoliczność „zgłoszenia roszczeń w stosunku do zarządu pracowniczej kasy oraz braku spłaty kwot należnych członkom kasy oraz uchylania się od obowiązku informacyjnego wobec członków kasy”.

Mniej więcej tydzień później pokrzywdzeni pracownicy agencji mieli dowiedzieć się o złożeniu zawiadomienia przez pełnomocnika PAP w imieniu spółki. Wobec tego złożyli własne (na dokumencie widnieje data 19 czerwca) do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście. Poszkodowanymi jest 30 członków kas zapomogowo-pożyczkowych, w treści wpisano podejrzenie o popełnieniu przestępstwa „o przywłaszczenie środków przez zarząd kasy zapomogowo-pożyczkowej w wysokości ok. 224 tys. złotych, stanowiących wpłaty na konto pracowniczej kasy zapomogowo-pożyczkowej na okoliczność zgłaszania roszczeń w stosunku do zarządu KZP obraz brak spłaty kwot należnych członkom i uchylenia się od obowiązku informacyjnego wobec nich”. Drugie zawiadomienie zostało zarejestrowane w prokuraturze z datą 6 lipca.

Zawiadomienia zarejestrowane w ramach jednego postępowania

Prokurator Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie potwierdził, że do Prokuratury Rejonowej Warszawa- Śródmieście w Warszawie wpłynęły dwa zawiadomienia. Zostały jednak zarejestrowane w ramach jednego postępowania.

– Sprawa jest na etapie czynności sprawdzających. Prokurator zlecił policji wykonanie określonych czynności. Zawiadomienie dotyczy podejrzenia popełniania przestępstwa przywłaszczenia środków pieniężnych z pracowniczej kasy oszczędnościowej – przekazał nam rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak wynika z naszych informacji, 21 września prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Zarząd PAP zlecił audyt prawny

Problem kasy zapomogowo-pożyczkowej spadł na barki obecnego szefostwa agencji: prezesa zarządu Wojciecha Surmacza oraz członka zarządu Tomasza Przybka (zrezygnował z tej funkcji w miniony piątek), wybranych decyzją Rady Mediów Narodowych na początku stycznia 2018 roku. https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/tomasz-przybek-polska-agencja-prasowa-odchodzi-z-zarzadu

Po otrzymaniu oficjalnego pisma od kilku członków kasy, które zostało przekazane zarządowi PAP 27 marca 2018 roku – z którego treścią się zapoznaliśmy – szefowie PAP mieli rozpocząć audyt prawny. Jego efektem było właśnie złożenie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście z art. 304. K.p.k.

Spytaliśmy prezesa PAP Wojciecha Surmacza, jakie działania podjął zarząd, by wyjaśnić tę sytuację. W odpowiedzi otrzymaliśmy oświadczenie, w którym stwierdza on, że „poprzednie zarządy PAP były informowane o problemach finansowych pracowniczej kasy zapomogowo-pożyczkowej, ale nie podjęły w tym kierunku działań wyjaśniających”. Dodaje, że kasa to „podmiot niezależny, a w związku z obowiązującym prawem – całkowity nadzór nad działaniem KZP sprawują wyłącznie zawiązki zawodowe, a pracodawca nie posiada żadnych kompetencji nadzorczych wobec kas, ani prawa wglądu do ksiąg rachunkowych i dokumentacji kasy”.

Jednocześnie Wojciech Surmacz w odpowiedzi na nasze pytania stwierdził, że „większość z tych pytań z ostrożności procesowej musi pozostawić bez odpowiedzi”, ponieważ „zawierają błędy formalne, informacje nieprawdziwe oraz tezy, które nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości, a dane, którymi posługuje się dziennikarka mogą naruszyć dobre imię spółki, osób prywatnych oraz złamać klauzule poufności, zawarte w wewnętrznych dokumentach PAP, a co za tym idzie, negatywnie wpłynąć na postępowanie prokuratorskie”.

Z informacji przekazanych przez naszych rozmówców wynika, że sprawa kasy zapomogowo-pożyczkowej była już zgłaszana byłemu prezesowi PAP Arturowi Dmochowskiemu. Ten na przesłane mu pytania odpowiedział, że „z pytań nadesłanych mu przez nas wynika, że o sprawie poinformowano zarząd PAP pod koniec ubiegłego roku, kiedy już nie był prezesem” (zrezygnował na początku października 2017 roku). – Właściwym adresatem pytania jest zatem pan Giziński z rady nadzorczej, który przejął po mnie funkcję prezesa zarządu i sprawował ją do chwili wyboru pana Surmacza i zapewne do niego zwrócili się pracownicy z tą sprawą – odpowiedział nam Artur Dmochowski.

„Za kasę odpowiadają związki zawodowe”

Kłopoty do zarządu miały zgłaszać związki zawodowe w PAP, które wedle ustawy z 23 maja 1991 roku o związkach zawodowych nadzorują działalność kasy zapomogowo-pożyczkowej – art. 39 wprost mówi, że „nadzór społeczny nad kasami sprawują związki zawodowe”. Dzwoniliśmy w tej sprawie do prezesa związków Katarzyny Juźwiak, która nie chciała z nami rozmawiać i stwierdziła, że „pytania w tej sprawie są pytaniami do zarządu”.

Natomiast zasady organizowania i działania kas zapomogowo-pożyczkowych określa rozporządzenie Rady Ministrów. Wynika z niego, że m.in. do obowiązków pracodawcy wobec działającej u niego kasy zapomogowo-pożyczkowej należy m.in. zapewnienie prowadzenia księgowości, obsługi kasowej i prawnej, dokonywanie na rzecz KZP potrąceń w listach płac; odprowadzanie wpłat na rachunek bankowy KZP oraz informowanie przynajmniej raz w roku członków kas o stanie ich wkładów i zadłużeń.

Zdania pracowników na temat wsparcia, jakiego im udzielono w tej sytuacji, są podzielone. – Zarząd spotykał się z naszymi przedstawicielami, którzy potem przekazywali nam informacje. Delegowano dla nas jednego prawnika, z którym byliśmy w stałym kontakcie. Biuro finansów PAP przygotowało dla nas informacje o wszystkich naszych wpłatach – wylicza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl jeden z pracowników agencji.

Kolejny z pokrzywdzonych mówi nam: – Sprawa kasy zapomogowo-pożyczkowej była pierwszą sprawą, jaką dostał do rozwiązania nowy zarząd PAP. Związki zawodowe zaangażowały się w sprawę dopiero w styczniu-lutym. Trochę według mnie nieśmiało. W mojej ocenie związki zawodowe w tej sprawie „dały ciała”.

Pracownicy nie liczą na pieniądze

Z rozmów z pokrzywdzonymi (to kilkadziesiąt osób) wynika, że w większości przypadków nie liczą na to, że uda się im odzyskać pieniądze. – Pewnie sprawa zakończy się umorzeniem, a my tych pieniędzy i tak nie odzyskamy. Dlatego wolę być anonimowy, bo kolejnym krokiem będzie zapewne sprawa po dwóch stronach barykady – my z PAP-em. Jeszcze chwilę chciałbym tu popracować – mówi nam jeden z pracowników.

Kolejny członek kasy stwierdza w rozmowie z nami, że w kasie ma wszystkie oszczędności. – Żadnych innych w swoim życiu nie mam. Do głowy mi nie przyszło, że coś takiego będzie miało miejsce w PAP-ie. To nie jest firma „krzak”. Każdy uważał, że to tak bezpieczne miejsce, prestiżowe. Niemożliwe, aby coś takiego się stało – podsumowuje jeden z naszych rozmówców.

Kilkukrotnie próbowaliśmy się skontaktować z kadrową PAP i jednocześnie skarbniczką kasy. Najpierw odebrała telefonie, a kiedy usłyszała, że pracujemy nad tym artykułem i chcemy zadać jej pytania, podziękowała za rozmowę. Przez miesiąc nie odpisywała i nie odbierała telefonów. Potem zgodziła się na spotkanie, z którego ostatecznie się wycofała. Przekazała jedynie wiadomość: „Mogę potwierdzić, że zrobiła pani wszystko, aby uzyskać mój komentarz. Nie chciałabym, żeby z mojego powodu ktokolwiek zarzucił pani brak staranności w przygotowaniu materiału”.

Posiedzenie Rady Mediów Narodowych o problemach w PAP

W czwartek 26 września br. odbyło się posiedzenie Rady Mediów Narodowych, a jeden z punktów obrad brzmiał: „rozmowa z zarządem Polskiej Agencji Prasowej na temat jej problemów”. Jak udało nam się dowiedzieć, zarząd opowiadał jednak o uruchomionym w maju br. anglojęzycznym portalu „The First News” oraz o realizacji planu przejęcia przez PAP Przedsiębiorstwa Wydawniczego „Rzeczpospolita”, o czym pisaliśmy w połowie sierpnia br. Nie padło ani jedno słowo o kłopotach z kasą zapomogowo-pożyczkową.

Pytany przez nas przewodniczący Rady Mediów Narodowych, Krzysztof Czabański odpowiedział, że nic nie wie o tej sprawie i odesłał nas z tym pytaniem do prezesa PAP Wojciecha Surmacza.