Dziennikarz kierował mercedesem, który ścigał się z porsche i ferrari na polskich numerach rejestracyjnych. Wszystkie trzy auta brały udział w zorganizowanym wyjeździe na Słowację. Około 40 km od polskiej granicy, niedaleko miasta Dolny Kubin, doszło do wypadku. Mercedes, ferrari i porsche jechały gęsiego i z dużą prędkością wyprzedzały inne samochody, choć na jezdni była linia ciągła. Gdy z przeciwka wyjechała skoda, kierowca mercedesa, którym okazał się dziennikarz motoryzacyjny, zdążył wrócić na właściwy pas. Ferrari zaczęło hamować i w jego tył uderzyło jadące za nim porsche, które następnie zderzyło się czołowo ze skodą. Jej kierowca zmarł w drodze do szpitala. Poważnych obrażeń doznała też pasażerka skody, lekkie rany odniósł podróżujący z nimi mężczyzna. Wszyscy uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi.
Kierowcy porsche grozi kara pozbawienia wolności od 2 do nawet 9 lat. Zatrzymano też kierujących ferrari i mercedesem. Im grozi od 6 miesięcy do 3 lat pozbawienia wolności.
Dziennikarz, który prowadził mercedesa, otrzymał auto do testów z parku prasowego firmy Mercedes-Benz Polska. Jak zapewniła Dziennik.pl jej dyrektor ds. komunikacji i relacji zewnętrznych dr Ewa Łabno-Falęcka, to pierwszy przypadek tak brawurowej jazdy autem użyczonym dziennikarzowi.