Dziennikarz był gościem debaty o misyjności mediów, ich zależności od słupków oglądalności i wyników sprzedaży. Próbując odpowiedzieć na pytanie, czy dziennikarz w XXI wieku kieruje się misją, nie szczędził gorzkich słów pod adresem środowiska oraz zawodu.
– Rynek medialny w Polsce przypomina obraz bitwy pod Grunwaldem. Walczymy na różne narzędzia, najmniej w tym wszystkim jest niestety dziennikarstwa. Rzetelnego, misyjnego. Jestem pod wrażeniem tego, że ciągle jeszcze w tym zawodzie misja jest przynależna do pewnych nazwisk, redakcji, grup, ale na pewno nie do środowiska. Jesteśmy świadkami absolutnego upadku obyczajów dziennikarskich – stwierdził Kamil Durczok.
Zapytał retorycznie: – Czy ktoś potrafi wskazać medium – poza niewielką grupą – które kieruje się zasadą dwuźródłowości? Które sprawdza informacje, które spisuje z jednego źródła i weryfikuje w niezależnym od tego pierwszego? Jak powie się o tym w jakimkolwiek portalu, nawet o dużym zasięgu, to popukają się w czoło. Kto to będzie sprawdzał, dlaczego? Po to, aby wyprzedziła nas konkurencja? Mamy źródło, mamy autora, mamy nagranie – to jedziemy z tym fantem. To jest dziś obraz dziennikarstwa w Polsce. Każda głupota, każda bzdura rzucona przez polityka, jeśli tylko gwarantuje klikalność – jest publikowana – ocenił Kamil Durczok.
Dodał, że dziennikarstwo przenosi się do sieci, co wieszczył już w 2006 roku, kiedy przeszedł do zespołu „Faktów” TVN i próbował przenieść ten brand do sieci.
– Dziś niestety klikają się rzeczy proste, głupie, ale atrakcyjne. To prowadzi do absolutnego upadku dziennikarstwa – dodał.
„Telewizja państwowa, nie publiczna. Tuba propagandowa partii”
Durczok odniósł się także podczas debaty do obecnej sytuacji w mediach publicznych. Ocenił, że dziś telewizja komercyjna, a dokładnie TVN – „choć nie ma już wobec tej stacji sentymentów” – wyręcza telewizję publiczną.
– TVN – choć nie mam specjalnych sentymentów do mojej byłej stacji – poza 10 latami pracy, które tam zostawiłem – wyręcza telewizję państwową, bo nie ma już telewizji publicznej; należałoby powiedzieć: partyjną. Jest wyręczana w swoich podstawowych zadaniach: edukacyjnych, zdystansowanego tłumaczenia świata. Tłumaczenia zjawisk, które są trudne na tyle, by zrozumieć je przy pierwszym podejściu. Dzisiaj robią to stacje komercyjne, natomiast z całą pewnością nie robi tego telewizja pod rządami PiS-u, która zamieniła się w „szczekaczkę”, która zajmuje się wyłącznie polityką rządu i jednej partii.
Według dziennikarza przyczyną obecnego „chaosu i fatalnego obrazu mediów” jest ekonomia i przekonanie, że „kto posiada telewizję publiczną, ten ma władzę”. Dodał także, że ważną kwestią jest pozycja mediów lokalnych, które zwykle mają problem z dofinansowaniem, ponieważ nikt nie widzi w nich ekonomicznego potencjału.
Problemem dziennikarstwo internetowe
Kamil Durczok, który sam prowadzi portal internetowy Silesion.pl o tematyce Śląska i którego siedziba mieści się w Katowicach stwierdził, że „jest wielkim pesymistą, jeżeli chodzi o przyszłość tego zawodu”, a jedną z przyczyn jego negatywnej oceny jest dziennikarstwo internetowe. Obecnie – według niego – z reguły mamy do czynienia nie z dziennikarzami, a z media workerami.
– Ludzie, którzy do perfekcji opanowali „kopiuj, wklej” – najczęściej bez podawania źródła i uszanowania praw autorskich puszczają to dalej w świat. Jeżeli żadnych uregulowań w tej sprawie nie będzie – a sądzę, że ich nie będzie – to słabo widzę rynek medialny – ocenił.
Według niego kolejnym aspektem jest konieczność edukacji, a przy tym brakuje mu wiary w młodych ludzi.
– Nie ma dzisiaj żadnego powodu, dla którego ekonomicznie wydawcy lub właścicielowi opłacałoby się zatrudniać za 5, 7, 10 tysięcy złotych doświadczonego dziennikarza, kiedy za te same pieniądze może zatrudnić siedmioro-ośmioro zdolnych studentów, którzy będą pracowali pod presją czasu, będą kopiować i wklejać. Dobrze by było, gdyby powołali się jeszcze na źródło – stwierdził Kamil Durczok.
W październiku 2016 roku Kamil Durczok uruchomił Silesion.pl – portal, gdzie relacjonuje głównie wydarzenia na Śląsku. Jest szefem witryny, a także prezesem wydającej ją spółki Coal Minders.