Instytucje podległe lub nadzorowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przekazały w latach 2016-2017 spółce Fratria – wydawcy m.in. tygodnika „Sieci” ponad 120 tys. złotych. – Większość działań prowadzonych przez nas wspólnie z organami administracji publicznej ma charakter misyjny i jest realizowana po kosztach – mówi Wirtualnemedia.pl Michał Karnowski, członek zarządu Fratrii.
Posłanka PO Izabela Leszczyna złożyła interpelację w sprawie zleceń udzielonych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego spółkom Apella oraz Fratria w latach 2016 i 2017 już w marcu br. Odpowiedzi niedawno udzielił minister kultury Piotr Gliński. Wynika z niej, że resort nie dokonywał zleceń reklamowych na rzecz obu podmiotów, ale instytucje podległe bądź nadzorowane przez ministerstwo przekazały w sumie ponad 120 tys. złotych na rzecz wydawcy tygodnika „Sieci”, magazynu „W Sieci Historii” i portal Wpolityce.pl.
Premier #Gliński potrzebował ponad 4 miesiące, żeby przyznać, że Muzeum II Wojny Światowej zapłaciło tygodnikowi „W sieci” 25 tys. zł. za wywiad(‼️) z nowym dyrektorem K.Nawrockim. Tyle za wywiad płaci tylko ktoś, kto nie ma nic do powiedzenia, chyba że chodzi o kasę dla swoich pic.twitter.com/XglRnNhMas
— Iza Leszczyna✌️🇵🇱 (@Leszczyna) 12 lipca 2018
25 tys. złotych za wywiad z dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej
Największe oburzenie spośród listy podmiotów, które umieszczały w tygodniku materiały reklamowe, wzbudził wywiad sponsorowany w tygodniku „Sieci”. Chodziło o rozmowę z dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej, dr Karolem Nawrockim w związku z rocznicą wybuchu II wojny światowej oraz otwarciem wystawy czasowej „Westerplatte w 7 odsłonach”.
Sprawę płatnych publikacji nie omieszkał skomentować Bartosz Węglarczyk, dyrektor programowy Onetu: – Czyli rząd płaci zaprzyjaźnionym mediom 25 tys. zł już nie za reklamę, nie za sponsorowanie eventu, nie za ukryty sponsoring, lecz po prostu za zrobienie wywiadu z urzędnikiem. A nie łatwiej po prostu wziąć je na utrzymanie z budżetu? – napisał na Twitterze.
Czyli rząd płaci zaprzyjaźnionym mediom 25 tys. zł już nie za reklamę, nie za sponsorowanie eventu, nie za ukryty sponsoring, lecz po prostu za zrobienie wywiadu z urzędnikiem. A nie łatwiej po prostu wziąć je na utrzymanie z budżetu?#zasadysrady #mediasredia
— Bartosz Węglarczyk 🇵🇱🇪🇺 (@bweglarczyk) 12 lipca 2018
Michał Karnowski, członek zarządu Fratrii na prośbę o komentarz do sprawy odpowiedział nam: – Co mam właściwie komentować, że podobnie jak wszystkie tygodniki i wszystkie media publikujemy materiały promocyjne, wkładki tematyczne, dodatki specjalistyczne? Że jak wszystkie media współpracujemy z zewnętrznymi – komercyjnymi i publicznymi – podmiotami? Owszem, realizujemy, owszem współpracujemy. Czy prawo do prowadzenia normalnej działalności wydawniczej, współpracy redakcyjnej i promocyjnej, mają wyłącznie „Tygodnik Powszechny”, „Polityka”, TVN, „Gazeta Wyborcza”? – zapytał retorycznie. – Kwota przez panią podana dotyczy dwóch lat i jest zdecydowanie poniżej uśrednionych cenników tego typu akcji. Większość działań prowadzonych przez nas wspólnie z organami administracji publicznej ma charakter misyjny i jest realizowana po kosztach papieru, druku – podkreślił Karnowski.
Bartosz Węglarczyk zarzucał „Sieci” nieoznaczanie tekstów sponsorowanych
To nie pierwszy raz, kiedy dyrektor programowy Onetu zwraca uwagę na teksty sponsorowane w „Sieci”. Jakiś czas temu podkreślał na Twitterze, że część z tych artykułów nie jest w tygodniku podpisana, a przy wielu nie zaznaczano, że to tekst sponsorowany, przygotowany na zlecenie przedstawionej w nim spółki.
Wtedy w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Michał Karnowski, członek zarządu Fratrii odpowiedział na te zarzuty: – W pełni przestrzegamy standardów etycznych, profesjonalnych. Forma przepytywania polskiego wydawcy przez niemiecki kapitał jest niezrozumiała. Jest próbą zadeptania nas, to kolejny atak mediów z niemieckim kapitałem – stwierdził.
Bartosz Węglarczyk w rozmowie z nami odpowiedział natomiast: – W przeszłości były przypadki, gdy nieoznaczonymi reklamami w mediach zajmował się UOKiK nakładając na wydawców grzywny. Oczywiście, że powinien się zainteresować nimi i teraz. Oczywiście, że przepisy nie są egzekwowane – oceniał. – Nie wierzę specjalnie w moc przepisów w tej kwestii. Tę sprawę powinny regulować wewnętrzne przepisy poszczególnych wydawców i ich kodeksy postępowania. Jeśli wydawca nie jest etyczny, to żaden przepis nie powstrzyma go przed publikowaniem nieoznaczonych reklam. Ofiarą są tu oczywiście czytelnicy, który są w ten sposób po prostu oszukiwani – podkreślał dyrektor programowy Onet.