Warzecha i Ziemkiewicz o wywiadach „Sieci” z Morawieckim i Kaczyńskim: dziennikarstwo służebne, „dociekliwość”

Łukasz Warzecha i Rafał Ziemkiewicz

Publicyści „Do Rzeczy” Łukasz Warzecha i Rafał Ziemkiewicz skrytykowali ostatnie wywiady w tygodniku „Sieci” (Fratria) z Mateuszem Morawieckim i Jarosławem Kaczyńskim przeprowadzone przez Jacka i Michała Karnowskich. – Michała i Jacka musiały strasznie kolana boleć. Tyle minut klęczenia – podsumował Warzecha. – Uczciwość każe pamiętać, że to politycy uzależniają zgodę na publikację rozmowy od jej późniejszego wykastrowania przez asystentów – zaznaczył Ziemkiewicz.

Wywiad z premierem Mateuszem Morawieckim opublikowano w „Sieci” w zeszłym tygodniu, a rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim jest w nowym wydaniu tygodnika. Oba materiały są głównymi tematami okładkowymi.

Łukasz Warzecha z „Do Rzeczy” w miniony poniedziałek kpił na Twitterze, że Jacek i Michał Karnowski nie zadali szefowi rządu dociekliwych pytań. – Z ciekawości sprawdziłem: ostry i bezkompromisowy wywiad braci z PMM (premierem Mateuszem Morawieckim – przyp.) w najnowszym numerze ich tygodnika liczy sobie ponad 30 tys. znaków. W ramach tych 30 tys. premier jest przyciskany aż miło! – stwierdził.

Uczcie się – tak się władzę dociska!https://t.co/VFDhd0FyhS pic.twitter.com/Xh0s2LshlF

— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) 3 lipca 2018

Warzecha równie krytycznie ocenił wywiad z Jarosławem Kaczyńskim. – To jest jednak poza moją zdolnością pojmowania: jak można zrobić wielokolumnowy wywiad z najważniejszym politykiem w Polsce i nie zadać mu ANI JEDNEGO trudnego pytania? Michała i Jacka musiały strasznie kolana boleć. Tyle minut klęczenia – skomentował. – Przykry widok – zgodziła się z nim Kataryna.

Publicysta „Do Rzeczy” zamieścił też fragment rozmowy w „Sieciach”, określając go jako przykład dziennikarstwa służebnego. – Spraw jest mnóstwo: podnoszenie podatków mimo obietnic, czy reforma SN wymaga walki o wysłanie prof. Gersdorf w stan spoczynku, zmiana ordynacji do PE wobec prognoz, że to zabetonuje układ polityczny itd. – wyliczył poproszony o podanie tematów, o które warto zapytać prezesa PiS.

Przykład dziennikarstwa służebnego. Niezależny dziennikarz spytałby w tym miejscu: „Więc nie widzieliście tego wcześniej? Po co było takie przepisy w ogóle uchwalać?”. Ale to nie w tym wywiadzie. pic.twitter.com/zgOKtBhu15

— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) 9 lipca 2018

Michał Karnowski: Warzecha krytykuje nas w jednym szeregu z Lisem

Do wpisów Warzechy szybko odniósł się Michał Karnowski. – A ja mimo to dziękuję Łukaszu za lekturę i promocję tygodnika „Sieci”. Na pewno nie mamy w sobie tej Twojej nienawiści do Dobrej Zmiany, nie marzymy o zbudowaniu własnej partii, tu zgoda. Zachęcam jednak Czytelników, by każdy osobiście się przekonał czy wywiad się broni, czy nie – napisał.

– Właśnie dlatego nazywam Michała neo-Michnikiem. Klasyfikowanie kogoś w celu zdyskredytowania jako nienawistnika, dziwne sugestie o zakładaniu partii, bez próby podjęcia polemiki – to są metody Giewu („Gazety Wyborczej” – przyp.). Idealnie przejęte przez braci Karnowskich – skomentował to Łukasz Warzecha.

Karnowski zwrócił uwagę, że wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego z wywiadu skrytykował Tomasz Lis. – Wywiad w tygodniku „Sieci” przeczytali już, obaj zgrzytając zębami i dygocąc z nienawiści, pan Warzecha i pan Lis. A TY OBYWATELU PRZECZYTAŁEŚ? – stwierdził. – Jakieś dziwne majaki nawiedzają Michała, i to w ciągu dnia. Może projektuje na innych własny stan ducha? – odparł Łukasz Warzecha.

Wywiad w @Tygodnik_Sieci przeczytali już, obaj zgrzytając zębami i dygocąc z nienawiści, pan Warzecha i pan Lis. A TY OBYWATELU PRZECZYTAŁEŚ? pic.twitter.com/bcfnTdUDJb

— Michał Karnowski (@michalkarnowski) 9 lipca 2018

Z kolei według Rafała Ziemkiewicza znaczenie w tej sytuacji mają przepisy o autoryzacji oraz warunki, na jakich najważniejsi politycy zgadzają się udzielać wywiadów.

– Sam śmieję się z „dociekliwości” wywiadów tygodnika „Sieci” z premierem czy Komendantem. Ale uczciwość każe pamiętać, że to politycy uzależniają zgodę na publikację rozmowy od jej późniejszego wykastrowania przez asystentów. Albo mdła papka, albo nic – to tzw. autoryzacja, relikt najczystszej komuny. I dopóki ten nonsens nie zniknie z prawa prasowego będą się ukazywać tyko takie słodkie popierdłuki. No bo jednak ważny polityk na okładce ciągnie sprzedaż i z punktu widzenia wydawcy wart jest zgody na okrojenie wywiadu – napisał Ziemkiewicz.

Warzecha już wcześniej spierał się z Karnowskimi

Łukasz Warzecha od wielu miesięcy regularnie krytykuje niektóre publikacje „Sieci” i wPolityce.pl, oceniając je jako bezkrytycznie prorządowe. Pod koniec grudnia ub.r. ostro ocenił przyznanie przez „Sieci” tytułu Człowieka Wolności Julii Przyłębskiej. – Nie dało się znaleźć nikogo zdatniejszego, żeby polać trochę wazeliny? – zapytał Warzecha. – Obrażasz nas i dzielnego człowieka, jakim jest pani Przyłębska – odpowiedział mu Michał Karnowski. Natomiast na początku br. publicyści spierali się w sprawie telenoweli historycznej TVP1 „Korona królów”.

W październiku ub.r. Jacek Karnowski wytknął Łukaszowi Warzesze udzielenie wywiadu Onetowi. – Przebudowa salonu trwa. Gratuluję, choć ja tą drogą nigdy nie pójdę – stwierdził Karnowski. – Co począć z tymi ciągłymi zaczepkami neo-Michnika? Chyba ignorować – odpowiedział Warzecha. W październiku ub.r. Łukasz Warzecha został odsunięty od prowadzenia „W tyle wizji” i „W tyle wizji extra” w TVP Info. Początkowo miał mieć miesięczną przerwę, ale do tej pory nie wrócił do tych programów. – Poprosiłem o wyjaśnienia w tej sprawie. Dostałem w odpowiedzi protesty od „Solidarności” i od związkowców, z których wynikało, że redaktor Warzecha naobrażał ich, wyzywał od leni i nierobów – ludzi pracujących w marketach i ludzi „Solidarności”. Zdecydowanie nie popieram takiego stylu. W związku z czym nie zmieniłem decyzji dyrekcji programu „W tyle wizji” – tłumaczył to prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski.

Warzecha od listopada 2012 do listopada 2016 roku współpracował z tygodnikiem „Sieci” jako publicysta.